Chapter 4

549 34 1
                                    

Po głowie chodziły mi czarne myśli. Czy ja mu naprawdę powiedziałam ze mi sie podoba? Nie! Znamy sie tak krótko. Nie kocham go. Tylko sie podoba.

Jego domek był taki sam jak mój. Obejrzałem jego mieszkanko. Potem wróciłam do mojego. Musiałam sie rozpakować i chciałam bziac prysznic.

Zapomniałam zupełnie ze nie będę mieszkać sama. Kiedy przyslam napotkalam dwie dziewczyny w środku.

Jedna miała ciemno rude włosy i jasne,błękitne oczy. Pełne, różowe usta krztaltowaly sie w uśmiech gdy mnie zobaczyła. Loczki opadały jej na ramiona. Piegiwaty nos był trochę zadarty. Była bardzo ładna.

-Hej jestem Adela. Miło cię poznać- uśmiechnęła sie ciepło.

Druga dziewczyna miała długie, czarne, proste włosy które sięgały jej do pośladków. Orzechowe oczy wbiła w podłogę. Wygladała na przygnębioną. Była bardzo szczupła drobniutka, ale wyższa ode mnie. Jej usta były małe, a kości policzkowe wyraźne. Ubrana w czarne legginsy i niebieski top.

-Heeeej- powiedziała znudzona. Jak porównałam obie dziewczyny to zobaczyłam jak bardzo sie różnią-Jestem Jane.

-Hmm cześć. Jestem Alice No i jestem tu ... Nowa.

Adela była podekscytowana i nie mogła usiąść na miejscu. Ruchliwą dziewczyna ciagle sie usmiechala a Jane... Była jej przeciwieństwem. Ciagle znudzona i zmęczona. Wyglądała na smutna i przygnębioną.

- Wiec może poogladmy domek i wybierzemy gdzie będziemy spać- zasugerowalam.

Domek miał trzy oddzielne pokoje. Wybrałam ten najdalej od drzwi, obok Adele.

Pokój był mały i jasny. Miał kremowe ściany. Na dwóch wisiały obrazy: kwiatów w wazonie i pianina. Osobowe łóżko stało tuż przy oknie i mieszalo sie z cielistą barwą ścian. Na biurku stała lampa taka sama jak na szafeczce nocnej. Szafeczka miała trzy szuflady zdobione metalowymi klamkami. Obszerna szafa stała blisko wejścia, a firanki były żółte i przezroczyste. Jeden wielki żyrandol wisiał nad moja głowa, był bardzo nisko. Sama byłam nie wielkiego wzrostu ale taki Dan, który ma z metr 83 pewnie zachaczal by głową o ozdobna lampę sufitową. Uroku pokoikowi dodawał mały, dywan z naszywanymi kwiatami.

Położyłam walizkę w rogu i zdjelam buty kładąc je do szafy na jej podłoże. Wyjęłam koszulki i wepchnelam je na póleczki. Czarne dżinsy wcisnęłam na wysza a jasne dżinsy na najwyższa półeczke. Resztę botow odłożyłam tam gdzie pierwsze. Bieliznę wpakowalam do środkowej szuflady w szafce nocnej. Wodę i sucharki, które tez spakowalam umieściłam w trzeciej szufladzie, a w pierwszej umiejscowilam telefon i inne rzeczy tego typu.

Na dnie walizki znalazłam moja kosmetyczkę i worek z mydłem oraz szamponem. Zgarnelam ręczniki i poszłam do łazienki. Ku mojemu zdziwieniu nie mogłam jej znaleść wiec poprosiłam o pomoc moje współlokatorki. Nie to ze byłam jakaś tępa albo ze domek był duży, ale poprostu łazienki nie znalazłam. NIE ŚMIAĆ SIE!

Zapukalam do drzwi Jane bo były bliżej, ale nie usłyszałam jej głosu. Postanowiłam je otworzyć. Nikogo nie było.

-Dziwne - wyszeptalam sama do siebie.

Powedrowalam do bardziej energicznej Adeli, ale i tym razem pukając nie słyszałam odpowiedzi. Uchylilam drzwi. Dziewczyna była w środku. Siedziała na łóżku ze słuchawkami na głowie. Sluchala muzyki tak głośno, ze w wejściu mogłam ja słyszeć.

Pomachalam jej a ona szybko ściągnęła uzedzenie z uszu,

-Ooo.Alice. Ciesze sie ze zawitalas!- uśmiechnęła sie radośnie. Pewnie chciała ze mną pogadać,a ja przyszłam tylko spytać o łazienkę. Cóż nie miałam ochoty teraz na rozmowę. Pogadam z nią po prysznicu- Co cię tu sprowadza?

Łza-krew duszyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz