Walka trwała, w pewnej chwili Tommy znowu przygniótł mnie do ziemi. Kiedy jego oddech zwonił, wiedziałam, że ma przebłysk świadomości.
- Wybacz mi Lucy! - Zawołał przerażony tym co zrobił.
- Tommy. - Westchnęłam - nic nie szkodzi.
- Wybacz mi za wszystko! I dziękuję kochana. Że zawsze przy mnie byłaś. I przeproś oraz podziękuj chłopakom, za wszystko.
- Tommy nie...
- I pamiętaj, że ja zawsze będę z wami.
Złapał mój pistolet i przyłożył sobie do głowy.
- Nie - krzykłnęłam przerażona i zaskoczins wykopałam gnata z jego ręki. Wtedy znowu stał się Poparzeńcem.
Z oddali słyszałam krzyki Brendy i Minho.
- Jeszcze chwila. Wytrzymaj!
Tom wyciągnął nóż. Zaczął mnie atakować, skoczył na mnie i mierzył w moją klatke piersiową.
Krzyczałam z wysiłku, ale był silniejszy. Dziób noża zatopił sie w moim ramieniu, bo tak go skierowałam. W tej chwili Newt również wstał i rzucił się do biegu. Gdyż przepychając się trochę zmieniliśmy położenie względem początkowego punktu.
Krzyknęłam z bólu. Niewyobrażalnie przeszył moje ciało. W tej chwili kontem oka ujrzałam Brendę i Minho. Byli od nas może z 15 metrów. Newt jakieś 5. Wszyscy Zobaczyli co się stało. Że walczymy. Minho krzyknął.
Poraz ostatni odepchnęłam go od siebie i chwiejąc się wstałam. Dobiegł do mnie brat i złapał mnie w ramiona przerażony.
Thomas leżał na plecach i odzyskał świadomość, usiadł. Spojrzał na nas.
- Lucy - szepnął przerażony widząc plamę krwi - zraniłem cię.
- Nie Tommy, to nic. - Szepnęłam bliska płaczu odsuwając się od brata i robiąc krok w jego stronę.
Ten wrzasnął przestraszony:
- Nie! Nie zbliżaj się! Jeszcze ci zrobię krzywdę - trochę przestraszona cofnęłam się do brata, który objął mnie ramieniem. Bolał mnie strach przyjaciela. On wręcz płakał z strachu o nas, ale też bólu przemiany.
- Tommy! Zaraz wyzdrowiejesz - powiedział Newt tamci byli cora zbliżej. To wszystko były dosłownie sekundy. - Wszystko będzie dobrze.
- Lucy - szepnął - zabij mnie. Proszę. Jeśli kiedykolwiek byłaś moją przyjaciółką, moją siostrą. Zabij mnie...
Spojrzałam na Newta.
- Nie Thomas, zaraz wyzdrowiejesz! - Zawołał błagalnym wzrokiem.
- ZABIJCIE MNIE! - Wrzasnął zrospaczony - zaraz znowu nie będę sobą, a za bardzo was wszystkich kocham by robić wam krzywdę nawet nieświadomy tego! Zabardzo mnie to boli - zaszlochał - Newt! Proszę!
- Tohomas - zaszlochał Newt nie wiedząc co robić! To wszystko nas przerastało.
- Zabijcie mnie... - jego jęki były tak żałosne i smutne, że aż serce się kroiło.
- Tommy, nawet jakbym chciała, to nie jestem w stanie cię zabić... Nie potrafiłambym! Zabardzo cię kochamy.
Chłopak kiwną głową, z oddali też zobaczył Minho i Brendę, w tej chwili do nas dobiegli! Odwróciliśmy się natychmiast do nich, Minho podał mi serum, już załadowane w strzykawce, złapałam je do ręki i nagle strzał...
Stanęliśmy sparaliżowani, serce wręcz przestało mi bić z przerażenie.
Nie, to nie może być prawda. Nie. Błagam.
Odwróciłam natychmiast głowę, reszta też i ujrzeliśmy Thomasa w ręce trzymał pistolet. Wycelował sam w swoja pierś. To były sekundy. To wszystko działo się zaszybko, byśmy mogli tego uniknąć.
- NIE! - Wrzasnęłam i rzuciłam się do niego, jak reszta, a jednak ja pierwsza byłam przy nim. - Thomas!
Od autorki. Nadszedł ten rozdział, gdzie wszystko się rozstrzygnie. Czy Thomas zginie? A może go uratują, jak myślicie? Muszę wam przyznać, żę bardzo kocham całą tą czwórkę i nawet nie wiecie jak boli mnie to co się dzieje, to jak cierpi Thomas. Ale cóż, nie chcę aby ta opowieść to było masło maślane xD Trochę dramatu, akcji, pikanteri i smutku. Nie zaszkodzi, tym wyczekujcie kolejnego rozdziału, gdzie wszystko się rozstrzygnie. No prawie wszystko... ;)
CZYTASZ
Od najmłodszych lat... // Trylogia
FanficDo strefy trafiają sami 8 i 10-letni chłopcy, bez względu na swoje dawne charaktery, tam zdobywają nowe. Stają się innymi osobami. Jedna osoba wyłamie się z grupy ze względu na wiek, wygląd i pochodzenie, ale miejsce i próby labiryntu ukażą jej pra...