Około godziny piątej nad ranem obudził mnie głośny hałas z salonu, a tuż po nim cichy płacz. Poniosłam się i po przetarciu oczu wyszłam z pokoju. Szybko przeszłam do pokoiku dziecięcego i wzięłam w ramiona płaczącą Darcy. Lou chyba nic sobie nie robił z hałasu, gdyż nadal spał z lekkim uśmieszkiem na ustach. Po kilkunastu minutach kołysania i śpiewania kołysanek odłożyłam do łóżeczka dziewczynkę. W pomieszczeniu było dość duszno, więc uchyliłam okno wpuszczając świeże powietrze. Wzdychając wyszłam na korytarz, aby chwilę potem znaleźć się w salonie. Louis siedział na sofie popijając wodę z butelki.
– Kiedyś cię zabiję – zaczęłam stanowczo. Szatyn usłyszawszy mnie odwrócił się w moją stronę i beknął. Zakryłam twarz i w myślach policzyłam do dziesięciu.
– Sorry. Nie myślałem, że dam rady spaść z łóżka – odezwał się ochrypłym głosem, masując skronie. Ta chrypka. Ale nie przebije tej Harry'ego.
– Dobrze, że nikt nie mieszka niżej. Już przyszedłby na skargę za hałas – westchnęłam, przymykając okno. Już nie śmierdziało tak bardzo alkoholem.
– To tylko spadnięcie z łóżka – zaśmiał się, przykładając ponownie do ust butelkę.
– Niektórzy są bardzo wyczuleni. W tym pewne Maluchy na piętrze.
– Dobra, przepraszam już – westchnął, kładąc się na sofie. – Dzięki za tabletkę i wodę. Trochę pomaga.
– Chyba ostro zabalowałeś – westchnęłam siadając na pufie.
– Mam dziewczynę i byłem to opić z Zayn'em – powiedział wpatrując się w sufit.
– Z Zayn'em? Nie wiedziałam, że się przyjaźnicie.
– Od niedawna – westchnął, ponownie trąc skronie.
– Weź sobie prysznic i prześpij się jeszcze trochę. Za niedługo zacznie się twój dyżur. – z lekkim uśmiechem podniosłam się z siedzenia i klasnęłam w dłonie.
– Jaki dyżur? Co ty wygadujesz? – pytał podnosząc się.
– Wczoraj wyraźnie oznajmiłam, że jeśli obudzisz dzieci to będziesz się dzisiaj nimi zajmował.
– Żartujesz, prawda? – spytał stając obok drzwi do łazienki. Pokręciłam przecząco głową, na co Louis wypuścił gwałtownie powietrze z ust.
– Poszukam jakiś ubrań Landon'a. Idiota czasem coś zostawiał. – szatyn kiwnął głową i zniknął za drzwiami łazienki.
Udałam się do holu, gdzie w odmętach komody udało mi się znaleźć jakieś dresy i koszulkę. Zabrałam wszystko i położyłam przed drzwiami łazienki. Zapukałam i powiadomiłam chłopaka o ubraniach, po czym wróciłam do siebie. Może uda mi się jeszcze zasnąć.
*****
– Boże, jak mnie głowa boli – jęknął szatyn, kołysząc Darcy.
– Boga tu nie wzywaj. On ci nie pomoże. W takim razie nie przychodź do mnie więcej po ostrej imprezie – zaśmiałam się, układając wyprasowane body na odpowiednią stertę.
– Yhm, yhm. Może byś już poszła spać, co? – zwrócił się do dziewczynki.
Jej zachowanie jednak nie świadczyło o chęci snu w czasie najbliższej godziny. Darcy pisnęła i ułożyła rączki na policzkach szatyna. Zmęczony całym dniem Louis włożył dziewczynkę do kojca, gdzie siedział również jej brat, a sam rozsiadł się na sofie. Sięgnął po butelkę z wodą i wypił połowę.
– A więc, powiedz mi coś o tej dziewczynie – zaczęłam nieśmiało.
– Ma na imię Cynthia. Ma długie czarne włosy. Cudowne niebieskie oczy i słodkie okulary. Chociaż widziałem ją w nich chyba ze dwa razy. Jakoś tak. Ostatnio ciągle mówi, że zakłada soczewki, bo jej wygodnie. Ma długie nogi i duży biust. Jest cudowna – westchnął przymykając oczy. Oparł głowę o oparcie sofy i oddychał ciężko. – Jedyne co mi się w niej nie podoba to, że dziwnie się ubiera. W sensie, krótkie spódniczki, sukienki. Dużo odsłania i wszyscy faceci ślinią się na jej widok. Ale obiecała, że z tym skończy. Dla mnie – uśmiechnął się szeroko spoglądając na mnie. Czy to mogłaby być była narzeczona Harry'ego? Nie, przecież ona nie miała niebieskich oczu, chyba. Jeju Lily, nie popadaj w paranoję. W Londynie z pewnością mieszka wiele kobiet o takim imieniu.
– Cieszę się, że sobie kogoś znalazłeś. Louis ja cię jeszcze raz przepraszam. Nie powinnam ci tego robić. Czuję się z tym wszystkim tak źle – zaczęłam opierając się o deskę do prasowania.
– Lily, przecież już wszystko sobie wyjaśniliśmy. Stara miłość nie rdzewieje i widać to było już na początku naszego związku. Odsunąłem się w cień dla ciebie.
– Nie miałam racji w tym, że nie akceptujesz moich wyborów i Harry'ego. Po prostu nie chciałeś mnie tam puścić po tym wszystkim. Nie dziwię ci się. Byłeś zazdrosny o mnie – westchnęłam, pocierając skronie. – Nie wiem już co powiedzieć.
– Spokojnie Lily. – Louis wstał z sofy i zbliżył się. – Rozumiem wszystko. Opowiadałem cię przecież, że w liceum przydarzyła mi się podobna historia. Wiem jakie to uczucie i ci wybaczam, naprawdę. – szatyn objął mnie i pocałował w czoło.
– Przepraszam – wyszeptałam jeszcze raz i oparłam czoło o jego tors.
*****
– Halo? – odezwałam się tuż po odebraniu połączenia.
– Moja ty najwspanialsza, najpiękniejsza, najniższa i najcudowniejsza Lily na świecie. Liluś ty kochane. Mów co u Harry'ego. – Landon zakończył swoją wypowiedź stanowczym zdaniem. Prychnęłam na jego słowa i usiadłam na łóżku.
– Cześć Landon. Dziękuję, że dzwonisz. Tak, wszystko u mnie dobrze. Dzieci mają się świetnie. A co u ciebie? – spytałam poirytowana.
– Och nie przesadzaj dziewczyno. Mów jak z twoim Romeo – wypuściłam powietrze i opadłam plecami na łóżko. Przetarłam twarz i przymknęłam oczy.
– Jest dobrze. Postanowiliśmy dać sobie szansę.
– Aaaaa! Mój kochany ship powrócił! – krzyknął tak głośno, że zmuszona byłam odsunąć słuchawkę by nie stracić słuchu.
– Nie drzyj się tak. – odezwałam się karcącym głosem. – Lepiej mów co u ciebie? Jak się czuje Charlie i kiedy do nas wracasz? – spytałam z nadzieją na dobre informacje. Chłopak westchnął.
– Jest gorzej jak myśleli lekarze. Charlie ma codziennie rehabilitacje, ale różnie na niej bywa. Raz jest skory do pracy, a innym razem nie chce nikogo widzieć. Nie wiem już co robić. Mama obiecała, że przyjedzie do nas i mnie wymieni, chodź na jakiś czas.
– Tak bardzo chciałabym mieć cię już przy sobie. Tęsknię za tobą przyjacielu – powiedziałam smutno, czując zbierające się pod powiekami łzy.
– Ja też za tobą tęsknię Lily.
CZYTASZ
Our Twins // h.s. ✔
FanfictionPierwszy sygnał... Drugi sygnał... Trzeci sygnał... Czwarty sygnał... - Tu poczta głosowa. Zostaw wiadomość po usłyszeniu sygnału - przemówił monotonie głos po czym dało się usłyszeć pisk. - Cześć Harry. To ja Lily. Przepraszam, że przeszkadzam w...