Ben i STREFA

2.5K 112 14
                                    

Nadeszło późne popołudnie, chłopaki wrócili wcześniej i z zadowoleniem poszli na kolację, ja po rozmowie z Azjatą (dziękowałam za pobudkę) poszłam na spacer do lasu. Zadowolona nuciłam sobie piosenkę, czasami mi się śniła, jednak nic więcej nie pamiętam. Większość słów to ja układałam do rytmu, nagle usłyszałam czyjeś kroki. Odwróciłam się odruchowo i zaczęłam nasłuchiwać, niczym prawdziwy łowca lub wojownik.

Nagle ujrzałam obok siebie Bena, 12-letniego blondyna, który również był biegaczem.

- O to tylko ty! - Zaśmiałam się - co tu robisz?

- Widziałem cię! - Wrzasnął, a ja ujrzałam na jego szyi wystające żyły, coś mi nie spasowało, kiedyś Minho nabąknął coś o tym, wiedziałam, że nie oznacza to nic dobrego, więc zaczęłam się powoli cofać.

- O co ci chodzi? 

- Widziałem cię, to ona, to ta kobieta! - Wrzasnął plując wszędzie śliną.

W tej chwili poderwałam się i zaczęłam uciekać, biegłam ile sił w nogach, chłopak, który mnie gonił zostawał w tyle, mimo iż jest Zwiadowcą byłam szybsza. Zaczęłam krzyczeć i wołać o pomoc. Kiedy wybiegłam z lasu ujrzałam wszystkich streferów, widocznie zgłupieli, bo nie wiedzieli, kto krzyczy i gdzie jest!

Niestety potknęłam się o rozwiązaną sznurówkę i glebłam na ziemię. Teraz widzieli mnie wszyscy, zaczeli biec, ale byli daleko, nie zdążyłam się nawet podnieść jak Ben już przygniutł mnie do ziemi i zaczął dusić. Usłyszałam krzyk Minho i reszty chłopaków, czułam ból, a przed oczami pojawiły mi się mroczki. Chłopak mnie dusił, a ja nie miałam siły by go odepchnąć.

Ostatnimi siłami walnęłam go w rozkrok, kiedy ten popuścił uścisk, przekoziołkowałam się i kopnęłam go w twarz.

Chłopak padł na ziemię, zaczęłam się cofać, nie miałam siły by wstać, ale kiedy ten zaczął znowu się do mnie zbliżył, wtedy jako pierwszy przybiegł Minho, odrazu powalił go na ziemię, a kiedy dobiegła reszta przytrzymała go. Dyszałam ciężko, a serce biło mi trzy razy szybciej.

Nie rozumiałam o co chodziło mu z tą kobietą i, że mnie widział, może to jakieś urojenia? Kiedy streferzy podnieśli koszulkę Benowi ujrzałam wielką ranę, jakby od ukłucia, nie umiem tego opisać, ale z mojego gardła wydał się zduszony okrzyk.

Miałam ochotę zwymiotować. Wtedy wszyscy spojrzeli w moją stronę, Minho kucnął przy mnie:

- Wszystko dobrze Ptaszyno?

Pokiwałam głową na tak, więc Azjata podał mi rękę i pomógł wstać, jednak kiedy tylko wstałam, kolana się podemną ugieły, zakręciło mi się w głowie, ujrzałam czarne plamy przed oczami i po chwili czułam jak jestem u kogoś na rękach. Zawsze musiałam mdleć, kiedy coś się stało. Brawo ja.

Znowu byłam u Clinta i Jeffa, ale tym razem był tam tylko czarnoskóry.

- Zemdlałaś, Ben cię trochę przydusił... - uprzedził moje pytanie.

- Gdzie są wszyscy? - Rozejrzałam się podnosząc na rękch.

- Z Benem.

Nie czekałam na pozwolenie, tylko skoczyłam na nogi i wybiegłam z chatki. Ujrzałam zebranych przy ścianie, podbiegłam bliżej i...

Od najmłodszych lat... // TrylogiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz