28.

56 5 2
                                    

(Na to czekaliście)

Poszedłem w stronę parku. Wiedziałem że Tyler tam jest bo on uwielbia przyrodę. Zobaczyłem jakiegoś człowieka w oddali siedzącego na ziemi. Po cichutku skierowałem się w jego stronę. Im bliżej tego kogoś byłem tym bardziej byłem pewien że to Tyler. Teraz mnie i Tajo dzielił tylko kilka metrów. Miał zamknięte oczy, ale wiedziałem że nie śpi. Usiadłem bardzo cicho i wolno obok niego. Przytuliłem go mocno, a on zaczął się wyszarpywać ze strachu.

-Tyler, spokojnie to ja Josh- uspokajałem go

-Odejdź ode mnie! Zostaw mnie w spokoju!- zaczął krzyczeć

Tyler mnie odepchnął, a ja uderzyłem głową w kamień. Szybko podniosłem głowę i spojrzałem na Tylera. On siedział nadal na ziemi, a w jego oczach było przerażenie.

-J-J-Josh- zaczął się jąkać- nic ci nie jest?

Dotknąłem miejsca gdzie ból by największy. Syknąłem gdy moja ręka dotknęła tego miejsca. Spojrzałem na rękę, była cała we krwi.

-Nic mi nie jest.- odpowiedziałem z uśmiechem

-Josh musimy to opatrzyć. Musimy jechać do szpitala. Zadzwonię na pogoto...

-Jest okej serio, to tylko krew.- uspokoiłem Tylera

Tyler jednak został przy swojej wersji zdjął narzuconą na siebie czarną koszulę i podszedł do mnie. Ukucnął obok mnie i porwał swoją koszulę. Zaczął obwiązywać moją głowę. Za każdym razem czułem ból i z jego powodu robiło mi się słabo. Po zakończonym zabiegu Ty pomógł mi wstać i usiedliśmy na ławce. Sięgnąłem po kwiat bzu i zacząłem go wąchać. Tajo siedział obok i wpatrywał się we mnie. Po dość długim czasie odezwałem się w końcu.

-Tyler, przepraszam że nie wziąłem cię na serio. Myślałem że mówisz to do mnie jak do kolegi.- powiedziałem zmartwiony

On siedział cicho tym razem patrząc na czubki swoich butów.

-Przepraszam, że nie czuję tego samego co ty czujesz do mnie. Nie wiem jak to być gejem, nawet nigdy nad tym się nie zastanawiałem. Nie wiem też czy tego trzeba się nauczyć, czy to się ma już w genach? Tyler...- zaczekałem aż chłopak na mnie spojrzy

Tyler spojrzał na mnie oczami czerwonymi od płaczu.

-Tyler, naucz mnie kochać ciebie- poprosiłem

Nie wiem czemu to powiedziałem. Chłopak nadal patrzył na mnie, jego twarz nie zmieniła wyrazu. Wstałem i odszedłem kilka kroków. Zatrzymałem się i stojąc do niego plecami powiedziałem.

-Naucz mnie kochać Tyler. Naucz mnie kochać inaczej niż wszyscy kochają.

Po kilku metrach zadzwoniłem do Karola, brata Sandry, żeby po nią przyjechał.


Czy Joshler zaistnieje?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz