thirty

2.8K 283 512
                                    

Zimno.

Było tak zimno.

Może jeśli trzymałby swoje oczy zamknięte, to by odeszło. Te sny.

Jego ręce były takie prawdziwe. Tak ciepłe.

Zamrugał, by pozbyć się spadającego śniegu ze swoich rzęs powodując, że lodowata woda spłynęła po jego drętwych, piekących policzkach.

Louis naprawdę tutaj był.

"To był tylko sen."

Jego głos.

"Zemdlałeś, Harry."

Harry trząsł się, trząsł się naprawdę silnie w ramionach Louisa i potrzebował koca.

"Możesz coś dla mnie powiedzieć, aniołku?"

Harry nadal czuł ciepło na swoim ramieniu tam, gdzie Louis wcześniej go dotykał.

Ale to było tak zamglone i zastanawiał się, czy to było prawdziwe.

Mógł sobie przypomnieć leżenie na śniegu, rozkładając swoje ręce naprawdę szeroko i pozwalając białym śnieżynkom delikatnie na nim wylądować, jedna po drugiej.

Louis krzyczał, to również pamiętał.

I jego tata tam był, ze swoimi zielonymi oczami i próbował go pocałować i zranić go.

"Gdzie mój tata?" Wyszeptał Harry, zamykając swoje oczy z każdym krokiem, który stawiał Louis w ciemności do ulicznej lampy, która była ledwo widoczna przez gęsty śnieg. "Dlaczego mnie zranił?"

Oczy Louisa złagodniały, mieniąc się jasnoniebieskim kolorem w ciemnej śnieżycy i jego usta były blade i trząsł się.

"Zasnąłeś. I próbowałem cię obudzić i krzyczałem twoje imię, ale ty tylko płakałeś i ja nie", przerwał, patrząc w przestrzeń, gdy łza spłynęła mu po policzku. "Nie wiedziałem co mam zrobić i tak się o ciebie martwiłem aniołku."

Harry nie wiedział co ma powiedzieć, ponieważ jasno pamiętał wchodzenie do tego zimnego domu i leżenie na kwiecistym materacu, który... który nadal leżał na jego strychu.

Może to był sen.

Jego umysł był zbyt zmrożony by wymyślić coś sensownego, więc w zamian oparł swoją głowę o klatkę piersiową Louisa, czując gładki materiał jego płaszcza pod swoim policzkiem i jego głowa podskakiwała w górę i w dół z każdym skrzypiącym, powolnym krokiem Louisa w śniegu, który był po kolana.

Mógł prawie zasnąć z wyjątkiem faktu, że czuł się jakby miał hipotermię i jego palce u stóp były zdrętwiałe.

"Dlaczego tu wyszedłeś, Hazza?"

Hazza.

"Byłem zmęczony siedzeniem." Wymamrotał Harry, czując jak jego oczy odrobinę opadły do delikatnego rytmu. "Więc wyszedłem na spacer."

"W środku śnieżycy dwa dni przed świętami?" Louis delikatnie się zaśmiał. "Harold, rozbawiasz mnie rzeczami jak te. Jesteś taki uroczy i niewinny i cholernie mnie przestraszyłeś na śmierć, ponieważ po prostu upadłeś do tyłu i nie wiedziałem, czy oddychasz i wyglądałeś tak nędznie, ale się nie ruszałeś i ja-"

Harry nie miał pojęcia co powiedzieć, gdy Louis zaczął płakać, cicho i wyglądał na takiego... przestraszonego.

"Jesteś taki malutki." Żeby udowodnić swoją rację, Louis ścisnął mocno Harry'ego w swoich ramionach, a Harry przytulił się do klatki piersiowej Louisa możliwie jak najbliżej. "Moja śliczna laleczka z papieru." A kiedy Louis przytulił go ponownie, składając niepewny, lecz ciepły pocałunek na zimnym czole Harry'ego, poczuł, że jego serce znowu to czuje, poczuł miłość. Delikatne trzepotanie, którego nawet najbardziej opanowany człowiek na świecie nie mógł powstrzymać. Kochał Louisa. Kochał go mimo to, że nie chciał, naprawdę nie chciał. Okej, no może trochę.

Harry zdał sobie sprawę, że Louis zanosi go z powrotem do kawiarni i samochód Nialla nadal był tam zaparkowany, teraz pokryty białym śniegiem aż po klamki. Harry pozwolił Louisowi otworzyć drzwi pasażera i położył go, po czym popędził na miejsce kierowcy, przekręcając kluczyk.

Ciepło, które buchnęło z otworów było cudowne, naprawdę było, ale Harry zastanawiał się dlaczego nie weszli do kawiarni.

Wyglądało jakby Louis czytał mu w myślach. "Drzwi są zablokowane przez śnieg, aniołku."

Harry drętwo skinął głową czując, jak jego palce u stóp i dłonie swędzą, gdy krew zaczęła przez nie przepływać. Wzdrygnął się, gdy Louis pochylił się i zaczął zdejmować jego ubrania i to przypominało mu o jego śnie.

"Harry, jest okej." Wymamrotał Louis. "Twoje mokre ubrania sprawiają, że jest ci zimno, oddychaj." Harry odetchnął, pozwalając Louisowi na rozpięcie jego płaszcza.

Potem jego mokra koszulka została zdjęta i jego klatka piersiowa była naga i gorące dłonie Louisa były na jego skórze i nagle nie mógł oddychać. Jego skóra była gorąca, jego palce zostawiały palącą ścieżkę, gdy malutkie dłonie Louisa powoli zsunęły się w dół jego brzucha i delikatnie ścisnęły kości biodrowe.

Harry czuł palącą żądzę w swoim sercu, pasującą do gorąca w samochodzie.

I nawet nie powiedział sobie stop, kiedy pochylił się i przycisnął osty pocałunek w usta Louisa wymazując wspomnienia swojego ojca i materaca w kwiaty i zapachu alkoholu. Ponieważ teraz wszystko, co mógł poczuć to czyste pranie i miód i tego chłopaka i ten słodki zapach, który kochał.

Odetchnął głęboko przez nos, jak Louis oddał mu pocałunek z tą samą ilością pasji i pożądania i Harry mógł praktycznie zobaczyć, jak okna samochodu zaparowały.

Ich usta pasowały idealnie do siebie, poruszając się w małym tańcu, gdy ich dłonie przemieszczały się po ich twarzach i włosach i ramionach, jakby zapamiętywały każdą swoją część.

Brakuje mi tego, pomyślał Harry z tępym bólem w swojej klatce. Tęskniłem za słoneczkiem. Słoneczko.

"Przepraszam." Wyszeptał Louis, kiedy oderwali się od siebie na kilka sekund, łapiąc swoje oddechy.

Harry mógł poczuć, jak każda część jego ciała staje się cieplejsza i to trochę bolało, ale był zbyt skupiony na oczach Louisa, jak odbijały delikatnie spadający śnieg, bladoniebieskie z małą plamką białego. Jego oczy były szeroko otwarte jakby był zaskoczony i na jego ustach gościł mały uśmiech, ciężkie, drżące oddechy opuszczały jego usta.

"Nie wiem, co sobie myślałem kiedy to powiedziałem, ale byłem po prostu tak przytłoczony i potem byłem przerażony, że mnie nienawidzisz. Myślałem, że ruszyłeś dalej i może to zrobiłeś, ale ja nadal cię kocham, tak bardzo, naprawdę, nad życie."

Harry utrzymywał stałe spojrzenie na twarzy Louisa, która była zaczerwieniona od zimna, na które wcześniej była wystawiona, albo to był rumieniec.

I potem zieleń znów spotkała niebieski i całowali się, całowali się, dopóki ich płuca nie paliły i Harry czuł ostry ból gdzieś w dole swoich żeber, może to dlatego, że kochał to, ale to było czuć jakby ktoś naciskał na jego brzuch i po prostu zamknął swoje oczy i mógł coś poczuć.

Louis odsunął się, bez tchu, badając twarz Harry'ego ze ściągniętymi brwiami.

"Kocham cię, okej?"

Harry uśmiechnął się, lekko przykładając swoje czoło do Louisa i cofając swój wzrok na dłonie.

"Okej."

Była długa przerwa i wszystko, co można było usłyszeć to całowanie i to było cudowne, ale Harry mógł gdzieś zrozumieć Louisa mówiącego "będziesz moim chłopakiem?"

I on tylko trochę skinął, ale naprawdę uśmiechał się za bardzo, by móc coś powiedzieć.

i sleep naked ➸ larry stylinson (polish translation) KOREKTAWhere stories live. Discover now