Minho

4K 178 27
                                    

Kiedy krzyki zza rogu ucichły chłopak o oliwkowej karnacji i innej urodzie niż reszta westchnął cicho i kucnął by być na mojej wysokości. Wystraszona cofnęłam się o kolejne dwa kroki w tył.

- Nie bój się malutka - powiedział delikatnym i spokojnym głosem wyciągając rękę w moją stronę - nie zrobię ci krzywdy.

Widział, że się boje... Przez chwilę znajdowaliśmy się w takich pozycjach, ale już po chwili podeszłam kilka kroków i położyłam swoją małą dłoń na ręce 10-latniego Azjaty.

- Co się stało? Cała drżysz i dyszysz. - Powiedział troskliwie chwytając moją drugą rączkę.

Chwilę milczałam, aż w końcu odezwałam się cichym szeptem:

- Boje się...

- Czego? 

- Tamtych ludzi, nic nie pamiętam, nie wiem, co to za miejsce, kim jestem, co tu robię. Nic o sobie. Nie wiem też co to za ludzie, czego odemnie chcą! Krzyczeli i biegli. Uciekałam przed nimi. - Pisnęłam, a wzrok chłopaka padł na mój siny nadgarstek.

- Kto ci to zrobił?

- To ten chłopak, próbował mnie złapać...

- Czy on może był krotko ścięty i wołali na niego Gally?

- Yhym - pokiwałam głową.

Azjata westchnął i powiedział jakby do siebie:

- Można było się spodziewać - po czym zwrócił się do mnie - gratuluję świeżynko, pobiłaś rekord i zapewne powaliłaś Gallyego uciekając mu - uśmiechnął się zabawnie, a częściowo z ironią - posłuchaj mała, to nie jest najlepsze miejsce na rozmowy, jest tu niebezpiecznie, dlatego inni chcieli cię złapać, chcieli cię chronić.

- To dlaczego ty tu jesteś? - Przerwałam mu i spojrzałam na niego ciekawie.

- Bo ja tu chodzę codziennie, to moja praca, ale ty tu nie powinnaś być.

- Nie chcę wracać, boję się ich.

- Nie bój się - uśmiechnął się do mnie - wszystko ci wytłumaczę i obiecuję - pokazał ręką na serce - że nie pozwolę nikomu cię skrzywdzić.

Kiwnęłam głową na TAK i trzymając chłopaka za prawą rękę ruszyłam z nim w stronę z której przyszłam. Kiedy tylko wyłoniliśmy się zza ciemnych murów i weszliśmy w strefę promieni słonecznych ujrzałam gromadę idącą w naszą stronę.

- Minho! Widzę, że znalazłeś naszą zgubę. - Zaśmiał się blondyn.

Mój ,,wybawca" pokręcił głową z niedowierzeniem i zaśmiał się pod nosem. Nie mógł uwierzyć, że 6-latka uciekła mimo tak wielu osób.

Po chwili na przód "pochodu" wyłonił się Gally, na jego widok puściłam rękę Azjaty i schowałam się za jego plecami. Tylko czasami wychylałam się zza pleców by zobaczyć co się dzieje.

Kiedy chłopak zobaczył moją reakcję an widok Gallyego, stanął w miejscu i keidy ten się zbliżał nie pozwolił mu bliżej podjeść, cały czas stał przedemną i rozmawiał z grupką chłopaków w jego wieku.

Wytłumaczył im wszystko po kolei, następnie przedstawił mi kilku (pewnie ważniejszych) chłopaków, jak się okazło to Opiekunowie i jego przyjaciele. Większość wydawała mi się miła, przyjazna, ale niektórzy byli dziwni. W końcu odezwał się Alby:

- Świeżuchu - kiedy zobaczył groźne spojrzenie Minho, gdyż dalej cała się trzęsłam, poprawił się i złagodniał - świeżynko, powiec, pamiętasz jak masz na imię? - Pokręciłam głową na NIE dalej chowając się za plecami chłopaka - dobra, posłuchaj młoda, Minho - wskazał na mojego "obrońcę"- jest zmęczony po całym dniu biegania, Newt teraz ci wszystko pokaże i wytłumaczy.

Popatrzyłam się na uśmiechającego się do mnie blondyna, jednak po chwili przeniosłam wzrok na Minho.

Od najmłodszych lat... // TrylogiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz