Wzbili się wysoko w powietrze. Skrzydła smoka przecinały je bez trudu, niby całkiem odporne na siły oporu, a sama bestia – odporna na grawitację. Zupełnie tak, jakby swoją wielkością przerażał naturę na tyle, że stawała się mu ona całkowicie posłuszna. Oczywiście takie kreatury nie były w wielu światach podobnych temu niczym niespotykanym, ale na człowieku takim, jak Ford, robiło to ogromne wrażenie, mimo że niejedno już widział.
Bella pochylała się na smoku, ściskając go mocno udami, by nie spaść, choć chyba na razie się na to nie zanosiło. Potwór musiał być oswojony dawno temu, bo nie wydawał się nie pozwalać jej spaść, a jeśli jej, to również Pinesowi. Demonica za to śmiała się, patrząc z jakąś dziecięcą, niepodobną do siebie radością na wszystkie drzewa, które zostawili daleko w dole, a których korony teraz i tak zdawały się falować, ilekroć smok ruszył potężnymi skrzydłami.
Stanford zaś nie był aż tak ucieszony i beztroski. Choć latał już na Gremloblinie, wspinał się po drzewach, po górach, wylatywał w powietrze, ale czegoś takiego na pewno jeszcze nie miał na liście swoich doświadczeń. Wielki potwór, w dodatku prowadzony przez demona, a on na pokładzie tego obłędu. Nie chciał, by cokolwiek wyglądało dziwnie, więc na początku po prostu kurczowo trzymał się nogami, ale kiedy roześmiana od ucha do ucha demonica postanowiła pobawić się w salta, obroty i inne ryzykowne wyczyny, przy których sama ledwo utrzymywała równowagę, człowiek złapał się jej w naturalnym odruchu. Wbił palce w jej płaszcz i przywarł do kościstego ciała, a jego żołądek zdawał się chcieć opuścić ciało, by rozpryskać się w powietrzu.
– Bella! Cholera jasna, przestań! – zawył przerażony, zaciskając mocno powieki i chowając twarz między jej łopatkami. Całą siłą usiłował zostać w miejscu, by tylko nie spaść, ale ledwo mu się to udawało; co chwilę szarpało nim na boki, podskakiwał do góry, a co za tym szło, z każdą sekundą coraz mniej jej ufał.
Ta zaś roześmiała się jeszcze głośniej i wydawała się być w swoim żywiole, nawet jeśli zaraz miałaby zostać ofiarą uduszenia przez piekielnie zlęknionego podopiecznego. Podniebne piruety może nie były niczym bezpiecznym, nie wszystkie należały też do zupełnie udanych, ale nadal to ryzyko ją satysfakcjonowało i dawało upust pokładom energii, które jakimś cudem się w niej mieściły. Nie przejmowała się nawet koszmarnym skowytem Forda, który błagał o zwolnienie niebezpiecznego tempa, a najlepiej bezpieczne wylądowanie. Ale jego prośby nie zostały na razie wysłuchane. Stwierdził bardzo niechętnie, że najpewniej mogłaby ona nawet spaść i się połamać, a ten radosny uśmiech nie zniknąłby z jej lekko przyrumienionej od emocji twarzy.
– Kobieto, dość! Postradałaś zmysły! – Mocniej przylgnął do niej, kiedy nieomal ześlizgnął się z grzbietu smoka. Wziął kilka ciężkich oddechów, nieufnie patrząc na las, którego najwyższe korony znajdowały się daleko w dole. Widział już, jak spadał... Bella nie byłaby w stanie go złapać, a jego bezwładne ciało przecinałoby powietrze, aż w końcu z trzaskiem wylądowałoby na gałęziach, które przebiłyby go na wskroś, krew by z niego spływała i kapałaby na ciemną trawę, a demonica – być może – płakałaby, bo straciłaby przyjaciela, jaki od tej godziny mógłby co najwyżej zostać nawozem do cyprysów na jakimś cmentarzu w odległym wymiarze...
– Weź się w garść! Brzmisz jak dziewczyna – zadrwiła, nie ustając w swojej zabawie. Skupionym, ale jednocześnie radosnym i nieco obłąkańczym wzrokiem badała mleczną mgłę, by móc ocenić, czy nie nadlatywało jakieś inne stworzenie, jednak było czysto, co tylko dało im większe pole do popisu. Do wykorzystania tego faktu z kolei nie trzeba nawet było namawiać ani jej, ani najwyraźniej stęsknionej za swoją ciut . – Odpuść trochę. Latasz na prawdziwym smoku, przestań się przejmować.
– A jak spadnę?
– Do góry raczej nie polecisz – westchnęła znudzona, ale szybko wróciła do swojej własnej uciechy.
CZYTASZ
✔ Other Side || Gravity Falls
FanfictionPomimo tylu lat rozłąki nie przywitał go ciepło. Zostawił brata samego, a sam zniknął w otchłani równoległej rzeczywistości. Po żadnej stronie portalu nie było łatwo, jednak w świecie, w którym nie znało się niczego, nawet osobliwych zasad fizyki...