Strefa

3.4K 163 40
                                    

Newt zawołał ze śmiechem do Minho:

- Ej, Minho, to chyba twoja przyszła żona! - Po czym zwrócił się do mnie - dobranoc mała! - I odszedł.

My wciąż jeszcze się śmialiśmy, jednak po chwili on życzył mi słodkich snów i odszedł. A ja zamknęłam oczy i odrazu odpłynęłam do krainy snów.

Rano obudziłam się z dobrym humorem. Większość dzieci beztrosko podchodzi do życia.  Poszłam do łazięki, tam się przebrałam, umyłam, uczesałam. Byłam samodzielną 6-latką.

Moje długie włosy zapletłam w warkocza. Wróciłam do swojego hamaku i zaczęłam wiązać trapery, chwilę mi to zajęło, ale ostatecznie były porządnie zawiązane. Już miałam wstawać kiedy usłyszałam za plecami głos.

- Cześć mała - odezwał się przyjaźnie przyjaźnie.

- Cześć Newt! - Zawołałam wstając z ziemi.

- Ty już wstałaś, uczesałaś się i ubrałaś? - Spojrzał na mnie zaskoczony.

- To, że jestem najmłodsza nie oznacza, że nie umiem się ubrać, uczesać i zawiązać sznurówek! - Powiedziałam kładąc rece na biodrach.

- Brawo - zaśmaił się blondyn - Minho kazał mi się tobą zająć, ale najpierw Alby chce cię widzieć...

Odkąd Minho pokazał mi inną stronę tego miejsca i tych ludzi, nieco bardziej się na nich otworzyłam... Alby wytłumaczył mi kilka zasad i zaprowadził mnie do muru gdzie każdy był podpisany, wiele imion było skreślonych.

Wśród nich zobaczyłam MINHO, NEWT, THOMAS...

Uśmiechnęłam się, nagle z zamyślenia wyrwał mnie głos Gallyego.

- Ej, świeżuchu teraz twoja kolej - powiedział lodowatym głosem i rzucił mi nóż. Wystraszona szybko odsunęłam się od ostrego przedmiotu.

- GALLY! - wrzasnął Newt, za którego się schowałam - mogła sobie zrobić krzywdę! To przeciesz dziecko, nie można jej dawać takich przedmiotów - powiedział wyciągając nóż z ziemi.

- PURWA! Musi nauczyć się być twarda, a nie taka płaczliwa! - Wrzasnął w swojej obronie.

- Gally! Ona jest dopiero pierwszy dzień w Strefie! Ma 6 lat i to dziewczynka! Mam ci przypomnąć jak ty jako 8-latek się zachowywałeś na początku! - Wydarł się blondyn, który stanął w mojej obronie jak wczoraj Minho. Zaimponował mi, był taki spokojny, miły i łagodny, ale potrafił się wkurzyć i załatwić sprawę. Z drugiej strony zrobiło mi się głupio, Gally miał rację, nie mogą się mną cały czas opiekować.

Ich kłótnie przerwał Alby:

- Przeciesz ona i tak nie pamięta swojego imienia! Gally! Ruszy tym swoim klumpowym mózgiem!

I na tym się skończyło... Przez kolejną połowę dnia chodziłam cały czas z Newtem, on opowiadał mi o pracy Zwiadowców i o tym, ze muszą wrócić przed zamknięciem się labiryntu.

- A co jeśli by zostali? - Dopytywałam się jak to ciekawskie dziecko.

- Wtedy by nie przeżyli, nikt nie przeżył nocy w labiryncie.

- Czy Minho tam biega dzień w dzień?

- Tak.

- Boi się?

- Nie.

- Czemu?

- Nie wiem, go zapytaj, ale wiec, że jest on jednym z najodważniejszych.

- Czy on kiedyś był tam na noc?

- Nie.

- Czy znalał już wyjście?

- Nie.

- Czy łatwo być Zwiadowcą?

- Nie.

- A czy.... - blondyn przerwał mi ze śmiechem:

- Zawsze zadajesz tyle pytań?

- Nie wiem... - zaśmiałam się, a on ze mną - kiedy Minho i Thomas wrócą?

- Nie wiem! - Westchnął zrezygnowany - ale jak chcesz to możemy na nich poczekać, tylko w milczeniu! 

- Dobrze - uśmiechnęłam się uroczo. Usiedzliśmy na trawie obok muru i w milczeniu czekaliśmy, na powrót przyjaciół.

Od najmłodszych lat... // TrylogiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz