-Co ty tu...
-Witaj synku! Stęskniłeś się? -Wysoki, siwy już mężczyzna uśmiechnął się szeroko, wprosił się do środka i rozłożył ręce, po czym ścisnął go mocno.
Taehyung nie mógł drgnąć, ani wydusić z siebie słowa, a Jungkook stał obok zszokowany i nie wiedział co ma robić.
-C-co ty tu robisz, skąd znasz mój adres? -Głos blondyna drżał. Nigdy nie pomyślałby, że jeszcze kiedyś zobaczy swojego wyrodnego ojca.
-Wpadłem cię odwiedzić syneczku, a adres to nie problem.
-Nie powinno cię tu być...
-A to dlaczego?
-Ponieważ wyrzuciłeś mnie z domu?
-Ach! To! Spoko, już chyba dam radę wytrzymać to, że jesteś pedałem.
-Niech pan się tak nie wyraża, bo nie ręczę za siebie. -Warknął Jungkook.
-Ohoh waleczny ten twój kochaś. -Prychnął rzucając spojrzenie na bruneta, który zaciskał szczękę. Uniósł rękę, a blondyn myśląc, że dostanie w twarz skulił się momentalnie z przyzwyczajenia, jednak poczuł tylko rękę na jego ramieniu. -Słuchaj Taehyung... Chciałbym cię przeprosić... Za wszystkie te lata, przez które źle cię traktowałem... Za cierpienia... Po prostu za wszystko. Byłem złym ojcem, wiem.
-Tak, byłeś złym ojcem. -Tae mruknął zagryzając wargę.
-Chcę ci to wynagrodzić.
-Niby jak? -Prychnął.
-Spędźmy ze sobą miło czas. Chcę nadrobić wszystkie te lata.
-Słucham?
-No to co mówię. Chodźmy dzisiaj razem na piwo, soju czy cokolwiek.
-J-Ja... -Tae spojrzał na Jungkooka nie wiedząc co robić. Gdy zobaczył, że Kook kręci przecząco głową, blondyn zrobił wręcz przeciwnie. -Okej... -Pokiwał niepewnie głową, a brunet pociągnął się za włosy.
-To cieszę się synek! -Krzyknął mężczyzna uradowany i roztrzepał włosy blondynowi.
-Myślę, że powinien pan już iść. Dopiero co wstaliśmy i mamy z Taehyungiem do obgadania parę spraw. -Odezwał się najmłodszy i otworzył drzwi chcąc wyprosić niechcianego gościa z domu.
-Taehyung pozwalasz tak wyganiać swoich gości?
-Jungkook ma rację. Powinieneś iść, spotkamy się wieczorem. Przyjdź po mnie to gdzieś razem pójdziemy. Masz mój numer. -Wziął z półki wizytówkę i podał ją ojcu.
-Synku... Ale ja nie mam gdzie się podziać.
-Słucham? To gdzie ty masz zamiar nocować?
-Liczyłem na twoją serdeczność.
-O nie, nie, przepraszam, ale nie.
-Jak możesz robić to swojemu ojcu? Tak po prostu wywalasz mnie na bruk?
-A ty co zrobiłeś ze mną? -Warknął.
-Przeprosiłem...
-Po tylu latach...
-Taehyung...
-Czekaj... -Powiedział i podszedł do wieszaka, na którym wisiały płaszcze, po czym wyjął z jednego z nich portfel, a z portfela trochę wonów. -Trzymaj. Zatrzymaj się w jakimś hotelu, to powinno ci wystarczyć.
-Ohoho dzięki synek. Widzę, że nieźle się trzymasz. -Oczy mężczyzny zaświeciły się na widok banknotów, które trzymał w ręce i powąchał je. -Wiedziałem cię w telewizji. Sławny detektyw Kim Taehyung i jego współpracownik, niejaki Jeon Jungkook... Huhuhu. -Powiedział patrząc to raz na Tae, to na Kooka.

CZYTASZ
rival || taekook [zawieszone]
Fanficgdzie Taehyung to doświadczony i ceniony detektyw, a Jungkook to początkujący, który chce wygryźć go z jego fachu AU, angst, fluff, smut Początek: 24.06.2017 Koniec: #108 ff 171205