Wypadek przy pracy

2.1K 99 9
                                    


- I co teraz!? - Pisnęłam ciężko dysząc. Kręciło mi się w głowie i nie mogłam złapać oddechu.

- Będę walczył, a kiedy otworzy się nowy sektor uciekniesz - powiedział poważnie Azjata, mój strach odrazu zniknął.

- TY będziesz walczył!? - Powiedziałam kładąc ręce na biodrach - chyba my będziemy walczyli!

- Nie.

- TAK! Minho, nie zostawię cię tu!

- Jestem przywódcą i muszę cię chronić, a gdyby coś ci się stało nie wybaczyłbym sobie!

- Nawzajem! - Jęknęłam chwytając go za koszulkę i przyciągając do siebie - Minho! - Pamiętasz jak kilka lat temu powiedziałam, że chce być zwiadowcą, wtedy uznałam, że chce narażać się z tobą! Kocham cię i razem przeżyjemy lub razem zginiemy! - Powiedziałam stanowo, chłopak chciał coś jeszcze powiedzieć, ale zza rogu wybiegł Buldożerca i wyciągając noże przygotowaliśmy się.

Chwilę potem broniliśmy się przed atakami, przede wszystkim uważaliśmy na ogon i łeb.

Byłam bardzo zwinna, więc po chwili prześlizgnęłam się pod jego brzuchem i wbiłam mu ostry przedmiot w brzuch, jęk potwora skutkował szybką ucieczką, by mnie nie przygniótł, ogon z żądłem latał jak śmigło, Minho musiał nieźle skakać by nie obserwać, a kiedy wstałam podbiegł do mnie, bo potwór leżał martwy, a Azjata z przerażeniem oglądał mnie, czy nic mi nie jest.

- Moja dziewczyna zabiła Buldożercę - szepnął z uśmiechem widząc, że nic mi nie jest, a ja się zarumieniłam.

- Minho, ale to ty odciągnąłeś jego uwagę! - Pocałowałam go w policzek.

Niestety na świętowanie i odpoczynek nie było czasu, bo krzyk potwora zciągnął jego koleszków. Było ich trzech!

- Purwa - przeklnęłam pod nosem oddychając ciężko.

Nagle usłyszeliśmy huk, obejrzeliśmy się za siebie, okazało się, że sektor się zmienia! Idealnie!

Zaczęliśmy biec, niestety potwory były za blisko i w pewnej chwili musieliśmy się zatrzymać, by odgonić od siebie ogon... Wtedy Minho przebił nożem głowę jednego z nich.

- Mój odważny i mężny bohater! - Pomyślałam, ale kiedy ten zaczął wieżgać, zanim padł martwy przygniótł mnie do ściany i długi odcinek przeciągnął, a siła tarcia była ogromna. Krzyknęłam z bólu, a kiedy padłam na ziemię nogi się podemną ugieły.

- Lucy! - Krzyknął z przerażeńem 19-latek i po chwili był przy mnie.

- Spoko, nic mi nie jest - powiedziałam kiedy pomógł mi wstać.

Miotający się z bólu pająk zagrodzil kolegów, tak, że nie mogli do nas przejść, w tym czasie my przebiegliśmy ścianę, która zgniotła całą trójkę potworów. Ciężko oddychając i sapiąc z wysiłku patrzyliśmy się chwilę na wypływające flaki, a potem z obrzydzeniem ruszyliśmy dalej. 

Uszliśmy może kilka kroków, cały czas mocno opierałam się na chłopaku. W końcu nie wytrzymałam, syknełam z bólu i upadłambym, ale chłopak mnie złapał.

Powoli położył przy ścianie. Westchnęłam cicho i mocno ścisnełam jego dłoń, by skupić się na niej, a nie na bólu. Chłopak ze zmartwieniem spojrzał na mnie, ale ja go uspokoiłam:

- To tylko optarcie...

Zapewniony, że nic mnie nie dziabnęło delikatnie podniósł mi bluskę i oglądnął ranę na plecach, ledwo mogłam się ruszac, bo mięśnie grzbietu i kręgoslupa najbardziej zostały dojechane. Słońce powoli wschodziło, czyli, że zaraz wyjdziemy z tego piekła!

- Optarcie, ale głębokie - szepnął troskliwie, a ja ujęłam jego twarz w dłonie.

- Ej, wszystko będzie dobrze, to nic...

Podniósł mnie z ziemi, mówiąc, że nie da mi się przemęczyć. I udaliśmy się w stronę Strefy, Newt i Thomas pewnie umiera z przerażenia.

 I udaliśmy się w stronę Strefy, Newt i Thomas pewnie umiera z przerażenia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Od najmłodszych lat... // TrylogiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz