III

981 113 24
                                    

-Przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam... -Jimin powtarzał w kółko płacząc i nie mogąc się uspokoić. Jest już kolejny dzień, a on do tej pory siedzi przy śpiącym Taehyungu i powtarza tylko to jedno słowo. Jego oczy są spuchnięte i czerwone. Zrozumiał, że bardzo zranił Taehyunga swoimi słowami. Nigdy nie powinien powiedzieć tych słów, bo były one nieprawdą. Kocha Taehyunga, bo jest jego przyjacielem i to nieprawda, że niechciałby go widzieć. Wie jak bardzo on jest wrażliwy, a jednak wypowiedział te straszne słowa. Tak naprawdę nie ma wytłumaczenia na to co powiedział, ponieważ nawet jeśli był zdenerwowany, to nie powinien wypowiadać takich słów. -Nie chciałem tego powiedzieć, naprawdę. Przepraszam, przepraszam... -Łkał już zmęczony. Klęczy przy jego łóżku szpitalnym od kilku godzin i nie ma zamiaru odchodzić. Pielęgniarki go wypraszały, ale on uparł się, że nie może wyjść. Musi być przy nim, aby go chronić za wszelką cenę.

-Jak mogłeś to powiedzieć? -Wychrypiał Taehyung, a Jimin słysząc, że się obudził podniósł szybko głowę i spojrzał na niego, ale nadal nie puszczał jego dłoni. Z oczu Taehyunga zaczęły powoli wypływać łzy, a Jimin zaczął je ścierać. -Wiem, że źle zrobiłem okłamując cię, ale ty zabiłeś mnie w środku.

-Nie chciałem, przepraszam...

-Idź stąd...

-Ale Tae...

-Nie, powiedziałeś, że nie chcesz mnie widzieć, więc teraz stąd wyjdź. Nie będziesz musiał mnie więcej oglądać.

-To nie...

-Wyjdź... Proszę... -Jimin słysząc jego łamiący się głos wstał, złapał się za serce i płacząc, potykając się o własne nogi, zaczął się cofać do drzwi. Kiedy je zamknął, Taehyung wybuchnął na dobre. Zaczął płakać. Nigdy nie czuł takiego bólu w sercu. Może dla kogoś słowa wypowiedziane przez Jimina mogą być niestraszne, ale dla Taehyunga są jak wbicie sztyletu w serce. Jimin jest dla niego najbliższą osobą na świecie, kocha go tak mocno, że bez wahania oddałby za niego życie, a on powiedział, że nie chce go nigdy więcej widzieć. Czy on właśnie stracił przyjaciela?

~*~

Minął tydzień. Dzisiaj Taehyung wychodzi ze szpitala, ponieważ musiał zostać na dodatkowe badania. Poprosił Namjoona, aby po niego przyjechał. Jaki był jego zawód, kiedy zamiast niego zobaczył Jimina. Stanął w drzwiach jak wryty nie mogąc się ruszyć. Kiedy Park zobaczył, że Tae już wyszedł szybko do niego podszedł i złapał za jego torbę z rzeczami.

-Co tu robisz? -Blondyn wysyczał przez zęby nie mogąc powstrzymać złości i żalu. Widok Jimina go zasmuca, ponieważ ma teraz mieszane uczucia w związku z nim.

-Przyjechałem po ciebie.

-Namjoon po mnie przyjedzie.

-Nie przyjedzie.

-Co?

-Powiedziałem, że cię odbiorę. -Taehyung na jego słowa przyspieszył oddechu.

-Dlaczego mi to robisz? -Zacisnął mocno pięści i zamrugał kilka razy, aby ukryć pojawiające się w jego oczach łzy.

-Tae...

-Nie, nie, nie! -Tupnął trzy razy nie mogąc wytrzymać. -Nie rozumiesz, że ranisz mnie kiedy cię widzę?

-Nie... Nie mów tak... Proszę... -Jimin postanowił nie powstrzymywać swoich łez, które zaczęły swobodnie wypływać z jego oczu. Zaraz słonej cieczy było tak dużo, że zaczął się nią dławić. Taehyung miał ochotę podejść do niego i przytulić jak najmocniej, ale miał wrażenie, że nie może tego zrobić. Stwierdził, że musi sobie wszystko na spokojnie przemyśleć.

rival || taekook [zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz