Zazdrośnik

1.8K 76 5
                                    

*Minho*

Kiedy zostaliśmy wprowadzeni na salę, już z daleka na drugim końcu zobaczyłem Lucy. Na około niej siedzieli sami palanci i dyskutowali, wezbrała we mnie złość. Dwaj, po jej bokach byli strasznie do niej przyciśnięci, że zamiast trzech osób na ławce zmieściły by się pięć! Wezbrała we mnie złośc i wściekłość, dziewczyna nie była zadowolona z towarzystwa, wiedziałem już co się święci. Newt również i odrazu złapał mnie za ramię.

- Minho uspokój się, tylko rozmawiają.

Trochę ochłonołem, jednak już po chwili idąc z grupą w tamtą stronę (sala była długa) ujrzałem jak któryś próbuje bawić się jej włosami, a siedzący obok zagarnia jej za ucho. Dziewczyna zaczęła się wyrywać i próbowała odsunąć wrzeszcząc coś żeby się odwalił, jednak dwaj po bokach otoczyli ją ramieniami i nie chcieli puścić.

Wtedy wrzasnąłem i zacząłem do nich biec, nie wytrzymałem! Łatwo można mnie wyprowadzić z równowagi jeśli chodzi o moją Ptaszynę. W sekundę znalazłem się przy stoliku. Chwyciłem pierwszego za koszulkę i uniosłem go tak do góry, że cały był w powietrzu. Rzuciłem nim o ziemię i dałem w prawego i lewego sierpowego. Następnie rzuciłem go na ścianę całą siłą.

Na sali powstał gwar! Wszyscy krzyczeli, straż ruszyła w nasza stronę. Dziewczyny piszczały, a Lucy wstała i nie wiedziała co ma zrobić. Naprężyłem wszystkie mięśnie, byłem dwa razy większy, wpurwiony szukałem drugiego zasrańca który dotykał moją dziewczynę, ten zaczął uciekać, jednak w sekundę go dogoniłem i złapałem tak, że rzuciłem go na stół, talerze i wszystko się pod nim rozbiło, zacząłem go tłuc, rzuciłem na drugi stół i potem na ścianę.

Dopiero wtedy dobiegła do mnie Lucy i łapiąc za rękę pisnęła przerażona:

- Minho przestań! Straże idą!

Wtedy dobiegli uzbrojeni, zaczęli nas szarpac i po chwili znaleźliśmy sie w pokoju zamknięci na kilka spustów... Nastała cisza.

Wciąż kipiała we mnie NIEkontrolowana złość, więc wkurzony wyszedłem do pomieszczenia obok, do łazięki i zatrzasłem za sobą drzwi. Oparłem się o ścianę i powoli osunąłem ciężko dysząc. Usłyszałem głos Lucy, pewnie tłumaczyła im co się stało. Kiedy głosy ustały, weszła do mnie, zamknęła za soba drzwi i usiadła obok.

- Minho, czy ty...

- Tak, jestem o ciebie zazdrosny! - Zawołałem wyrzucając z siebie i odwróciłem wzrok.

- Rozumiem - szepnęła - ja o ciebie też bym była, jestem... - Zarumieniła się. - Wybacz, że naraziłam cię na to "sprowokowanie". Ja kłóciłam się z nimi, krzyczałam na nich, jednemu rękę wykręciłam, trzy razy zmieniałam stolik! Nie chciałam by to tak wyszło.

- Wiem, widziałem, że tak samo byłaś niezadowolona, zła i zniesmaczona jak ja. To by się nie stało gdybym był przy tobie, wybacz...

- To nie twoja wina, że cię tak późno przyprowadzili - położyła mi rękę na ramieniu. Następnie opowiedziała wszystko od początku, po kolei jak było.

- No tak, ale jak widze, że jakiś chłopak się w ciebie wpatruje lub chce z tobą rozmawiać, to normalnie rozrywa mnie od środka! - Zacisnąłem pięść.

- Minho, ale ty wiesz, że ja cię nigdy nie zdradzę, nie zostawię, bo tylko ciebie kocham! Wiesz, że nikt i nic dla mnie nie istnieje oprócz ciebie, od... ZAWSZE! Od kąd trafiłam do labiryntu! Od kąd miałam 6 lat! Tylko ty się liczysz.

- Wiem, nie chodzi mi o zdradę, o mnie, tylko o twoje bezpieczeństwo. Ta sytuacja była gorsza dla ciebie niż nawet dla mnie. A ja obiecałem cię chronić. 

Od najmłodszych lat... // TrylogiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz