31.

51 9 3
                                    


-Jest 5:40- powiedział- czemu wstałeś tak wcześnie?

-Martwiłem się o ciebie. Spałeś chociaż tej nocy? Przyszedłeś do autobusu?

-Nie.- powiedział ze smutkiem

-Powinniśmy wrócić do autobusu. Ja ci zrobię śniadanie, a ty pójdziesz spać.- zaproponowałem

-Nie, nie chcę. Tu jest o wiele lepiej.

-Tyler...- przeciągnąłem- ty naprawdę mnie kochasz?

-Tak, ale bądź z Sandrą. Tak będzie lepiej.- powiedział i uśmiechnął się

-Ona pojechała. Zadzwoniłem po jej brat. Tyler naprawdę chcę żebyś mnie nauczył kochać tak jak ty kochasz mnie.- złapałem go za rękę

-Naprawdę tego chcesz? Naprawdę chcesz być gejem? Gejem którego nikt nie lubi?

-Tak, tak chcę. Może i mnie nikt nie będzie lubił, ale wiem, że ty mnie będziesz kochał. - powiedziałem bez zastanowienia

-Ale obiecaj, jak nic nie poczujesz to powiesz mi to. Nie chcę cię zmusić do kochania mnie.

-Tajo, obiecuję.- złapałem go mocniej za rękę- Zrób wszystko co możesz żeby nauczyć mnie kochać inaczej.

Tyler uśmiechnął się lekko i przysunął twarz bliżej mojej.

-Rzecz pierwsza i ostatnia.- szepnął mi do ucha- Jeżeli teraz nic nie poczujesz to znaczy, że to nie wypali.

Tyler złapał moją twarz w ręce. Nasze usta się złączyły w pocałunku. Najpierw poczułem odrazę i niechęć, ale czym dłużej i namiętniej się całowaliśmy tym bardziej mi się to podobało. Tyler trzymał mnie na tyle lekko, że w każdej sekundzie mogłem odsunąć głowę i zakończyć ten pocałunek. Jednak ja jedną ręką przeczesałem włosy Tylera, a drugą przysunąłem go bliżej siebie. Poczułem jak usta Tylera układają się w uśmiech. On chyba wiedział, że mi się to podoba. W końcu nasze usta odczepiły się byśmy mogli złapać więcej powietrza.

-Wszystko w porządku Josh?- zapytał zmieszany chłopak

Zapadła długa i krępująca cisza.

-Ło.- tyle mogłem tylko z siebie wydusić




Zapomniałam, że wczoraj był 15


Czy Joshler zaistnieje?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz