Celowałam w nią pistoletem.
- Moja krew... Naprawdę mogła go uratować? - Wyszlochałam. Kobieta kiwneła głową:
- Przykro mi Lucy, ale pomyśl, możesz uratować całą ludzkość...
- Mam w dupie ludzkość! - Warknełam - chcę mieć Thomasa spowrotem! A to jest nie możliwe! On nie wróci! Obiecałam sobie, że się zemszczę, zagroziłaś moim bliskim i chcę cię zabić! - Wrzasnęłam - ale... Thomas. Odszedł. Nie żyje! Zabrali mi go! Co chwila kogoś tracę! Odzyskuję i tracę na zawsze! Obiecałam ci, że pożałujesz swoich czynów, jak zabrałaś Minho. Pamietasz pruchwo? Kiedy Szczurowaty zranił mnie w ramię, zabił Mery, zabrał Arisa, Sonyę i Minho! Groziłaś wszystkim których kocham! A ja przyrzekłam ci, że cię zabiję...
- Teraz wiesz, jak bolesna jest strata i jak ważny jest lek... - ignorowała to co mówię.
- Zabiję cię.
- Nie zrobisz tego.
- Bo jestem słaba!? Tak, już to słyszałam. Więc sobie daruj.
- Nie, nie słaba. Jesteś silniejsza niż inni. - Powiedziała spokojnie. - Bo masz dobre serce. To, że jesteś Odporna, a twoja krew jest tak potężna najlepiej ukazuje jak bardzo silna jesteś.
Wyglądało jakby chciała mnie udobruchać i wziąć mnie na gatkę o dobrym sercu.
- Pod jednym warunkiem. - Czułam jak zdradzam samą siebie mówiąc to.
- Tak?
- Reszte zostawicie w spokoju...
- Obiecuję - jej głos ani drgnął, był tak spokojny... Czy mogłam jej ufać? NIE. - Nie sa nam potrzebni.
Wszystko co się zdarzyło TO JEJ WINA! LABIRYNT! POGORZELISKO! Całe moje życie to wielka ucieczka! Nie mogłam tak w kilka sekund jej poprostu przebaczyć!
- Wiesz co? - Syknęłam nabierając gniewu i wściekłości - Nie.
Była zaskoczoną moją zmianą.
- Nie! Nie odpuszczę ci! Zrobiłaś tyle krzywdy tym wszystkim dzieciakom!
- Działałam w słusznej sprawie!
- Nie prawda! W swojej! Mogłabyś zabić wszystkich Odpornych, byle by tylko uratować siebie i to co stworzyłaś! Wtedy, podczas walki. Kiedy porwałaś mi siostrę i ukochanego... Przysięgłam sobie. Że się zemszczę i gatka o dobrym sercu oraz sile nic nie zmieni.
- Masz zbyt dobre serce, aby mnie zastrzelić. Nie potrafisz zabić człowieka... - Próbowała dalej, straciła juz swój spokój.
- Założymy się... - Syknęłam i padł strzał. Kobieta runęła na ziemię, była martwa. Stałam jak sparaliżowana. Ogłuszający strzał bardzo mną wstrząsnął, nie byłam przygotowana i nie spodziewałam się nadzwyczajniej. Poderwałam się i wciąż dygotałam. Opuściłam lekko broń.
Nie nacisnęłam spustu... Spojrzałam przed siebie, był to Szczurowaty.
- Ty! - Wrzasnęłam i uniosłam pistolet na wysokośc głowy - ciebie zabiję bez oporów krótasie! - Warknęłam i już miałam nacisnąc spust, kiedy poczułam, że ktoś wbił mi coś do szyi.
Poczółam tylko ukłucie, upadając obróciłam się. Za mną stał Andrew...
- Purwa - przeklnęłam, a potem nastała cisza i ciemność.
Obudziłam się w labolatorium. Byłam mocno przywiązana do łóżka. Byłam unieruchomiona. Andrew pobierał mi krew. Spojrzałam na niego z wyrzutem i rozpaczą.
- Widzisz Lucy, to nasza szalupa, bo kiedy cały świat tonie, my nie musimy - zaśmiał się mężczyzna stojący przy oknie.
A chłopak o 6 lat starszy odemnie zaczął robić serum. Szarpałam się, ale byłam mocno unieruchomiona. Szczurowaty mówił do mnie. Nie słuchałam jego bredzenia. Nie chciałam.
CZYTASZ
Od najmłodszych lat... // Trylogia
FanfictionDo strefy trafiają sami 8 i 10-letni chłopcy, bez względu na swoje dawne charaktery, tam zdobywają nowe. Stają się innymi osobami. Jedna osoba wyłamie się z grupy ze względu na wiek, wygląd i pochodzenie, ale miejsce i próby labiryntu ukażą jej pra...