XXV

47 5 22
                                    

Minęło przynajmniej kilka minut, w ciągu których całe życie Forda wywróciło się kolejny raz do góry nogami. Ale nie odczuwał przerażenia. Był zachwycony i spokojny; jakby coś, czego nie wiedział, że szukał, wreszcie się odnalazło.

Nagle jednak szorstkie usta Belli zatrzymały się, a ona cała zesztywniała. Sekundę później oderwała się od Stanforda i pierwsze, co zrobiła, to z nierównym oddechem znowu wycelowała w niego i tym razem determinacja w jej mokrych oczach jasno mówiła, że nie cofnie się przed strzałem.

Ford nie mógł jej na to pozwolić. Nie do końca wiedział, co dokładnie stało się w ciągu ostatnich paru chwil i dlaczego, ale mocno złapał Bellę i całą resztką swoich sił zepchnął ją z siebie. Demonica wypuściła z rąk broń, a on, nie chcąc umożliwić jej ucieczki, zmienił pozycję i przygwoździł ją do podłogi, choć próbowała się wyrwać.

– Przestań! – wrzasnął na nią w końcu, a ona zszokowana przestała się wiercić i otworzyła szeroko oczy.

Otworzył usta, by coś powiedzieć, jednak ledwo sam nadążał za własnymi myślami. Przez mętlik w głowie postanowił zamilczeć. Sięgnął po pistolet do wymazywania pamięci, ku przerażeniu Belli, która znowu zaczęła się z nim siłować, bojąc się strzału, lecz Ford wziął mocny zamach i z całej siły rzucił urządzeniem w ścianę. Szkło i cały mechanizm roztrzaskały się doszczętnie po uderzeniu w czarny marmur, a z gardła demonicy wydobył się pisk.

– Co ty zrobiłeś?!

– Nie, moja droga. – Pomimo miażdżącej przewagi we wzroście i wadze w stosunku do Belli, miał szokująco duży problem z przytrzymaniem jej w jednym miejscu. – Co TY zrobiłaś?

Zagryzła mocno wargi, usiłując nie tracić dominacji w spojrzeniu, jednak tym razem przegrała. Ford ją pokonał.

– Wypuść mnie – poprosiła cicho. Jej zasmucone oczy przejawiały skruchę, a Pines obserwował to zjawisko ze zdziwieniem i odrobiną lęku, choć nie krył, że chciał poznać odpowiedź na swoje pytanie.

Ostrożnie się odsunął, by mogła wstać. Jak spłoszone zwierzę, gdy tylko dano jej wolność, uciekła do swojego pokoju.

Westchnął ciężko. Mimo że znał ją długie lata, tak naprawdę wciąż jej nie rozumiał. Serce nadal waliło mu w piersi jak szalone, a wspomnienie jej nieczułych, nieśmiałych ust z jakiegoś powodu sprawiało, że było mu gorąco.

– Szlag by to trafił! – Uderzył mocno dłonią o swoje kolano. Wstał i postanowił pobiec za Bellą do jej sypialni, jednak gdy tylko wpadł do środka, zastał jedynie otwarte okno balkonowe, nad którym powiewała tkana z pozłacanych nici firanka. Na zewnątrz słońce zdążyło już skryć się za horyzontem. Podszedł bliżej, mając nadzieję, że jeszcze gdzieś ją dostrzeże, lecz demonica rozpłynęła się zupełnie w mroku nocy. I tylko ona jedna wiedziała, czy zamierzała wracać, czy też planowała zostawić strudzonego naukowca z jedyną zagadką, której nigdy nie byłby w stanie rozwiązać.

***

Nie dał rady zasnąć. W zasadzie nawet nie próbował. Leżał w zacienionym pokoju zupełnie sam, nasłuchując każdego pojedynczego szmeru w oczekiwaniu na jej powrót. Nastrój sprzyjał rozmyślaniom, które nawiedziły go jak, o ironio, cały legion demonów. Uznał, że gdyby samemu sobie sprzed piętnastu lat powiedziałby, że tak skończy, młody Ford zaśmiałby mu się prosto w twarz i skorzystałby z pomocy dobrego psychologa zawczasu. Na obcej planecie w obcym wymiarze, gdzie jego sąsiadami były bełkoczące stwory z mackami i zębami w miejscach, gdzie zębów być nie powinno; w miejscu, gdzie plaże pełne były rekinów żyjących w głębi piasków. I to z demonicą, która miała więcej tajemnic niż najbardziej nieosiągalne głębiny oceanów. Więcej niż odległy kraniec Drogi Mlecznej. Fascynowała go i intrygowała, właściwie odkąd ją poznał. Być może to dlatego przyciągała go jak magnez; bo nie potrafił określić jej żadnym równaniem. Stanowiła uosobienie wszystkiego, co go pociągało. Może dlatego nie mógł wyrzucić z głowy momentu, kiedy postanowiła go pocałować...

✔ Other Side || Gravity FallsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz