XXXI

426 57 35
                                    

Blondyn krzyczał, czując rozdzierający go od środka ból. Czuł się jak rozdzierana, szmaciana lalka, którą można się pobawić. Cierpiał niemiłosiernie. Krew, która uciekała mu z ust, wcale nie pomagała mu w oddychaniu. Nie mógł złapać tchu, jego serce biło jak oszalałe, a ciało drżało ze zmęczenia, strachu i zimna, które go otulało.

Nie miał siły. W tej chwili niczego nie pragnął tak bardzo jak śmierci. Wolał umrzeć, niż cierpieć bez powodu.

Był świadom, że jego śmierć była już blisko, bo dobrze wiedział, co zamierza zrobić Hoseok, ale wolał, aby nastąpiło to szybciej.

-Błagam... -Już nie krzyczał, ale prosił resztką sił, aby Jung dał mu spokój.

Kilka minut później oprawca odsunął się od niego i nie mógł uwierzyć w słowa, które chłopak wyszeptał.

-Zabij mnie.

-Słucham? -Czerwonowłosy myślał, że się przesłyszał.

-Zabij mnie...

-Och... Tak szybko?

-Jak najszybciej.

-Jesteś pewien?

-Tak... -Szepnął ledwo słyszalnie.

-Nie chcesz poczekać na twojego chłopaka?

-Nie mam chłopaka...

-A Yoongi?

-To nie jest mój chłopak.

-No niech będzie. Nie chcesz poczekać na twoją miłość?

-Nie. Chcę umrzeć.

-Och... Szybko się poddajesz.

-Nikt nie powiedział, że jestem silny. Sam stwierdziłeś, że Yoongi potrzebuje kogoś silniejszego. Masz rację...

-Ach... Poczekajmy jeszcze chwilkę. Wiem, że prędzej czy później się tu zjawi. Ale w sumie na dach możemy już wyjść. Wstawaj.

-Nie... Nie dam rady...

-Dasz, dasz. Nie mam zamiaru ciągnąć cię po schodach i się męczyć. -Westchnął i spojrzał na niego. Jimin jęknął z bólu i zaczął się podnosić, ale nie było to łatwe w jego stanie, zwłaszcza ze związanymi rękami. Zaczął kuśtykać za Hoseokiem i przed jego znajomym z wylewającymi się z oczu łzami.

Jęczał z bólu, wychodząc po stromych schodach. Nie było ich dużo, bo już i tak byli na najwyższym piętrze, ale żeby znaleźć się na dachu, musieli jeszcze trochę wejść. Będąc na samej górze Jimin od razu upadł na ziemię oddychając ciężko.

-Już widzę twojego kochasia skarbie. -Odezwał się Hoseok patrząc w oddal. Podszedł do Jimina i kopnął go kilka razy w brzuch. Park zaczął ponownie kaszleć krwią, a Jung zaczął się śmiać i uderzył go w twarz. Nie znał takiego słowa jak "litość". Zaraz zaczął ciągnąć chłopaka na skraj budynku.

W tym czasie Yoongi dojechał na miejsce i szybko wbiegł do budynku, w którym panowała cisza. Nie wiedział za bardzo gdzie ma się kierować i na które piętro, ale stwierdził, że najbardziej prawdopodobny będzie dach. Więc co sił w nogach zaczął biec po schodach, aby uratować swojego aniołka, który był w niebezpieczeństwie. Jego serce kołatało bardzo mocno ze strachu i zmęczenia. Kiedy znalazł się na samej górze sparaliżowało go. Zobaczył, jak Hoseok trzyma Jimina na skraju budynku. Brakowało centymetra, aby spadł.

-Patrzcie kto się zjawił... -Zaśmiał się przerażająco. -Masz okazję zobaczyć, jak żywot twojego chłopaka się kończy. -Zmrużył oczy i zagryzł wargę.

rival || taekook [zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz