Wstęp

4.4K 194 78
                                    

Poczułam mocny ból głowy, wydaje mi się, że jestem w jakimś pomieszczeniu. Słyszałam na około siebie dużo rozmów, wiele obcych głosów, głosów chłopaków, nie słyszałam ani jedego głosu kobiety lub dziewczynki. Czułam wzrok około 5 nieznajomych, którzy świdrowali moją duszę na wylot , nie wiem co chcą mi zrobić, ale udawałam, że wciąż jestem nieprzytomna i z zaciekawieniem słuchałam ich rozmowy.

- Ile ona będzie jeszcze spać! - Denerwował się jeden - minął już prawie cały dzień! Nie mam ochoty, ani czasu by tu siedzieć. - Jego głos był nieprzyjemny, odrazu zatrzęsłam się w środku...

Słuchałam ich rozmowy przez jakiś czas, a kiedy nieprzyjemny głos powiedział:

- Dosyć! Może trzeba nią potrząsnąć lub ją czymś walnąć! Jest ona zwykłym świeżakiem, nie będzie miała ulg! - Wstał i zaczął iść w moją stronę, reszta zaczęła się z nim szarpać i próbowała mu coś tłumaczyć. Powstało zamieszanie, wszyscy wyszli na korytarz, nikt już mnie nie obserwował, więc skorzystałam z okazji.

Szybko i cicho poderwałam się na równe nogi (ledwo nie potykając się o włosy) wyskoczyłam przez okno i spuszczając się po bluszczu gładko wylądowałam na ziemi.

Przyglądnęłam się ruinie, która wyglądała jak dom duchów. Moim oczom ukazał się wielki obszar wypełniony zielenią, trochę dalej był las, a to wszystko było otoczone wielkimi kamiennymi murami. Ujrzałam dziwną szparę, jakby wrota, pomyślałam, że tam ucieknę. Może to jakieś drzwi?

Ps. #logiczne-myślenie-sześciolatki....

Oczywiście nie zatrzymywałam się, by pooglądać widoki, cały czas biegłam. Długie blond włosy plątały mi nogi, jednak dzielnie podążałam przed siebie, już po chwili usłyszałam za sobą krzki.

Obejrzałam się przez ramię, cała okolica zebrała się przed domem i zaczęła krzyczeć, żeby nie jaki Gally mnie łapał. Okazało się, że był to ten nieprzyjemny, wystartował z grupy jak strzała, bardzo szybko biegłam, sama się sobie dziwię, jakim cudem jeszcze mnie nie złapał.

Okazało się, że jestem w sztytowej formie, naprawde dużo wymagałam od mojego ciała. Ale w sumie, fajnie się biegło. Lubię to. Nie oglądałam się wstecz, ale już po chwili jedna noga zaplątała mi się we włosy i trochę zwolnilam, wtedy poczułam mocno zaciskającą się dłoń na moim nadgarstku.

Krzyknęłam z bólu, chłopak mocno mnie pociągnął i złapał od tyłu, zaczęłam się wyrywać, kopać, bić, piszczeć, ręce napastnika jednak coraz mocniej zaciskały się na moim brzuchu.

W końcu wyrywając się, kopnęłam go w czułe miejsce (dużo siły miałam jak na 6-latkę) i kiedy ten z jękiem osunął się na zimię, ja pognałam dalej...

Słyszałam za sobą krzyki, zakazy i wołania, kiedy obejrzałam się przez ramię ujrzałam wielką gromadę biegnącą, jednak tym razem nikt mnie nie złapał, byłam zbyt szybka i wbiegłam między kamienne ściany. Skręciłam odrazu na prawo i nagle wpadłam na kogoś.

Odruchowo cofnęłam się dwa kroku do tyłu i ciężko dysząc z szybko bijącym sercem spojrzałam na 10-letniego chłopaka, który odrazu wydał mi się inny i bardziej przyjazny niż reszta. Przedewszystkim nie krzyczał i mnie nie gonił.

Nieznajomy przyglądał mi się chwilę ze zdziwieniem i zaskoczeniem, w jego oczach ujrzałam troskę i totalne zdziwienie.

Od najmłodszych lat... // TrylogiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz