~7~

19.5K 778 168
                                    

Odwróciłam powoli głowę. Stał przede mną w całej okazałości.  Te cudowne rysy twarzy, zarys dołeczków w policzkach, cudowne, brązowe loki i te zielone oczy. Tyle że teraz były takie smutne. Bez tej iskry co kiedyś. 

– Dzień dobry panie Styles. Proszę rachunek. - podsunęłam mu papierek, a on wyciągnął skórzany portfel. Nie rozpoznał mnie. 

Położył na ladzie banknot, a ja położyłam resztę. Nie chcę dotknąć jego dłoni. Jego dużych, a zarazem delikatnych i gładkich dłoni. 

– I na więcej razy, ten kto przywozi moje zamówienia niech zapuka głośniej, a jak już to niech nie ucieka - powiedział z minimalnym uśmiechem i wyszedł bez pożegnania. Wszedł do czarnego Range Rover'a i odjechał. Nie rozpoznał mnie. Ciekawe czy o mnie pamięta? Czy już całkowicie wykreślił mnie ze swojej pamięci. 

*****

Po zakończeniu pracy wybrałam się do sklepu żeby kupić podstawowe produkty. Następnie metro i do domu. 

– Hej. Już jestem! – krzyknęłam zamykając nogą drzwi. W mieszkaniu było wyjątkowo cicho. Z kuchni wyszedł Landon z szerokim uśmiechem. 

– Cześć. Daj pomogę - doskoczył do mnie i przejął zakupy, po czym zniknął w kuchni. Zdjęłam kurtkę oraz buty i ruszyłam do kuchni. 

– Dzieciaki śpią? – spytałam wyciągając produkty z toreb.

– Tak. Mój mały sukces– zaśmiał się, a ja wraz z nim.– Zrobić ci herbaty? 

– Jeśli to nie problem to zrób. Tylko owocową. Jest w tym żółtym pudełeczku obok kawy. 

– Jasne - dodał i zabrał się za robienie napoju.– Jak pierwszy dzień w pracy?

– Poznałam Louis'a. Pracuje razem ze mną. Jest świetny. 

– Przystojny? - zapytał Landon poruszając śmiesznie brwiami.

– No tak. Ale nie szukam miłości. Zwłaszcza teraz. Z resztą, kto by mnie chciał. Wieloryb z maleńkimi bliźniakami.

– Lily nie mów tak. Jesteś piękna. I nie widać po tobie jakbyś była po ciąży bliźniaczej. - uśmiechnął się. Ja jednak wiem swoje.  - Mów co dalej.

– Wszystko było okey, do czasu aż musiałam jechać zawieźć zamówienie. Do firmy H.Styles– wypowiedziałam z trudnością nazwę, a na moje słowa Landon wypuścił z dłoni pudełko, które upadło z hukiem na płytki. Szybko je podniosłam i pobiegłam do pokoju dzieci sprawdzić czy ich to nie obudziło. Moje kochane Aniołki nadal spały. Ucałowałam każde w czółko i wróciłam do przyjaciela. 

– Co było dalej? - zapytał Landon siadając przy stole. 

– Harry życzy sobie dostarczać zamówienia osobiście dlatego zapytałam w recepcji o jego gabinet. Wyjechałam na dobre piętro. Na korytarzu było biurko, które pewnie należy do jego asystenta. Było puste, więc zapukałam do jego gabinetu. Weszłam do środka i on... – głos mi się załamał. – Przed nim w samej bieliźnie siedziała jakaś wytapetowana blondynka. On miał rękę w jej... –  westchnęłam i zakryłam twarz dłońmi. Landon podszedł do mnie i objął ramieniem. 

– Spokojnie, nie musisz mówić. - pogładził mnie po głowie i pocałował w czoło.

– Postawiłam zamówienie na ziemi i wybiegłam – mówiłam, płacząc. Dlaczego płaczę? Dlaczego płaczę z powodu Harry'ego? Nie dość już łez wylałam? – Wróciłam do kawiarni. Przyjechał tam zapłacić za zamówienie. Musiałam go obsłużyć. Ale on mnie nie rozpoznał. Powiedział, żeby na więcej razy pukać głośniej do jego gabinetu – westchnęłam i wtuliłam się w przyjaciela.– Landon, kiedy go zobaczyłam nie mogłam. Jego oczy są tak smutne.

– Ty go nadal kochasz Lily.

– Ale po tym co zrobił mi i dzieciom nie chcę go widzieć. 


****************************************************************************************************************

Hej!

Bardzo Was przepraszam ale nastąpiły problemy z Wattpadem. Pokazywało mi, że opublikowałam rozdział, a nie pojawiał się. Bardzo Was przepraszam

 Mam pytanie:

Harry czy Louis?

Chciałabym zmienić okładkę. Mam więc pytanie do Was. Jest wśród Was jakaś utalentowana czytelniczka, bądź zna taką osobę, która przygotowałaby cudną okładkę do Our Twins?

Alien xx


Our Twins // h.s. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz