53.

34 6 8
                                    

  *Następnego dnia*

*Oczami Josha*

Wszyscy już ochłonęli po wczorajszym. Ja i Tyler nadal nie możemy się pogodzić z tym, że nasi rodzice zrobili nam taką krzywdę. Sandra nadal obwinia się i wmawia sobie, że to wszystko jej wina. W tym problem, że to nie jest wina nikogo. Dziewczyna przeżywa to najbardziej, nie odzywa się do nas. Tyler chodzi cały czas zamyślony, gdy coś do niego mówię, on nie odpowiada, a gdy powiem „Tyler", on tak jakby budzi się ze snu. Ja o dziwo chyba jestem normalny, fakt myślę więcej niż zazwyczaj, ale ufam Tylerowi.

Wszyscy siedzimy w autobusowym pokoju. Ja siedzę obok łóżka Sandry. Ona siedzi na nim i bawi się suwakiem poduszki Tylera. Sam Tyler natomiast siedzi na swoim łóżku, ma głowę opartą o ukulele i zamknięte oczy.

Wszyscy jesteśmy już spakowani i czekamy na „wyrok śmierci", którym jest samolot.

Wstałem i wsiadłem obok Tylera, przytuliłem go.

-Tyler, wiem to głupie, to zaledwie 4 tygodnie. Ale proszę, pamiętaj o mnie.

-Jeżeli myślisz, że cię zdradzę, to się mylisz.- powiedział Tyler ze łzami w oczach

-Nie Tyler, ja ci ufam. Ale pamiętaj o mnie.

Nagle do drzwi ktoś zapukał. Gdy się one otworzyły ukazała się twarz Brendona.

-Hej.- powiedział

Szybko wstałem z łóżka i przygwoździłem go do drzwi. Chłopak z hukiem o nie uderzył. Sandra krzyknęła, żebym go zostawił, ale oczywiści jej nie posłuchałem.

-Jak zrobisz Tylerowi krzywdę to ja zrobię ci taką krzywdę, że twój damski pisk nigdy już nie zabrzmi na żywo w niczyich uszach.- powiedziałem z zaciśniętymi zębami

Sandra odciągnęła mnie do tyłu.

-Zrozumiałeś?- warknąłem w jego stronę

Czy Joshler zaistnieje?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz