Jorge i Brenda II

1.3K 61 9
                                    

- To nasze psy stróżujące - odezwał się głos dziewczyny, która wyłoniła się z ciemności, miała one krótkie, ciemnobrązowe włosy - chodźcie za mną, chyba, że chcecie z nimi zostać...

- Wy też macie złe przeczucia? - Odezwał się mój brat.

- Posłuchajmy co powie... - Zaproponował Thomas.

- To nie jest dobry pomysł.

- A masz jakiś inny? Nie mam zamiaru spędzic nocy z NIMI! Ona wie gdzie iść, by nas nie dosięgnęły! - Stwierdziłam i ruszyłam jako pierwsza.

Po chwili znaleźliśmy się przed Jorge, ten zadał nam pytania, nie na wszystkie mu odpowiedzieliśmy, więc Brenda (ta dziewczyna) chwyciła mnie i przyparła do ziemi (chłopaki się zerwali, ale chwycili ich ci wielcy napakowani mężczyźni), następnie wzięła jakieś urządzenie i zczytała coś z mojego karku! Okazało się, że to jakiś kod.

- Jesteście z DRESZCZu, oznakowali was, a oznacza to, że jesteście cenni! - Uśmiechnął się mężczyzna.

- Jak to nas oznakowali - zapytałam zaskoczona.

- Macie tatuaże na karku - zaśmiała się dziewczyna - kody. Jesteście własnością DRESZCZu.

- Nie należymy do nikogo. - Warknęłam.

- Nie tak ostro dziewczynko. - Mruknął obojętnie, a po jego twarzy przemknął szatański uśmiech. Po chwili wiesieliśmy już do góry nogami, nie mogąc się stąd wydostać.

 Po chwili wiesieliśmy już do góry nogami, nie mogąc się stąd wydostać

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Świetny plan Thomas, "posłuchajmy co powie"... - jojczał Minho.

- Zamknij się... - westchnął szatyn.

- Nie ma co się kłócić - powiedziałam - musimy się z tąd wydostać.

Nagle przyszedł Jorge, zaczał gadać o ambicjach i czymś tam jeszcze co z nami zrobić. Słuchałam go, bo mogła to być nasza przepustka do wolności, ale szczerze miałam go w dupie.

- Krew napłyneła mi do mózgu, albo ten gość bredzi... - mruknął Minho.

- Mówcie co wiecie, to może się dogadamy.

- To duchy - powiedział obojętnie Newt.

- Dziwne, bo ja w nie wierzę.... Powiedzcie co wiecie, to może się dogadamy. - Powtórzył.

Kiedy milczeliśmy dźwignią spuścił nas kilka centymetrów niżej, poczułam jak przed oczami przemija mi całe życie. Nigdy jeszcze nie wisaiałam do góry nogami i nie spadałam w dół. Okropne przeżycie.

- Są w górach! - Zawołałam. - Odbili dużą grupę z DRESZCZu, to ruch oporu i z nim walczą! Chcemy by nam pomogli! Więcej nie wiemy!

Facet uśmiechnął się:

- Wiedziałem, że z kobietami zawsze lepiej się dogada. Właśnie uratowała wam życie i zdobyliście sojuszników. - Odszedł, a my zostaliśmy sami. Co mnie zszokowało. Pewni, że nikt nas nie słyszy zawołałam do chłopaków:

- Popchnijcie mnie! - Ci próbowali rozbujać moją linę, w końcu się nam udało, złapałam się barierki i rozwiązałam nogi, potem po kolei wszystkich odwiązywałam.

Od najmłodszych lat... // TrylogiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz