26.

48 4 2
                                    

Wstałem i pobiegłem do drzwi, zamknąłem je na klucz. Z pozostałymi zrobiłem to samo. Siedziałem teraz sam w ogromnej, zamkniętej sali. Zerwałem materiał przykrywający pianino. Moim oczom ku zdziwieniu mojego mózgu pojawiło się pianino, a nie trumna. Tak, wiem to głupie, ale prawdziwe. Usiadłem na krześle i zacząłem grać Goner. Potem zagrałem Truce, Trees i wiele innych smutnych piosenek. Zacząłem w końcu grać piosenkę, która powstała w mojej głowie, nazwałem ją Two. Znudzony smutkiem wyszedłem przez drzwi i skierowałem się w stronę autobusu. Otworzyłem drzwi poszedłem w stronę sypialni. Gdy otworzyłem drzwi Sandra rzuciła się na mnie i mocno przytuliła.

-Nic ci nie jest?- zapytała starannie oglądając moją twarz

-Wszystko gra.- powiedziałem oschle odpychając jej ręce

-Tyler, widzę przecież że coś się stało. Chcę ci pomóc.

-Chcesz mi pomóc?!- krzyknąłem odwrócony plecami

-Tak.- ona nie zrażona moim zachowaniem powiedziała spokojnie to słowo

Już miałem jej powiedzieć żeby zostawiła Josha w spokoju bo to ja go bardziej kocham, ale gdy zobaczyłem jej minę zrezygnowałem.

-Przynieś mi proszę herbaty.- powiedziałem czując jak kolejna fala łez napływa do moich oczu

Sandra się odwróciła i wyszła z pokoju. Ja rzuciłem się na łóżko i zamknąłem oczy.

-Tyler...- usłyszałem po chwili ciszy

Otworzyłem oczy i zobaczyłem jak Sankę odkłada kubek gorącej herbaty na szafkę nocną.

-Zadzwonić po Josha?- spytała

-Nie. Możesz powiedzieć mu że nie musi się martwić. O ile się w ogóle o mnie martwił.

-Tyler, pokłóciłeś się z Joshem?- zapytała

-Nie.- okłamałem ją

Czy Joshler zaistnieje?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz