14.

66 9 2
                                    


Kolejkowaliśmy pod salą od 20:30. Przed nami stała dziewczyna która od razu do mnie zagadała. Znalazłam z Jenną (bo tak miała na imię) wspólny język. Przez kolejkę przechodził jakiś chłopak i sprawdzał bilety.

-Jenna, kto to jest?- zapytałam koleżanki

-O mój Dżosz.* To jest Brad Heaton. On moja droga chyba kogoś szuka. Znając życie pewnie nasz kochany, malutki perkusista kogoś zaprosił i wysłał po tego kogoś Brada.

Brad zbliżał się do naszej trójki. Nagle jego wzrok padł na mnie, mężczyzna się uśmiechnął i przestał sprawdzać bilety pozostałym osobą. Podszedł do nas.

-Mogę bilet?- spytał mnie

-Proszę.- dałam mu bilet

Mężczyzna uśmiechnął się do mnie.

-No moja droga, pójdziesz ze mną, ale spokojnie nic nie zrobiłaś.- uśmiechnął się szczerze

Poszłam za Bradem na sam początek kolejki. Niestety musiałam zostawić na 4139 miejscu kolejki mojego braciszka, bo Brad kazał iść tylko mi. Pan Heaton pokazał ochronie plakietkę i obydwoje weszliśmy. Zostawił mnie potem samą przed barierkami, pod samiuteńką sceną. Stałam tam i nie wiedziałam co robić.

Po jakimś czasie do Sali zaczęli wbiegać ludzie i zajmować miejsca. O 21:00 rozpoczął się koncert. Zgasły światła, zapadła cisza którą od czasu do czasu przerywał pisk oraz krzyki imion Josh i Tyler. Nie wiedziałam o co chodzi, czemu Josh i Tyler?! Nagle poleciały pierwsze sekundy muzyki, światła zaczęły migać i ukazały się kontury perkusji i prawdopodobnie wiszącego mikrofony. Scena była zasłonięta jakimś materiałem więc cienie tych przedmiotów były na niej widoczne. Na scenę weszła jakaś osoba i zaczęła grać na perkusji, chwilę później weszła kolejna osoba i zaczęła śpiewać bardzo niskim głosem:

„Yo, this song will never be on the radio. Ever in my Clique were to pick and the people were to vote. It's the few, the proud, and the emotional. Yo, you, bulletproof in black like a funeral. The world around us is burning but we're so cold. It's the few, the proud, and the emotional."

Kurtyna opadła, a zza niej wyłoniła się dwójka zamaskowanych chłopaków. Muzyka na chwilę zwolniła by potem przyspieszyć tempo na max. Słowa piosenki były takie same jak z mojego snu. Nie wiedziałam co się dzieje z moją głową. Z tego co zrozumiałam piosenka nazywała się HeavyDirtySoul.

Gdy piosenka się skończyła zza perkusji wyszła osoba na niej grająca i podeszła do chłopaka stojącego na środku sceny, który chwilę temu rapował słowa piosenki. Chłopcy ukłonili się i zerwali z twarzy kominiarki. Teraz wiedziałam czemu ludzie krzyczeli imiona Josh i Tyler, na scenie stał Josh Dun który pocałował mnie dzień temu, oraz jego najlepszy przyjaciel Tyler Joseph.

Stałam zamurowana, nie wiedziałam co zrobić. Serce mówiło zostań, umysł kazał uciekać ile sił w nogach. Josh stał na scenie, obejmował Tylera jedną ręką i patrzył swoimi pięknymi oczami na mnie.

Koncert trwał i trwał w nieskończoność. Nagle Tyler zszedł ze sceny i podszedł do mnie.

-On Cię kocha.- powiedział Tyler, po czym wszedł na ludzi i zaczął śpiewać.

Czy Joshler zaistnieje?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz