"Co jest twoją definicją miłości?"
Jego głos był cichy, miękki. Nie wścibski, tylko ciekawy.
Ich liczne, puste puszki po Red Bullu leżały na biurku obok niebieskiego krzesła, do którego Harry zdążył się przywiązać.
Była późna noc, deszcz nadal mocno walił o szyby ukrywając noc, ukrywając zamknięte sklepy i puste ulice. Nogi Louisa były splątane z tymi Harry'ego, jego paląca skóra powodowała ciepło przechodzące przez jego ciało i wysyłała drżące uczucie do jego serca.
Harry nie wiedział jak odpowiedzieć Louisowi na to pytanie; z jakiś powodów sprawiło to, że poczuł w środku ciepło, sposób, w jaki Louisa szepczący, słodki głos wypowiedział słowo miłość był czarujący, przyjemna, magiczna rzecz, której Harry nigdy by nie mógł wyjaśnić.
"Harry." Louis go szturchnął, jego głos stał się niemożliwie miękki i Harry obserwował jak godzina ustępuje miejsca kolejnej na małym zegarze wiszącym na ścianie. Czuł, że powinien być zmęczony, ale był bardziej zrelaksowany. Ziewnął tylko raz i to dlatego, że Louis ziewnął pierwszy.
"Nie wiem." Wyszeptał Harry. Deszcz zagłuszał jego głos i z jakiś powodów Harry uważał, że to ekscytujące. "Jaka jest twoja?"
"Moja definicja miłości?" Louis cofnął się odrobinę do tyłu, przechylił głowę i to spowodowało, że jego włosy uniosły się w powietrzu, kilka kosmyków zwisało i Harry uważał je za złoto i wyciągnął swoje długie palce, by je dotknąć. I były miękkie, oczywiście że były. Louis uśmiechnął się, kąciki jego ust uniosły się odrobinę i ukazały się zmarszczki wokół jego oczu, tylko odrobinkę. Harry zrobił tego zdjęcie w swoim umyśle. Nigdy nie chciał tego zapomnieć.
"Tak." Przytaknął Harry. "Co jest twoją definicją miłości, Louis?"
Louis zatrzymał się, przytulając się bliżej Harry'ego, jego ramiona zacieśniły się wokół chłopaka. Harry czuł się odrobinę lepiej, niż czuł się w ostatnim czasie, odkąd Louis kazał mu zjeść, tylko trochę i teraz ból z głodu nie był tak zły.
"Moja definicja miłości." Zanucił Louis. "Jest krótka. Ale również może być długa. Którą byś wolał usłyszeć?"
"Obie." Harry zacisnął swoje dłonie na klatce piersiowej Louisa, starając się ukryć uśmiech na swojej twarzy. Louis pachniał jak mydło, tak bardzo jak chłopak i Harry miał nadzieje, że Louis nie miał nic przeciwko jego bawieniem się cienką, szarą koszulką, którą chłopak nałożył kiedy zrobiło się trochę zimniej. Cienki materiał zgiął się pod jego miękkim dotykiem i pocierał to między swoim wskazującym palcem a kciukiem.
"Najpierw powiem tą dłuższą." Zdecydował Louis. Harry spojrzał na niego z dołu, wyczekujący i podekscytowany. Przytaknął, kiedy Louis wziął głęboki oddech, jakby intensywnie myślał.
"Miłość jest... co to było za słowo?" Louis spojrzał na niebo. "Miłość jest zabierająca dech w piersiach. Tak bardzo zabiera ci dech. Kiedy ktoś cię całuje, jest to magiczne. Chcesz być z osobą, którą kochasz cały dzień i kiedy jej nie ma czujesz, jakby czegoś brakowało, jakbyś szedł do szkoły bez ubrań na sobie, albo jakbyś tylko się unosił na wodzie, nie poruszał z stronę czegoś, tylko czekał na coś, kogoś żeby wrócił. Masz obsesję na punkcie każdej jej wady, ponieważ te wady stają się twoją ulubioną częścią tej osoby. Jej wrażliwość jest czymś, co miłujesz; żyjesz dla momentu, kiedy ona przychodzi do ciebie, kiedy jesteś smutny. Kiedy płacze, ty chcesz być tym, kto scałuje łzy, tym, który przytula ją tak ciasno, jak nikt inny nie jest w stanie, aż oboje nie możecie oddychać. I czasami to ssie, oboje stajecie się zazdrośni i chcecie czasami się załamać, ale to jest okej, ponieważ wiesz, że później będzie okej, porozmawiacie o swoich problemach i waszych życiach i mało ważnych rzeczach, ponieważ wasza miłość jest lepsza niż to, wasza miłość jest lepsza niż zazdrość i nienawiść i ignorancja. Miłość jest wtedy, kiedy wpatrujesz się w czyjeś oczy i możesz usłyszeć jej myśli i to cię fizycznie boli, kiedy ona cierpi. Kiedy nie możesz spać, ponieważ powiedziałeś jedną rzecz i ten fakt, że spowodowałeś jej jakiś ból po prostu cię zabija, zjada cię od środka. Miłość jest wtedy, kiedy obserwujesz sposób, w jaki ta osoba mruga, kiedy wpatrujesz się w kształt jej dolnej wargi i dołeczki w jej policzkach i każdy lok w jej włosach. Miłość jest wtedy, kiedy czujesz, że nie możesz wszystkiego kontrolować, kiedy czujesz, że możesz oszaleć, kiedy naprawdę jesteś otępiały na wszystko dokoła ciebie, tylko nie na tą osobę i chcesz krzyczeć, chcesz wykrzyczeć światu, że kochasz tę osobę, że ta osoba jest twoja i tylko twoja i nikt jej nie może dotknąć, ponieważ to co macie jest magiczne, jest nie do złamania nawet przez miliony lat, albo kilku gości, którzy próbują między was wejść. Miłość jest wtedy, kiedy jesteś chętny się zmienić, chętny by zrobić wszystko, by pokazać tej osobie, że troszczysz się o nią tak cholernie mocno, że to boli, tak bardzo, że możesz wybuchnąć. Miłością jest wsypywaniem cukru do herbaty chociaż wiesz, że nie jest to konieczne i patrzenie na sposób w jaki ścieli swoje łóżko, albo otwiera drzwi i nadziewa każdy kawałek swojego makaronu na swój widelec, patrząc na sposób, w jaki mierzwi swoje włosy i używa dwóch palców, by zaczesać je wzdłuż swojego czoła. To obserwowanie sposobu, w jaki ona obserwuje ciebie i słucha ciebie kiedy mówisz. Jest wtedy kiedy wiesz, że możesz zrobić wszystko, wszystko, by widzieć, jak się uśmiecha, by zobaczyć wyimaginowaną aureolę, która zawsze unosi się nad jej lokami i którą zawsze chcesz dotknąć ale wiesz, że naprawdę jej tam nie ma. Ale tak wygląda, to wygląda jakbyś stał obok anioła."
YOU ARE READING
i sleep naked ➸ larry stylinson (polish translation) KOREKTA
Fanfiction"Jesteś taki malutki." Żeby udowodnić swoją rację, Louis ścisnął mocno Harry'ego w swoich ramionach, a Harry przytulił się do klatki piersiowej Louisa możliwie jak najbliżej. "Moja śliczna laleczka z papieru." A kiedy Louis przytulił go ponownie, s...