Po męczącym dniu pracy, oraz po dniu udawania przed każdym, że wszystko jest dobrze stanęłam przed znienawidzonym przeze mnie budynkiem firmy H.Styles. Wysoka, oszklona budowla już z zewnątrz mnie odrzucała. Zdobyłam się na odwagę i przekroczyłam próg firmy, a w oczu rzuciły mi się kobiety i mężczyźni w idealnie dopasowanych ubraniach. Doskonale pamiętając drogę do gabinetu Harry'ego od razu udałam się do windy. Miałam szczęście, że jedna z czterech była wolna. Weszłam i szybko kliknęłam przycisk ostatniego piętra. Po kilku sekundach ciężkie, drzwi rozsunęły się, a ja stanęłam na korytarzu. W oczy rzuciło mi się biurko na jego końcu, które tym razem było zajęte. Zbliżyłam się i ujrzałam skupionego szatyna, który przeglądał coś w komputerze.
– Dzień dobry – zaczęłam cicho chcąc zwrócić uwagę mężczyzny. Uniósł on na mnie wzrok i uśmiechnął się lekko. – Jestem Lily Coventry. Miałam zjawić się u pana Styles'a – mówiłam łącząc dłonie.
– Ach tak. Już powiadomię szefa. – mężczyzna wziął w dłoń telefon i po naciśnięciu czarnego przycisku przemówił. – Proszę – powiedział po odłożeniu słuchawki i wskazał na drzwi obok. Podziękowałam skinieniem głowy i po głębokim wdechu pociągnęłam za klamkę. Szybko zamknęłam drzwi i powoli odwróciłam się. Harry siedział wygodnie na fotelu pocierając jedną dłonią brodę. Wyglądał nieziemsko.
– Cieszę się, że przyszłaś. – nawet nie wstał.
– Do rzeczy, śpieszy mi się.
– Och nie przesadzaj Lily. Co masz ciekawszego do roboty? – zajmowanie się naszymi dziećmi. – Usiądź – powiedział wskazując krzesło po drugiej stronie biurka. Och dziękuję Łaskawco.
– O czym chciałeś porozmawiać? – spytałam siadając.
– Byłem ostatnio u mojej matki i dowiedziałem się pewnej rzeczy – wyprostował się na fotelu i przysunął do biurka.
– Jakiej to? – próbowałam udawać niewzruszonej, mimo iż wiedziałam jaki temat poruszy.
– Podobno nadal masz z nią kontakt.
– To prawda. Bardzo się lubimy – powiedziałam, na co Harry mruknął coś pod nosem.
– Powiedziała mi, że podobno byłaś w ciąży. I urodziłaś.
– Byłam. – odpowiedziałam stanowczo. – Kazałeś mi znikać z twojego życia, więc po co o to pytasz?
– Podobno to moje dziecko.
– Dzieci – poprawiłam go, a on pokręcił głową ze śmiechem.
– W takim razie dzieci – stwierdził z szyderczym uśmiechem. – Chcę zrobić testy na ojcostwo. Chcę mieć pewność, że się nie puściłaś.
– Jak....jak śmiesz nawet tak mówić?! – podniosłam się gwałtownie prawie przewracając krzesło. – Zostawiłeś mnie samą w bliźniaczej ciąży uprzednio wyzywając od suk i puszczalskich. Nie było cię dziewięć miesięcy. Dzwoniłam do ciebie kiedy urodziły się dzieciaki, a ty nawet nie odebrałeś! Nawet nie wiesz jak mają na imię! Jakiej są płci! Teraz masz do mnie pretensje o to, że mam kontakt z twoją rodziną?! Co jest nie tak z tobą Harry?! I jeszcze ta Cynthia?! Polecam ci wizytę u okulisty, bo coś czuję, że nie widzisz jak z twojego konta uciekają cyferki na ubrania dla tej suki! – wykrzyczałam mu wszystko w twarz po czym zdenerwowana ruszyłam w stronę drzwi. Już chciałam nacisnąć klamkę, gdy zostałam gwałtownie przyparta do ściany.
– Nigdy nie mów tak o mojej narzeczonej. – usłyszałam ton głosu Harry'ego, który niczego dobrego nie świadczył. Jego dłonie zacisnęły się na moich nadgarstkach tak mocno, że z pewnością powstaną ślady.
– Zostaw mnie Harry – próbowałam się wyrwać
– Przyślę kogoś do pobrania próbek. – puścił moje nadgarstki po czym lekko pchnął na ścianę.
Skuliłam się gdyż dostałam w miejsce, które najbardziej bolało mnie po cesarskim cięciu. Moje przeczucia również były trafne, moje nadgarstki były czerwone, a dłonie lekko sine. Uniosłam wzrok na Harry'ego. Podszedł do małego stolika i nalał sobie całą szklankę jakiegoś alkoholu po czym zaczął pić stając do mnie plecami. Jak mogłam kochać takiego idiotę? Wyprostowałam się i wyszłam z gabinetu. Siedzący przy biurku mężczyzna od razu wstał i spojrzał na mnie.
– Wszystko w porządku? Może chce się pani napić? – spytał okrążając biurko i podchodząc do mnie. Uniosłam na niego wzrok, a w jego oczach ujrzałam troskę i lekkie zmartwienie. Musiał słyszeć naszą rozmowę.
– Nie, dziękuję. Wszystko jest dobrze – zmusiłam się na uśmiech i zaczęłam odchodzić.
Podeszłam do windy i zobaczyłam, że ktoś jedzie na ostatnie piętro. Odsunęłam się kawałek i przymknęłam oczy. Po co ja tutaj w ogóle przyszłam? Nabawiłam się tylko bólu głowy i strachu o moje dzieci. Drzwi windy się otworzyły, a na korytarzu pojawiła się wysoka blondynka z toną tapety na twarzy. Cynthia. Spojrzała na mnie z pogardą i skierowała się w stronę gabinetu Harry'ego. Podeszła do biurka, gdzie siedział młody mężczyzna i oparła się na drewnie ramionami wypinając w stronę pracownika dekolt. I kto tu jest dziwką. Mężczyzna był wyraźnie nie zainteresowany jej osobą, wręcz zdenerwowany. Od razu wstał i podszedł do gabinetu Styles'a. Otworzył jej drzwi, a one weszła do środka mocno kręcąc pośladkami. Prychnęłam pod nosem i spojrzałam na mężczyznę. Przewrócił oczami i wrócił na swoje miejsce, gdzie po kilku wdechach wrócił do pracy. Pieprzona Cynthia. Ale to w końcu ona jest teraz narzeczoną Harry'ego. Jest na miejscu, gdzie ja byłam ponad dziewięć miesięcy temu. Jest ode mnie lepsza. Ale to nie ja jestem z kimś w związku, aby mieć pieniądze na ciuchy od Chanel, szpilki od Jimmiego Choo czy torebkę od Prady.
***********************
Hej!
Harry cwel...
Chciałam Was zaprosić na nowe opowiadanie o Harry'm Sketch Tower Bridge. Znajdziecie je oczywiście na moim profilu!
xoxo
CZYTASZ
Our Twins // h.s. ✔
FanfictionPierwszy sygnał... Drugi sygnał... Trzeci sygnał... Czwarty sygnał... - Tu poczta głosowa. Zostaw wiadomość po usłyszeniu sygnału - przemówił monotonie głos po czym dało się usłyszeć pisk. - Cześć Harry. To ja Lily. Przepraszam, że przeszkadzam w...