Harry nie wiedział jak bolesne były złamane żebra, dopóki tego nie doświadczył. To było jak pchnięcie nożem i przekręcanie nim za każdym razem, gdy weźmiesz oddech. Na szczęście kiedy tylko ból stawał się nie do zniesienia przychodziła Hannah i wstrzykiwała leki przeciwbólowe do jego kroplówki. Było miło mieć ją tutaj mimo, że dopiero ją poznał. Była jedną z tych osób, które dużo mówią i Harry był za to wdzięczny, ponieważ on dużo nie mówił.
Louis został w szpitalu przez cały dzień oglądają telewizję z Harrym, opowiadając mu masę przygód z dzieciństwa, które były trochę bezsensowne, ale Harry i tak kochał słuchać jak Louis je mówi. Kochał sposób, w jaki Louis opowiadał historie. Zawsze używał dramatycznego głosu, gdy opowiadał smutną lub straszną część i kiedy tylko stawał się podekscytowany owijał swoje palce wokół ręki Harry'ego i ciasno ściskał, niezdolny do usiedzenia na swoim miejscu. Brakło mu tchu i śmiał się i Harry obserwował go z szerokimi oczami nie uśmiechając się, ale również nie robił grymasu, tylko obserwował. Przytakiwał głową do tego co mówił Louis, jego wzrok utrzymywał się na jego twarzy.
Możesz myśleć, że leżenie w szpitalu nie mogło być zabawne, ale było, możliwe, że to była jedna z ulubionych rzeczy Harry'ego na świecie, możliwość leżenia w łóżku i słuchania jak Louis mówi bez żadnych zakłóceń, z wyjątkiem lekkiego bólu i kilku ataków kaszlu. Jego zapadnięte płuco powracało do zdrowia, gdyż nie potrzebował już maski z tlenem i mógł samodzielnie oddychać bez kaszlu przez dłuższy czas.
Ale oczywiście Louis czasem musiał pójść. Musiał wziąć prysznic, przespać się w innym miejscu niż fotel. Harry bardzo chciałby żeby spał w jego małym łóżku, ale zbyt wiele rzeczy było do niego podłączonych żeby było wygodnie. Więc koło szóstej trzydzieści przyszła Hannah, żeby dać mu leki na noc. Zasugerowała, żeby Louis poszedł do domu i trochę odpoczął, może zrobił sobie przerwę od szpitala. Louis był niechętny żeby pójść, ale Harry do niego skinął i odrobinę zakaszlał, zanim posłał mu mały uśmiech.
"Tak, Lou." Wymamrotał, oczyszczając swoje gardło i szybko mrugając. Hannah sięgnęła i dotknęła ramienia Harry'ego.
"Zajmę się tym. Jest łatwym pacjentem, jeśli coś się stanie obiecuję, że do ciebie zadzwonię, okej?"
Louis zmarszczył brwi. "Jeśli coś się stanie? Coś ma się stać?" Wziął krok w tył, łapiąc kontakt wzrokowy z Harrym, po czym znów spojrzał na Hannah.
Harry znów dostał ataku kaszlu, gdy Hannah potrząsnęła swoją głową. Delikatnie pomogła mu nałożyć maskę z tlenem, zanim znów spojrzała na Lou. "Nie, Louis. Idź do domu. Nie chcę być wredna, ale będziesz miał dość tego szpitala, jeśli będziesz tu przebywał cały czas."
Harry spojrzał na niego, powoli zdejmując maskę z twarzy i poczuł jak jego gardło się oczyszcza i potem spojrzał na zewnątrz. Padał śnieg, nie tak bardzo, żeby nie mógł nic zobaczyć. Widząc biały śnieg czuł uścisk w klatce piersiowej. Myśl o Louisie prowadzącym samochód sprawiała, że był nerwowy mimo, że Louis nigdy wcześniej nie miał wypadku. "Bądź ostrożny." Powiedział cicho, mrugając znowu i znowu, jakby to miało odpędzić śnieg. Miał rozchylone usta, kiedy był rozproszony, rozproszony przez sposób, w jaki zachodzące słońce świeciło na ziemię i między drzewami, powodując błysk w oknach. Kochał pomarańczowy, różowy blask na niebie, świecący jasno i czysto przez spadające, białe śnieżynki. Być może śnieg był jedną z rzeczy, która powodowała że Harry czuł trzepotanie w sercu, piękno, którego do końca nigdy nie zrozumie, coś zawsze sprawiało, że wpatrywał się i zastanawiał.
Poczuł jak Louis zanurza swój nos w jego szyi, oddychając głęboko i szepcząc "piękne, prawda?"
Harry przytaknął w zdumieniu.

YOU ARE READING
i sleep naked ➸ larry stylinson (polish translation) KOREKTA
Fiksi Penggemar"Jesteś taki malutki." Żeby udowodnić swoją rację, Louis ścisnął mocno Harry'ego w swoich ramionach, a Harry przytulił się do klatki piersiowej Louisa możliwie jak najbliżej. "Moja śliczna laleczka z papieru." A kiedy Louis przytulił go ponownie, s...