Początek końca

2.1K 100 5
                                    

Kiedy tylko wychyliliśmy się zza rogu ujrzeliśmy całą gromadę Streferów! Zaczęli wiwatować i gwizdać. Newt i Thomas podbiegli do nas i uściskali.

- Lucy, co ci się stało!? - Odezwał się przerażony, ale szczęśliwy Newt.

- Nic takiego! To tylko optarcie... - zaśmiałam się niezręcznie, ach ta trosliwość wszystkich w o okół.

Kiedy weszliśmy na teren zielony wszyscy nas powitali, po chwili odezwał się Newt:

- Spotkaliście Buldożerców?

- Tak - powiedział Minho - nawet czterech.

Na jego słowa było słychać szepty, grozy i podziwu.

- Nie tylko je spotkaliśmy - powiedziałam mocno ściskając brzuch by tamować krew - my je zabiliśmy - spojrzałam na chłopaka z uśmiechem, wśród ludu słychać było: WOW.

Minho natychmiast zaniósł mnie do Plastra, mówiąc, że ma mnie przebadać i, że mam odpocząć. Wciąż nie dotarło do nas, że przeżyliśmy labirynt... Położył mnie na łóżku u Plastra i usiadł obok, wciąż trzymając mnie za rękę, obok stanęli Newt i Thomas. Kiedy przyszedł Clint powiedział, że muszę mieć prywatność i spokój, wyprosił chłopaków. Minho nie chętnie wyszedł, długo się opierał, puki ja go nie poprosiłam.

Lekarz zbadał mnie ogólnie (sprawdził temperaturę, gardło, oczy, takie podstawy) w końcu powiedział, że musi mnie osłuchać i żebym podniosła trochę bluzkę. Wtedy trochę się speszyłam, uciszona, nieodzywając się spuściłam głowę w dół.

- Lucy, muszę cię osłuchać, podnieść odrobinę bluzkę! - Powiedział spokojnie.

Krępowałam się, w końcu już nie byłam dzieckiem!

Ufałam mu, ale jakaś magiczna i niewidzialna siła nie pozwoliła mi nawet drgnąć, jedynie kręcić przecząco głową. Mijały minuty, a ja wciąż nie dałam się osłuchać, w końcu Plaster nie wytrzymał i gdzieś poszedł. Po chwili wrócił z Newtem, podobno Minho nie mógł znaleźć.

- Lucy - powiedział blondyn - spokojnie, Plaster musi cię przebadać, ja tu będę - usiadł obok mnie i chwycił za rękę.

Byłam bardzo nie chętna, bez podkoszulka, nawet do POŁOWY, musiałam się pokazać przy lekarzu i bracie. W końcu uchyliłam ODROBINĘ bluzkę, a chłopak mnie osłuchał. W duchu modliłam się by już przestał, to wcale nie było przyjemne! W końuc skończył, ja spuściłam szybko bluzkę jak i wzrok.

- Przy okazji oglądnąłem ranę, jest troche głębsza niż wygląda, ale spokojnie to tylko optarcie, mam tu maść, która ci to odkazi, przyśpieszy gojenie i da troche ulgi. Ale strupy będą ciągły skórę, nei będzie to zbyt przyjemne. Ograniczone ruchy i bóle w jakimkolwiek poruszaniu się.

- A czy może to zrobić ktoś inny - szepnęłam zarumieniona nie podnosząc oczu.

Chłopaki uśmiechnęli się do siebie i wyszli, a ja siedziałam chwilę sama, usłyszałam jak ktoś się drze i po chwili w drzwiach zobaczyłam Minho. Uśmiechnęłam się pod nosem, a on podszedł i usiadł obok mnie.

- Jak się czujesz Ptaszyno?

- Już dobrze.

Na początku położyłam się na brzuchu, ściągnęłam bluzkę z wielką przyjemnośćią. Chłopak nałożył maść, po czym zamaszystymi ruchami zaczął ją wcierać. Na moim ciele pojawiła się gęsia skórka, zamknęłam oczy z rozkoszy, nawet cholerny ból mi nie przeszkadzał. Delikatny, ciepły i przyjemny, a zarazem stanowczy i podniecający dotyk chłopaka sprawiał, że czułam się jak w raju. Po chwili obróciłam się na plecy, a on zaczął delikatnie nakładać krem na moją ranę na brzuchu.Minho bardzo skupiony i pochłonięty swoją pracą wpatrywał się w mój brzuch, a ja patrząc się na niego uśmiechnęłam się w duszy.

Kiedy Azjata skończył spojrzał na mnie i ujrzał wpatrzoną jak w obrazek dziewczynę. Uśmiechnął się pod nosem i delikatnie pochylił nademną.

- Kocham cię Ptaszyno - szepnął zmysłowo i musnął moje usta wzbudzając pragnienie i podniecenie.

- Ja ciebie też Minho - szepnęłam i namiętnie go pocałowałam.

Od najmłodszych lat... // TrylogiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz