Prawe Ramie

1.3K 58 10
                                    

Kiedy wszyscy się z każdym poznali uznałam, że Harriet i Aris są naprawdę fajni, w sumie teraz to byliśmy jak jedna wielka rodzina! W końcu wziełam też Sonyę, do Minho.

- Siostro - zwróciłam się do blondynki z uśmiechem podekscytowania i jednocześnie zawstydzenia - przectawiam ci mojego chłopaka...

Ileż ja miałam ubawu z poznawaniem ich. Coś gadali, coś się śmiali, coś przegadywali. Nawet nie spodziewałam się, że w tym czasie co byłam nie przytomna, Brenda została tymczasowo uleczona. A chłopaki omówili sprawę ARMI Prawego Ramienia. I wiele innych rzeczy, jejku ile ja przespałam... W końcu nadszedł wieczór siedzieliśmy wszyscy przy ognisku, Brena i Jorge byli w namiocie. Rozmawialiśmy o przeszłości, opowiadaliśmy sobie nawzajem jak było w labiryntach, co, kto, gdzie, kiedy.

- Hej, Minho - powiedział Thomas - zaprzyjaźniłeś się już z przyszłą szwagierką, bo wiesz u Newta masz już błogosławieństwo!

Na jego słowa wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem, Sonya o mało się nie popłakała, gdyż nie mogła przestać się śmiać, a ja walnęłam szatyna w ramię.

- Doprowadzasz mnie do szału! - Zawołałam do niego, a reszta dalej się śmiała.

- Wybacz, ale lubię poruszać temat twojego i Minho ślubu, to takie słodkie! - Droczył się ze mną robiąc śmieszne miny i wystawiając mi język. - Przyznaj, że chciałabyś już być po ślubie, założę się, że noc poślubna będzie gorąca!

- Purwa! - Przeklnęłam pod nosem cała czerwona wzbudzając jeszcze większy atak śmichu wśród zebranych. 

Minho (jak i Sonya) nie mógł się uspokoić, bo na nowo wybuchali śmiechem, a mój brat chyba uznał, że też mnie podręczy:

- Lucy, złość piękności szkodzi! - Zaśmiał się.

- Mojej Ptaszynie nic nie zaszkodzi! - Powiedział stanowczo Minho sadzając mnie na kolanach i całując w policzek, co spowodowało kolejny atak śmiechu. My też sie śmialiśmy, w końcu takie doborowe towarzystwo... Jak taka wielka rodzina. 

Wieczorem trwały jeszcze przygotowania, ja i Minho siedzieliśmy na skarpie i rozmawialiśmy. Mieliśmy chwilę dla siebie.

- Kocham cię Ptaszyno - szepnął mi do ucha obejmując ramieniem i czule pocałował.

- Ja ciebie też Minho - odpowiedziałam i oddałam pocałunek.

- Wiesz co, Thomas miał trochę racji. - Powiedział uśmiechając się - naprawdę chciałbym wziąść z tobą ślub...

Spojrzałam na chłopaka zaskoczona, ten patrzył się w dal i mocno mnie tulił, gdyż było bardzo zimno.

- Wiesz co - odwróciłam jego twarz tak by patrzył mi się w oczy - chciałambym już być twoją żoną... - uśmiechnęłam się do niego zalotnie, chwilę wpatrywaliśmy się w swoje oczy, zatapialiśmy się coraz bardziej z każdą sekundą, chłopak z zadowoleniem i błyskiem w oku wbił się w moje usta, usiadłam na jego kolanach rozkrakiem i pogłębiałam pocałunek. Był on bardzo namiętny, właśnie dla takich gorących i namiętnych chwil, mogę żyć...

Od najmłodszych lat... // TrylogiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz