~46~

12.8K 665 62
                                    

– Nie spałeś od dłuższego czasu – wyszeptałam, wtulając się w tors bruneta. – Idź do sypialni i prześpij się. Dobrze ci to zrobi, a ja obudzę cię gdy Louis wróci ze swojej zmiany w kawiarni. – Harry spojrzał na mnie niepewnie i pogładził po policzku.

– Jest dobrze. Naprawdę, z resztą nawet nie chce mi się spać – mruknął, lecz nagłe ziewnięcie było zaprzeczeniem jego słów.

– Nawet nie próbuj wmówić mi takich głupot. Do łóżka, raz dwa. – wstałam z kanapy i pociągnęłam bruneta za rękę. Harry podniósł się ociężale i przetarł twarz. Wspięłam się na palce i odrzuciłam do tyłu ciemne włosy. – Najlepiej to weź kąpiel i do łóżka porządnie się wyspać. Ty też musisz odpocząć – wypowiedziałam z trudem ukazując leki uśmiech.

– Niech ci będzie. Bardzo cię kocham – wyszeptał w moją stronę i musnął moje usta swoimi. Pocałunek był krótki, ale jakże przepełniony uczuciem.

– Ja ciebie też bardzo kocham.– uśmiechnęłam się, szczerze obejmując jego policzki. Złożyłam na malinowych wargach krótkiego całusa i po chwili brunet zniknął mi z pola widzenia. 

Położyłam się na kanapie i przymknęłam oczy. Sądząc po dźwiękach jakie do mnie dochodziły Harry zabrał coś z sypialni o czym świadczyło uderzenie drzwi szafy, a następnie udał się do łazienki. Po chwili usłyszałam szum wody oraz głośne westchnienie. Przetarłam oczy i usiadłam. Przez te kilka dni stałam się wrakiem człowieka. Blada twarz i szara skóra, zaczerwienione oczy i wychudzone ciało oraz lekko przetłuszczone włosy. Nie miałam siły na nic. Zniknięcie moich dzieci równało się ze zniknięciem mojego powodu do życia. Chciałabym je mieć teraz przy sobie, zgodziłabym się aby dostać je teraz nawet gdyby oboje płakali lub mają kolkę. Ale byle by je mieć przy sobie.

Sięgnęłam po kubek na stoliku i przełożyłam do ust. Znowu zapomniałam, że zrobiłam sobie kawę i teraz zrobiła się zimna. Wzięłam łyka napoju i przełknęłam mimo niemiłej goryczy. Nie chcąc się katować zimną kawą zabrałam kubek do kuchni, gdzie go umyłam. Nagle usłyszałam dzwonek telefonu. Sięgnęłam szybko po komórkę z myślą, że może to być Cynthia. Odetchnęłam z ulgą, gdy na ekranie ujrzałam kontakt Landon'a.

– Hej Lily. – na sam dźwięk jego smutnego głosu chciało mi się płakać.

– Cześć – westchnęłam. – Jak się czujesz?

– Raczej ja powinienem cię o to spytać – zaśmiał się cicho i po chwili zamilkł. – Szczerze to do dupy. Jestem tak daleko od ciebie, nie mogę zrobić nic. Nie mogę przylecieć do was, przytulić cię, pomóc, wesprzeć. Zabija mnie ta bezsilność. – pociągnął nosem. – A co u was? Wiadomo już coś?

– Nie. – mój głos załamał się. – Policja ma chyba gdzieś nasze zgłoszenie, a detektyw nie odkrył nic szczególnego.

– Musisz być silna Lily. Wiem, że sobie poradzisz. Jesteś silną i dzielną kobietą. Zobaczysz, za niedługo będziesz miała Darcy i Lou przy sobie.

– Głęboko w to wierzę – wyszeptałam, spoglądając na futrynę, w której pojawił się Harry. Przebrany w krótkie spodenki i czarną koszulkę na migi pokazał mi, że idzie się położyć i wyszedł. – A jak u Charliego?

– Jest lepiej. Ostatnio zrobił duże postępy na rehabilitacji. Jak tak dalej pójdzie za góra półtora miesiąca jestem w Londynie. – jego głos zmienił się. Był weselszy i przepełniony dumą.

– Cieszę się – przyznałam szczerze. – Proszę pozdrów go ode mnie.

– Oczywiście – zaśmiał się cicho, po czym rozpoczął krótką anegdotę dotycząca jego ostatniego wyjścia na zakupy.

*****

Około osiemnastej w mieszkaniu rozbrzmiał dzwonek. Zrzuciłam z ramion koc i udałam się do holu. Może Louis zapomniał kluczy. Pociągnęłam za klamkę i spotkałam się z wielkim zdziwieniem. Na klatce nie było nikogo prócz białej koperty tuż przed moimi stopami. Wzięłam papier w dłonie i przyglądnęłam się mu. Na kopercie znajdowało się jedynie ,,Lily Coventry, Harry Styles". Wychyliłam się i spojrzałam na schody, lecz tam również nikogo nie było. Zamknęłam drzwi na zamek i wróciłam do salonu. Usiadłam na kanapie i delikatnie otworzyłam kopertę. W środku znajdowała się kartka, a na niej tekst napisany na komputerze. Spojrzałam w górny róg kartki i zaczęłam czytać.

,,To takie słodkie, że znowu jesteście razem. Aż chce mi się rzygać. Te wasze bachory są całkiem urodziwe. Z pewnością handlarze dziećmi ucieszą się z takiego towaru. No chyba, że wcześniej nie wytrzymam i dostaną kulką w łeb. Zdecydowanie za dużo ryczą, ale to mają chyba po matce.

Jeśli chcecie je jeszcze kiedyś zobaczyć to myślę, że dwa miliony załatwią sprawę. Harry z pewnością na koncie ma więcej zer, więc te nie zrobią mu różnicy. Ale zegar tyka, tik-tak, tik-tak. Macie czas do jutra do godziny dwudziestej. Zostawcie pieniądze w koszu na śmieci w starym parku na obrzeżach Londynu. Z pewnością wiecie o jaki chodzi. Pamiętajcie, odsetki rosną z każdą godziną zwłoki."

Kartka wypadła z moich rąk i upadła na panele. Jak, jak ktoś może być tak okrutny. I jak ja mam powiedzieć o tym Harry'emu? Przecież jak on to zobaczy to wpadnie w furię.

*****

Kolejną godzinę spacerowałam po salonie z kopertą w dłoni. Harry jeszcze spał, a Louis napisał sms-a, że Zayn wyciągnął go do klubu. Mam nadzieję, że nie wróci bardzo pijany. Stanęłam przy oknie i spojrzałam na ulicę. Od czasu do czasu przejechał tędy jakiś samochód, lub przeszedł chodnikiem jakiś człowiek. Wpatrzona w widok za oknem nie usłyszałam królów w salonie.

– Lily – usłyszałam radosny głos Harry'ego. Podskoczyłam na jego dźwięk i jak najszybciej starałam się ukryć list za plecami. – Dzwonił detektyw i nie uwierzysz co... – zamilkł i przyglądnął mi się uważnie. No to po mnie. – Co masz za plecami?

– Nic takiego– wyszeptałam.

– Coś ukrywasz. Lily nie udawaj. Co to jest?

– Harry, tylko się nie denerwuj – wyjąkałam, wyciągając kopertę zza pleców. – Znalazłam to pod drzwiami – wyszeptałam i podałam brunetowi kopertę. Styles otworzył ją i wyciągnął kartkę, po czym zagłębił się w tekście. Z każdym kolejnym słowem jego oczy coraz bardziej ciemniały, a dłonie zaciskały się na papierze.

– Że co do cholery? – warknął kończąc czytać tekst.

Our Twins // h.s. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz