– Lily, cześć! – Powiedział radośnie podchodząc do mnie. Stanęłam przed wózkiem starając się jak najbardziej zasłonić dzieci.
– Hej Louis. Co tu robisz? – Próbowałam udawać pewną siebie.
– Byłem w sklepie rozejrzeć się za nowymi butami, ale nic ciekawego nie znalazłem – odpowiedział i spojrzał za mnie wyraźnie zainteresowany. Zbliżył się trochę, a ja wciągnęłam głośno powietrze. – A kto to? – stanął blisko mnie i bez problemu mógł zobaczyć wózek. Niech szlag trafi mój niski wzrost. – To twoje dzieciaki? – spytał przyglądając się bliźniakom z uwagą.
– To...to dzieci mojej siostry. – Lily idiotko!
– Nie okłamuj mnie Lily. Mówiłaś, że jesteś jedynaczką – przyznał Tomlinson – Lily – spoglądnął na mnie proszącym o wyjaśnienia wzrokiem. Westchnęłam głośno.
– Możemy usiąść? – Spojrzałam błagalnie, a chłopak przytaknął głową i wskazał na ławkę niedaleko mnie. Podeszliśmy tam i usiedliśmy. Postawiłam wózek tak aby mieć go blisko siebie. Poprawiłam kocyk dzieciaków, a one przymknęły oczka. Będą spać. – Louis, ja nie wiem ja zacząć – westchnęłam zakrywając twarz dłońmi. Tomlinson potarł dłonią moje plecy.
– Na spokojnie– powiedział powoli i uśmiechnął się do mnie. Wziął w swoją dłoń moją drobną i ścisną ją, chcąc mi pomóc.
– Więc, to jest Darcy i Louis. – chłopak uśmiechnął się słysząc swoje imię. – I to są moje dzieci – powiedziałam będąc pewna, że mnie zostawi.
– Gdzie ich ojciec? – spytał nadzwyczaj spokojnie.
– Zostawił mnie, gdy dowiedział się o ciąży– wytłumaczyłam smutno. Chłopak przybliżył się do mnie i objął ramionami.
– Skurwiel – mruknął pod nosem. – Płaci alimenty?
– Nie chcę od niego nic. Nie wiem nawet czy on jest świadomy, że ma dzieci – westchnęłam.
– Trzeba załatwić gościa w sądzie i będzie normalnie płacił – stwierdził lekko zdenerwowany.
– To wysoko postawiony człowiek. Z resztą nie chcę mieć już z nim nic do czynienia. Jestem mu wdzięczna za to, że dał mi te skarby. Są całym moim życiem. Nie potrzebuję żadnych pieniędzy, poradzę sobie – mówiłam, patrząc na moje dzieci. Słodko spały, marszcząc czasem nosek.
– Rzeczywiście są słodkie– uśmiechnął się i nachylił nad wózkiem dokładnie im przyglądając.
– Możesz odejść– przerwałam ciszę między nami.
– Co? – odezwał się zaskoczony.
– Wiem, że nie byłeś gotowy na takie wyznanie z mojej strony. Na to, że mam dzieci i zrozumiem jeśli odejdziesz. Nie będziesz przecież zadawał się z samotną matką– powiedziałam prawie na jednym wdechu. Podniosłam się z ławki i chcąc oszczędzić Louis'owi kłopotu zaczęłam powoli odchodzić.
– Lily! – zawołał i podbiegł do mnie. – Nigdzie nie odejdę. To, że masz dzieci nie skreśla cię w moich oczach. Chciałbym ci pomóc i jeśli tylko miałabyś jakiś problem to wiedz, że jestem gotów ci pomóc – mówił poważnie wpatrując się w moje oczy.
– Louis, ja – nie wiedziałam co powiedzieć.
– Spokojnie, pomogę ci. I nie zostawię was. Nie wyobrażam sobie tego. – podszedł do mnie i przyciągnął do swojego ciała. – Zabiłbym tego gnoja, który was zostawił. – a codziennie robisz dla niego kawę.
– On to już przeszłość. – uśmiechnęłam się, a on pogładził mój policzek i zbliżył się blisko. Bardzo blisko.
– Nigdy nie myśl, że to, że jesteś samotną matką jest problemem. Przeżyłaś sama całą ciążę, teraz doskonale sobie radzisz z dwójką niemowląt. Jesteś niesamowicie silną kobietą. Najsilniejszą jaką znam, za raz po mojej mamie– wyszeptał i jego malinowe usta musnęły moje.
***************************************************************
First Kiss!
Wczoraj dobiegło końca głosowanie na okładkę. Wygrał wariant pierwszy. Obie okładki były cudowne. Bardzo dziękuję twórczyni @Elza554 ♥
Alien xoxo
CZYTASZ
Our Twins // h.s. ✔
FanfictionPierwszy sygnał... Drugi sygnał... Trzeci sygnał... Czwarty sygnał... - Tu poczta głosowa. Zostaw wiadomość po usłyszeniu sygnału - przemówił monotonie głos po czym dało się usłyszeć pisk. - Cześć Harry. To ja Lily. Przepraszam, że przeszkadzam w...