Chapter 19

333 30 2
                                    

Sorry że tak długo nie było rozdziału nie było mnie w domu a komp właśnie został tam jak i tablet a na telefonie mi się nie zaladowało :( Ale jest! :) Proszę nie zwracajcie uwagi na błedy. Ten rozdział dużo wyjaśnia ale przepraszam z góry za to jaki jest :/

Kofam was i dziękuje wam bardzo że czytacie :) Całuski :p <3333

Alice P.O.V

Nawet się nie zorientowałam kiedy zasnęłam. Spałam u Dana. Nie pozwolił mi iść do mojego domku bo nadal padał deszcz a on nie chciał żebym po raz kolejny była mokra. Powiedział że dla mojego komfortu będzie spał na ziemi. Kłuciłam się z nim przez moment ale był zbyt uparty.Wyjął z szafy dodatkową kołdrę która znajdowała się u każdego w szafie na tym wyjeżdzie i się ułożył. Dałam mu swoją poduszkę i znów zaczął mówić żebym sobie zostawiła, jednak go przekonałam faktem, że ja mam materac no i jeszcze małym szantażem. Powiedziałam że jeśli nie weżnie poduszki to nie zasnę i się w nocy na niego wywale. Ten komentarz pokryłam uśmiechem a on się w końcu zgodził.

Przed tym musiałam go wypytać...

*Flashback* *Wstecz do tego wieczoru*

-Dan?- powiedziałam okrywając się kołdrą pod samą szyję.

-Tak?- powiedział leżąc tyłem do mnie.

-Kto to Aaron?-zapytałam. Od razu mi się lżej zrobiło bo już wszystko się we mnie trzęsło z ciekawości.

-To ktoś bardzo zły ale nie od zawsze...- odpowiedział odwracając się twarzą do mnie.

-Aha... A dokładniej?

-Powiem jeśli ty mi opowiesz o swoich piórach- wzdrygnąłam się na tę myśl a dreszcz wcale nie był przyjemny. On jedynie patrzył na mnie z powagą.

-Eee... skąd wiesz tyle o moi...ch piórach? Skąd wiesz że są moje?- zapytałam bo trochę spanikowałam.

-Alice odpowiem ci jeśli ty powiesz mi jak to się stało.

-Co się stało?

-No to że się zaczęły się pojawiać.

-To że zaczęły się pojawiać na przykład pod łazienką czy na biórku...

-Aha... a czy czy...- wstał i sojrzał na mnie.

Nie wiedziałam co chciał zrobić. Trochę się... martwiłam ale nie okazywałam tego.Czy od chce sprawdzić czy czy moje plecy. Nie.

Wyciągnął rękę w moją stronę i dotknął mojego policzka. Przetarł go kciukiem jakby ocierał łzy. Potem poprowadził drugą rękę na moje plecy na których znajdowała się bluza bo u Dana nie działało ogrzewanie i było chłodno. Najwyrażniej nie mógł wyczuć przez grubszy materiał piór.

Nie bój się.

Powiedział mi w myślach. Nie mogłam przed nim ukryć wszystkiego więc czemu pyta? Włożył rękę i przejechał nią po zółtej bluzce.

-Wiem... to coś okropnego- z moich oczu zaczęły lecieć pojedyńcze łzy- i dziwnego i... i nie zdziwie się jeśli się ode mnie odwrócisz.

Nie myślałam racjonalnie ale chociaż wiem że jeśli się ode mnie odwróci to będzie znaczyło że mu na mnie nie zależało. Jednak on wyglądał jakby rozumiał i wiedział i o mnie więcej niż ja sama. Czy to możliwe? Czy może ja naprawdę mam drugię imię - Carols? To dziwne imię ale kojaży mi się ze szczęsciem. Nigdy nie słyszałam by ktoś nazwał kogoś Carols bo to przecież oznacza świąteczne piosenki... kolendy. No ale jego brzmienie nawet mi się podobało.

Łza-krew duszyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz