Chapter 27

226 22 3
                                    

Słuchajcie bardzo was przepraszam za zamanie obietnicy ale odłączyli mi internet. Nie spodziewałam się tego... Na dodatek jeszcze taki krótki ale nie mam za wiele czasu poniewaz do 15 jestem w stajni i jestem zmęczona... dzis trochę wcześniej wróciłam ale i tak... Tym razem obiecuje ze kolejny rozdział będzie chociaż by na 3 strony i będzie za max 5 dni. Przepraszam was i mam nadzieje że rozdział choc taki krótki to i tak się spodoba :)

***&***

Nie było go przy mnie kiedy się obudziałam. Podniosłam głowę z wilgotnych i brudnych liści. Przedemną malował się piękny krajobraz lasu. Drzewa były w połowie oświetlone złocitym blaskiem słońca a drugie pół było schowane w ciemnym cieniu. W sumie tak jak z naturą słońca.

Wstałam i zaczęłam się rozglądać się za Danem, ale nigdzie go nie było. Zostawił mnie. Samą. Może to i dobrze... Dał mi możliwość ucieczki.

Jednak ten kruczoczarny chłopak już mnie zmienił. Zmnienił z nieśmiałej dziewczyny w bardziej niezależną i... złą?

Spojrzałam na przyklapniętą trawę i czarne piora na ziemi. Strzepnęłam ziemie ze spodni i poszłam przed siebie. Jeśli Dan usunął mi się z drogi to wszystko będzie prostrze.

Uderzyła mnie myśl o tym ze teraz nie mam celu. Nie mogę wrócić do szkoły ponieważ będą wypytywać. Do domku tej staruszki tez nie pójdę, więc dokąd mam się udać? Znów pozłam przed siebie.  Byłam pewna że się zgubiłam, więc z nadziją- matką głupich- szłam i szłam by wyjść na jakie kolwiek obrzeze tego zasranego lasu.

Po moim policzku spłynęła łza. Brzydziłam się jej i siebie. Wiedziałam co, a raczej co bylo przyczyną krwi duszy. Cholerny chłopak.

Potknęłam się o jakąs gałęz. Zezłoszczona cisnęłąm ją w dal.

-Po tym co ci wczoraj powiedziałem próbujesz mnie zabić?-powiedział głos w oddali. Bardzo znajomy głos. Dan.

- Właśnie próbuje! Czy ciebie da się zabić?!- krzyknęłam udając ze ta akcja była celowa.

-Nie...-cisza. Udawał ze moje słowa sprawiły mu przykrosć. UDAWAŁ.

- Na moje nieszczęscie...- mruknęłąm na tyle głosno by usłyszał.- Zejdż mi z drogi i nigdy nie pokazuj mi się na oczy!

-Chciałbym... Jednak przepaściłem za wiele cennych rzeczy dla jednego pragnienia, które TY mozesz spełnić! Mogę to dostać od rady ale TY musisz isc ze mną.

Nie rozumiałam w jaki sposób mam mu pomóc, ale wiedziałam ze ni jak mu nie pomogę. Jednak kiedy się odwróciłam on juz był za mną. Złapał moje ramie i odwrócił mnie twarzą do siebie. Pochylił się nad moim uchem i wyszeptał " KOCHAM CIE". Przycisnął swoje wargi do moich a ja..  a ja po prostu nie mogłam się powstrzymać. Nie odepchnęłąm go od siebie. Jego ręce zatrzymały się na mojej tali i przycisnął mnie blizej siebie.

Wplotłam swoje długie palce w jego kruczo czarne włosy. Nie mogłam przestać i pozwoliłąm mu na muskanie moich ust językeim.

On gładził mój policzek opuszkami palców a ja kręciłam jego końcówkami palców. Wtedy od odczepił się ode mnie by nabrać powietrza. Podniósł mnie i znów pocałował. Przypiął mnie do drzewa.

W końcu jednak zorientowałam się co robił. A co ważniejsze co ja robiłam. Bałam się ze czytał mi w myślach i czy odczytał moje uczucia do niego by je potem wykorzystać... Odepchnęłąm się od niego i spojrzałam w jego oczy a on patrzył na mnie.

- Co się stało?- zapytał gładząc moje włosy.

Potawił mnie na ziemię.

Nie wiedziałałam co mu odpowiedzieć. Co miałam powiedzieć. Zywiłam do niego uczucie którego się brzydziłam.

Spóściłąm wzrok i powiedziałąm jakby do ziemi:

- W czym mam ci pomóc?- prawie nie widocznie się usmiechnął.

-Chcesz mi pomóc?- zapytał całując mnie w policzek.

-Nie wiem... w czym mam ci pomóc?- ponowiłam pytanie i odchyliłam głowę dając mu znak by przestał.

Odsunął się ode mnie. Spojrzał na mnie i ze smutkiem pochylił głowę.

- Uwazaj na Jane i Philipa...

Odszedł. Znów zostwił mnie samą.

Odczekałam az znajdzie się poza moim polem widzenia i opóścilam się po drzewie w dół na ziemie. Zaszlochałam. Faza trzecia... Wrak człowieka...

Bolało. Cholernie bolało. On zrobił to specjalnie. Radziłąm juz sobie! A on do zepsół! Zepsół by dostać swoje.

-NIENAWIDZE CIE!!!- krzyknęłam w las i wiedziałam ze usłyszał.- NIENAWIDZĘ CIĘ! SLYSZYSZ?

Wstałam i znów szłam ocierając niechciane łzy. Były jak burza. Gniewne ale i smutne oraz silne. Duże krople już pomoczyły moją bluzkę.

Coś w tedy uderzyło mnie w głowę i ogłuszyło a ja runęłam na ziemie nieprzytomna.

Philip

Napiszcie w komentarzu proszę jak podoba się książka pod tytułęm Mroczna księżniczka bo prawdopodobnie to ona będzie pisana po tej ( juz kończącej się ksiązce)

Łza-krew duszyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz