"Dlaczego tu jesteś?"
Harry otworzył oczy, gdy usłyszał za sobą ściszone głosy. Był otulony swoimi kocami, twarzą odwrócony do okna z nałożoną maską tlenową na twarz. Nie lubił bez tego spać, ponieważ ciągle budził się z powodu kaszlu, by pozbyć się cieczy ze swojego zapadniętego płuca.
Nie poruszył się kiedy usłyszał głos swojej mamy, która odpowiedziała Louisowi.
"Ponieważ Harry jest moim synem i jest ranny." Powiedziała Anne, wyraźnie urażona. "Mam większe prawo tutaj przebywać niż ty."
Harry przygryzł wargę, by powstrzymać się od powiedzenia czegoś. Anne się myliła, tak bardzo się myliła i chciał obronić Louisa i powiedzieć mu tak, on miał największe prawo ze wszystkich na przebywanie tutaj.
"Może nie zasługuję na Harry'ego, ale na pewno zasługuję na niego bardziej niż ty. I mów cicho, nie chcę obudzić Harry'ego, by przegapił swój odpoczynek, nie to co ty." Odpowiedział Louis. Harry mógł praktycznie zobaczyć jak krzyżuje swoje ręce i posyła jej swoje charakterystyczne spojrzenie. Harry odrobinę poruszył głową na swojej poduszce i Louis natychmiast podszedł i usiadł obok niego.
"Serio, dlaczego tu jesteś?" Spytał Louis, siadając na łóżku i delikatnie przejeżdżając dłonią po plecach Harry'ego, zanim lekko pogłaskał go po włosach. "Anne, szczerze. Wiesz jak bardzo go zraniłaś? I mnie? Ufałem ci, zawsze myślałem, że byłaś taka wyluzowana i otwarta kiedy w rzeczywistości uciekłaś, kiedy zaczęło robić się trudno." Jego głos był niski i zły, ale jego palce lekko ściskały ramię Harry'ego, zanim położył dłoń w lokach Harry'ego. Harry miał nadzieje, że Louis nie zauważy tej gęsiej skórki, która pojawiła się na jego ręce i tych dreszczy, które przeszły przez jego ciało. Nie, on naprawdę chciał usłyszeć co jego matka ma do powiedzenia.
"Troszczę się o Harry'ego, tak bardzo i to boli i czuję się tak źle-"
"Anne, nie chcę krzyczeć, ponieważ nie chcę obudzić Harry'ego, ale nie możesz do cholery wracać tutaj i jakby powiedzenie przepraszam wszystko naprawiało. Zgadnij co? Nie naprawi. Zajęło mi dużo czasu, by zdobyć ponownie zaufanie Harry'ego i nawet po tym nadal na niego nie zasługuję. Ale przynajmniej nie siedzę bezczynnie, kiedy ktoś się nad nim znęca."
Przez moment panowała cisza, jedynym dźwiękiem były oddechy trzech osób i brzęczenie grzejnika. Hannah przyszła i wyłączyła telewizję, przypuszczał Harry. Miał zamknięte oczy i tak bardzo chciał je otworzyć, ale zdecydował, że może zaczekać.
"Siedziałeś bezczynnie." Powiedziała Anne. "Siedziałeś bezczynnie, kiedy był maltretowany."
Łóżko się podniosło, kiedy Louis wstał. Harry wiedział, że był wściekły, rozpoznał jego ciężki oddech. "Nie mów tak. Nie siedziałem bezczynnie, Anne."
"Zostawiłeś Harry'ego, kiedy znęcał się nad sobą, Louis. Myślisz, że nie widziałam jego nadgarstków albo żyletek, które zostawiał na umywalce, ponieważ był zbyt nieświadomy i nigdy nie wiedział jak dochować tajemnicy? Nie może nic przede mną ukryć, jest otwartą książką, która nie potrafi czytać, Louis. Mogłam zobaczyć jak rozdarty był gdy go zostawiłeś, mogę go jasno odczytać. Ale on bierze wszystko dosłownie i nie umie odczytać ludzi, pomimo wszelkich starań! Więc wiem, wiem, że to co ty zrobiłeś było tak samo złe jak to, co zrobiłam ja, ponieważ zapewniam cię. Zniszczyłeś go. Zniszczyłeś mojego syna."
Harry trząsł się z każdym słowem, które wyszło z ust jego matki i wzdrygnął się, kiedy usłyszał jak coś się rozbija.
"Nie waż się mówić tego ponownie." Louisowi puściły nerwy, złość w jego głosie rosła z każdą sekundą.
YOU ARE READING
i sleep naked ➸ larry stylinson (polish translation) KOREKTA
Fanfiction"Jesteś taki malutki." Żeby udowodnić swoją rację, Louis ścisnął mocno Harry'ego w swoich ramionach, a Harry przytulił się do klatki piersiowej Louisa możliwie jak najbliżej. "Moja śliczna laleczka z papieru." A kiedy Louis przytulił go ponownie, s...