fifty two

2.2K 195 139
                                    

"Nie wiem co powinienem mu dać." Powiedział smutno do telefonu Harry, przejeżdżając palcami po materiale swojej różnokolorowej koszulki. "Za każdym razem kiedy go pytam, on mówi mi, żebym nic mu nie dawał."

"Co dałeś mu rok temu?" Zapytał Zayn i Harry musiał wyglądać jak głupiec przez sposób, w jaki zarumienił się stojąc po środku American Eagle.

"Nie pamiętam." Skłamał, jego głos stał się cichy i nerwowy.

Po drugiej stronie słuchawki panowała cisza, zanim Zayn powiedział ciche "oh."

"W każdym razie." Powiedział Harry, zażenowany. "Jeśli to byłyby twoje urodziny, co byś chciał dostać? Mam na myśli, zgaduje, że mam czas, jego urodziny są za trzy tygodnie, ale nie będę miał dużo czasu z daleka od niego, zaczynając od dzisiejszego wieczora."

Zayn zaczął wymieniać propozycje, które Harry wiedział, że są za drogie i wyszedł z American Eagle i zaczął szwendać się po galerii, trzymając telefon przy uchu i unikając ocierania się o czyjeś ramię. Nie wiedział gdzie co się znajdowało w tej galerii, ponieważ znajdowała się ona dwie godziny od miejsca, gdzie mieszkał i zazwyczaj robił zakupy w lokalnej galerii.

"...może woda kolońska, albo coś. Nie wiem. Chcesz żeby to było, jakby osobiste, albo coś? Nie wiem, jak coś, co przypomina mu o tobie, odkąd zawsze jesteś daleko, no wiesz?"

Harry głęboko westchnął i usiadł na wolnym krześle w części restauracyjnej, krzyżując swoje kostki i bawiąc się sygnetami na swoich palcach. Właściwie to tęsknił za sposobem, w jaki jego włosy łaskotały tył jego szyi, ale Niall uparł się, że to wygląda idiotycznie i zaciągnął go do fryzjera. Teraz miał kręconą grzywkę wzdłuż czoła, a włosy sięgały do jego uszu.

"Hej, muszę iść, ale pomyślę nad tym, okej? Zadzwonię do ciebie, jeśli wymyślę coś dobrego."

"Okej." Powiedział cicho Harry. 

Zayn jeszcze coś wymamrotał, ale Harry nie mógł tego zrozumieć, zanim rozłączył się. Teraz był sam, sam ze swoimi myślami i ze sobą i wow, ta galeria naprawdę pachniała jak pizza.

Bębnił palcami o mały stół obok którego siedział, zanim potrząsnął swoimi lokami i wstał. Jego buty zapiszczały, kiedy tylko otarł nimi o lśniącą, kafelkową podłogę. Kilka dziewczyn siedziało przy stoliku kilka stóp dalej i Harry mógł poczuć jak się na niego gapią. Unikał kontaktu wzrokowego z każdą z nich, odchodząc stamtąd skołowany.

"Co by chciał Louis, co by chciał Louis." Powtarzał sobie, patrząc się na każdy sklep i mając nadzieje, że coś go zainteresuje. Ulegał pokusie by napisać do chłopaka i zapytać go, ale wiedział, że Louis nigdy by nie odpowiedział, albo przynajmniej mu nie powiedział.

Nie chciał się śpieszyć, nie; kiedy tylko się śpieszył, robił głupie rzeczy. Ale ma się tu spotkać z Louisem za mniej niż godzinę i nie miał pojęcia co zamierza mu dać.

Zdecydował, że siądzie tu i poczeka, mając nadzieje, że coś przyjdzie mu do głowy, cokolwiek.

I wtedy przypomniał sobie, że zostawił Polaroid w samochodzie.

I również przypomniał sobie ten dzień, jakieś dwa lata temu, kiedy Louis znalazł to pod jego łóżkiem i jego twarz po prostu się rozświetliła, kiedy powiedział Harry'emu, że kocha Polaroidy. I Harry mógł sobie przypomnieć, jak robił notatkę w pamięci żeby dać to Louisowi pewnego dnia. Był to prezent od jego cioci, która zmarła, gdy miał dwanaście lat.

Uśmiechnął się do siebie zadowolony, że w końcu miał jakiś pomysł. Wszystko, czego teraz potrzebował było pudełko i jakiś papier prezentowy. Mógłby to zapakować w mieszkaniu Louisa, kiedy brałby prysznic, czy coś.

i sleep naked ➸ larry stylinson (polish translation) KOREKTAWhere stories live. Discover now