~17~

17.5K 725 65
                                    

Kręciłam głową na boki, a w moich oczach zebrały się łzy. Na parterze nadal panowała grobowa cisza. Szybkim krokiem weszłam do sypialni i cicho zamknęłam drzwi. Zsunęłam się po nich bezsilnie, a łzy opuściły kąciki oczu. Nie powinnam płakać. Przecież nie byliśmy razem. Przecież nie chciałam mieć z nim nic wspólnego. A jednak te słowa rozerwały moje poranione serce na strzępy. ,,Ja i Cynthia zaręczyliśmy się". On już nie był mój. I nie będzie. Nie pozna dzieci. Ale przecież tego nie chciałam. Czyżby z chwilą usłyszenia jego słów wszystko się zmieniło?

Nagle usłyszałam głośny krzyk, ktoś wbiegł na piętro, a po chwili trzasnął drzwiami. Dźwięk dochodził gdzieś z końca korytarza, co mogło oznaczać, że była to Gemma. Przetarłam twarz dłońmi i podciągnęłam kolana pod klatkę piersiową. Objęłam je ramionami i ułożyłam na nich głowę. Nie chciałam płakać. Już tak dużo łez wylałam przez niego. A jednak nie potrafiłam przestać. Nie potrafiłam przyjąć do wiadomości, że nie jest już mój. Że teraz należy do niej.

Siedziałam tak przez kilka godzin, do póki w domu nie zapanowała grobowa cisza. Wszyscy poszli spać. Podniosłam się jednak moje zdrętwiałe kończyny dały o sobie znać i gdyby nie drzwi za mną przewróciłabym się robiąc hałas. Rozmasowałam nogi i podeszłam do łóżeczka. Maluszki spały nadal trzymając się za rączki, czym wywołały u mnie szeroki uśmiech. To jedyna rzecz, za którą dziękuję ci Harry. Za Darcy i Louis'a. Zabrałam ubrania i ręcznik po czym zeszłam na parter do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w piżamę. Z racji późnej pory zrezygnowałam z kolacji. Zabrałam jednak ze sobą owoce na wszelki wypadek. Kto wie co wydarzy się rano? Ostrożnie weszłam po schodach i szybko zniknęłam w tymczasowej sypialni. Rzeczy ułożyłam na stoliku i po doglądnięciu do dzieciaków położyłam się na łóżku. Chciałabym przespać tę noc bezproblemowo.

Rano obudziłam się przed godziną siódmą. W domu nadal panowała cisza, którą nagle przerwało cichutkie jęczenie Louis'a. Wstałam z łóżka, a moje ciało owiało zimne powietrze. Potarłam dłońmi ramiona i podeszłam do łóżeczka. Darcy spała smacznie z lekko otwartymi ustami, a jej braciszek kopał nóżkami, co nie zdarzało się często. Oni nie mają miesiąca a niecałe trzy tygodnie. Uśmiechnęłam się do dziecka i połaskotałam jego brzuszek.

– Dzień dobry Książę. Wyspałeś się już? – wyciągnęłam ręce w jego stronę, a na jego buzi pojawił się szeroki uśmiech. – Moje kochanie. – ułożyłam malucha wygodnie w ramionach i usiadłam na łóżku. – Musimy być cichutko żeby tatuś nas nie usłyszał – ułożyłam Lou na łóżku i zabrałam się za przebieranie go. Zmieniłam mu pieluchę i ubrałam niebieski kombinezon, a do tego pasujące skarpetki i czapeczkę. Lou miał stosunkowo dużo włosów. Były ciemne. Jak Harry'ego. Ale ja też takie mam. Ciekawe czy będą się kręcić. Ucałowałam malucha w oba policzki i zabrałam się za nakarmienie go. Po śniadaniu i krótkim spacerku po pokoju odłożyłam chłopca na łóżko upewniając się, że nie spadnie. Darcy nadal spała, lecz byłam zmuszona ją obudzić. Powtórzyłam działania i po chwili oba maluchy leżały obok siebie machając złączonymi dłońmi. Odsunęłam rolety w pokoju, dzięki czemu zrobiło się jaśniej. Wyciągnęłam z szafy czyste ubrania i postanowiłam się tutaj przebrać. Upewniłam się, że drzwi są zamknięte i stanęłam w rogu pokoju. Ubrałam czystą bieliznę, czarne getry, białą koszulkę i miękki sweter. Mimo, że mieliśmy już wiosnę pogoda nie zachwycała. Krótko po godzinie ósmej dało się usłyszeć rozmowy domowników. Niestety nie słyszałam głosu Gemmy. Kiedy wszyscy zeszli na śniadanie, a głosy na piętrze ucichły napisałam do dziewczyny SMS-a. Nie odpisała, lecz w trybie natychmiastowym znalazła się w moim pokoju.

– Harry jest chory na głowę. Jestem tego pewna – prychnęła wkurzona, siadając na łóżku. Gdy tylko ujrzała bliźniaki jej wyraz twarzy złagodniał. – On nie widzi, że ta suka go wykorzystuje? Ona wygląda jakby uciekła z burdelu! – podniosła głos, a ja szybko ją uciszyłam. Nie tylko ze względu na dzieci, ale i osoby na parterze. Może i nie powinni tego usłyszeć bo jednak duży dystans, jednak uniesiony głos dziewczyny można było usłyszeć wszędzie. – Nienawidzę go.

Our Twins // h.s. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz