Informuje was, że zmieniłam zdanie i ksiązka skączy się po jeszcze tak około 3 rozdziałach :( Jednak mam nadzieje, że was zaskoczę zakończenie :) Jeszcze nie dokońca wiem jak się skończy ale wiem ze bedzie ok :).
Uwazałam że to robi się już nudne. I wiecie co? To zatruwanie mojego życia zrobiło się nudne. Są nie orginalni. Zgadnijcie co... obudziłąm się z kolejnym bólem.
-Po co mnie bijecie?- powiedziałam jeszcze z zamkniętymi oczami- To 21 wiek. Nie mozna po ludzku? Macie przecież język...- wetchnęłam.
-Bo widzisz... rozmowa to zadna zabawa...
Parsknęłąm smiechem zaciskając oczy jeszcze mocniej.
- Philip! Rozbrajasz mnie!- krzyknęłąm śmiejąc się.- Kogo obchodzi twoje poczucie humoru? Jak ty go nawet nie masz!- zaczęłąm się śmiać.Zachowywałąm się jak naćpana i niewiedziałam co się ze mną dzieje.
Chłopak przyłozył mi z liścia w twarz. Spojrzałam na niego spodełba. owazne spojrzenie przemieniło się w drwiący uśmieszek.
-I co? Zadowolony?- wstałąm pocierając polik- Miło było ale się zmyło!- rzuciłąm idąc do drzwi.
- Gdzie ty się wybierasz?-zapytał.
- Nie wiem... Gdzieś gdzie mnie nogi poniosą.- powiedziałam zgodnie z prawdą.
otwierałam już drzwi kiedy jego ręka zamknęła je. Obrócił mnie i spojrzał mi w oczy. Były pełne smutku. Nie tak jak moje... moje były pełne drwiącego uśmiechu. Chłopak szybko się pochylił i złączył nasze usta. Nie ukrywam zakoczył mnie i nie ukrywam że dotyk jego miękkich ust był przyjemny ale nie mogę sobie pozwolić by każdy mnie całował.
Oderwałam się od niego. Kiedy chciałam mu dac z liścia on szybkim ruchem schylił się do mojego ucha i wyszeptał " to wszystko przez niego... on mi kazał." I odszedł. Puscił mnie wolno idąc rzucił tylko :
-Od dawna chciałem to zrobić!
Teraz nie tylko myślałam o nim z nienawiścią ale i z odrazą.
-Nienawidzę cię! Od dawna chciałam to powiedziec!- bezczelnie krzyknęłąm.
Jesli myśleliście tak jak ja, że oni dali mi odejść to się myliliście. Chciałabym żeby to zrobili. Błagałam los by znależli nową ofiarę. Jednak to nie chodziło tylko o to że miałam białe pióra. Mnóstwo ludzi ma białe pióra, ale Dan złożył przysięgę a Jane i Philip zgodzili się mu pomagać. Na szczęscie przejrzałam szybko słowa Dana :
Uważaj na Jane i Philipa...
Chciał żebym myślała że on daje sobie z tym spokój. I nawet przez chwilę uwierzyłam w jego blef. Jednak ja nie jestem naiwna. Przekonuje się o tym po raz kolejny.
Jestem pewna że zaplanował wszystko. Zaplanował napaść Philipa na mnie w tym cholernym lesie.
Biegłam i słyszałam ciche szeleszczenie za moimi plecami. Nie było już bólu w mojej głowie. Odtrąciłam go jak wszystko i wszytkich innych. Jednak prawdziwy ból sprawiało mi uczucie odrazy do samej siebie. Pocierałam usta w biegu, ale nadal nie mogłam pozbyć się smaku ust tego chłopaka. Nie było tego smaku. To tylko moja podświadomość męczyła mnie i katowała. Ne było już mrowienia i nie czułam go ale wbrew sobie wyobrażałam sobie to uczucie. Dziwne co? Za razem wyobrażałam sobie to uczucie ale i próbowałam się go pozbyć.
Traciłam już siły i byłam pewna że przebiegłam szybko około kilometra. Mogłam bym biec dalej, tyle że wolniej, tylko że to palące uczucie w gardle i płucach nie dawało mi spokoju. Potknęłam się o wystający korzeń i runęłam . Niestety moje próby kolejnej ucieczki się nie powiodły. Dlaczego musziałam być osłabiona? To wszystko mogło by się nie stać jeśli bym byłą silniejsza. Złapał mnie i uderzył w twarz tak mocno, że upadłam na ziemie. Wymasowałam bolące miejsce i podniosłam się. Uderzyłąm go w twarz. On tylko zachichotał. Przywarł mnie do drzewa i przycisnął usta do moich. Przygwożdził moje dłonie do pnia.
Uniosłam kolano i uderzyłam go w udo. Złapał się za nie a ja uciekłam. Słyszałąm jego wulgaryzmy za plecami. Słyszałam głosne kroki i głosniejsze bicie mojego serca.
- Zostaw mnie!
Brak odpowiedzi. Biegłąm dalej. Musiałam go zgubić. Biegłam zygzakiem, żeby trudniej było mu mnie dogonić. wbiegałam w bardziej zagęszczone miejsca. Chowałam się w cieniu. Aż w końcu dotarłąm do jakiegoś nie szerokiego strumyka. Woda zwalniała mój bieg ,ale i tak biegłam wzdłuz niej.
Czułam, że adrenalina opada a z moich pleców wystawały pióra. Zaczęłam je wyrywać. Były białe. Ucieszyłam się i obmyłam je z krwi. Czysta biel, która mnie tak zdziwiła. Tak dawno nie widziałam tych piór takich srebrzystych jak z metalu.
Nagle przypomniałam sobie o niebezpieczeństwie. Zaczęłam biec dalej do utraty tchu. Byłąm już cała mokra. Woda nie musiała mnie ochładzać ponieważ powietrze było juz wystarczająco zimne. Oceniając ile miało stopni to pewnie 3-4 a woda... może 10 stopni. Zaczęłam się trzęść. Dłonie mi dygotały. Nie miałam gdzie się ocieplić.
Stanęłam i zaczęłam nasłuchiwać. Cisza... usiadłam na brzegu i odpoczywałam. Po jakimś czasie kiedy uznałam, że mogę iść, wstałąm i powędrowałam znów przed siebie.
Obok mnie pojawił się ten wilk.
-Powiedz mi co ja teraz mam zrobić...- powiedziałm na głos.
Ty mi powiedz co chcesz, żebym ci powiedział co zrobic by dojść do celu.
-Masz racje...
Nie głaskałam go. Nie czułam potrzeby i tagże nie wiedziałam czy w ogóle da się go dotknąć.
Muszę cię opuscić, ale niedługo się zobaczymy...
I pobiegł rospuszczając się w gęstej mgle, w dalekich drzewach.
7 like- następny rozdział i do tego 7 komentarzy :)
CZYTASZ
Łza-krew duszy
Mystery / ThrillerAlice zawsze myślała, że jest normalna... nie tylko ona. Problemy w starej szkole poprowadziły dziewczynę do odkrycia wielu sekretów na jej temat. Wilk, rada aniołów, krew, przeszłość, niepamięć, strach i pióra. Czy poznanie niektórych osób pomoże w...