XVII

724 88 86
                                    

Taehyung, Jungkook i Jimin już od kilku dni byli w Busan. Zatrzymali się w willi z zejściem na prywatną plażę Jungkooka, który dostał ją od rodziców. Całe dnie pływali i wylegiwali się. Kiedy jednak Kook i Jimin poszli się wieczorem przejść, Taehyung stwierdził, że mu się nudzi i jest samotny, więc postanowił się napić. Zaczął przeszukiwać wszystkie szafki w celu znalezienia jakiegoś alkoholu i po długich poszukiwaniach udało mu się zdobyć mocne whisky, za które od razu się wziął.

Tymczasem Jimin i Jungkook szli brzegiem plaży trzymając się za ręce w ciszy. Starszy był trochę przybity i szedł ze spuszczoną głową.

-Jiminnie? Wszystko w porządku?

-Jungkook... Czy ty mnie w ogóle jeszcze kochasz? -Wypalił nagle, a młodszego przytkało na to pytanie, ale odpowiedział na nie.

-Oczywiście Jiminnie, dlaczego pytasz o takie oczywiste rzeczy?

-Zauważyłeś, że zaczęliśmy się od siebie oddalać? -Przystanął i znów spuścił głowę, a Jungkook westchnął i odwrócił się w jego stronę. Podniósł jego podbródek, pogłaskał po policzku i spojrzał w oczy. Mógł dostrzec w nich smutek i zagubienie, co zakuło go w serce.

-Skarbie... Może faktycznie tak trochę jest... Ale mimo wszystko cię kocham... Proszę nie bądź smutny, bo mnie serce boli jak cię takiego widzę.

-Spędzajmy ze sobą więcej czasu. Sam na sam, bez Tae. -Złapał go za rękę, którą młodszy trzymał na jego policzku, a brunet pocałował go w jego drobniutką dłoń i przytulił chłopaka mocno do siebie.

-Dobrze kochanie. Wszystko, tylko żebyś nie był smutny. -Zaczął głaskać go po głowie i pocałował w nią chłopaka. Dlaczego Jungkook to robił? Dlaczego tak zwodził chłopaka i próbował go przekonać o miłości, której tak naprawdę nie było? Przecież pokochał Taehyunga i chciał być z nim, a nie z Jiminem, więc czemu z nim po prostu nie zerwał? Nie potrafił. To dla niego za ciężkie. W środku wciąż czuł, że Jimin to delikatna istotka, której nie mógł zranić i po prostu jeszcze czekał na odpowiedni moment, ale tak naprawdę ranił go tym bardzo.

-Kocham cię Jungkook. -Powiedział z łzami w oczach w jego koszulkę.

-Te... Też cię kocham Jiminnie...

Stali tak chwilę w ciszy przytuleni i pocałowali się z subtelnością. Pocałunek był długi, przepełniony wymieszanymi uczuciami ich obojga - tęsknotą, wyrzutami sumienia, smutkiem i w pewnym stopniu, ale bardzo małym miłością, która zaczęła już zanikać, co było widać po czynach ich obu i gasnących iskierkach w ich oczach, kiedy się widzieli.

-Wracamy już czy jeszcze idziemy się przejść? -Zapytał Jungkook odrywając się od chłopaka, ale w dalszym ciągu trzymając go z ręce.

-Wracajmy już. Mam dziwne przeczucie, że powinniśmy, bo coś się dzieje.

-Okej. -Puścił jedną z jego dłoni i w ciszy zaczęli się kierować w stronę willi.

Kiedy do niej dochodzili, usłyszeli bardzo głośną muzykę. Spojrzeli na siebie przerażeni i przyśpieszyli kroku, po czym otworzyli szybko drzwi. Głośna fala muzyki zagłuszyła ich, a widok zwalił z nóg. Zobaczyli przed sobą nagiego Taehyunga, który tańczył na stole w rytm "Bang bang bang" i trzymał w ręce opróżnioną butelkę po alkoholu. Śpiewał głośno i śmiał się sam do siebie. Jungkook od razu podbiegł do radia, aby je wyciszyć, po czym wrócił do Jimina. Kiedy Tae zauważył ich obecność, zeskoczył ze stołu radośnie i podbiegł do nich, a potem wskoczył na najmłodszego oplatając go nogami. Zaczął całować go nachalnie po szyi i policzkach śmiejąc się pijacko.

-Kookie, kochanie pieprz się ze mną. -Powiedział opierając czoło o jego i dysząc głośno.

-Taehyung co ty odpierdalasz?! Zejdź z mojego chłopaka! -Krzyknął nabuzowany Jimin, którego twarz nabrała czerwoną barwę. Nie rozumiał co to ma w ogóle znaczyć. Czy jego podejrzenia wydawały się prawdziwe?

rival || taekook [zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz