Chapter 10

331 24 1
                                    

   Hej! Sorry, że tak długo, ale moje konto zostało skasowane. Jednak jak widać odzyskałam je. :) Jak zwykle nie zwracajcie uwagi na błędy proszę. Mam nadzieję, żę nie popsują wam czytania i tak samo mam nadzieję, że wam się spodoba.

XOXO :) :) : <3 <3

~~~~~~~~*~~~~~~~~~~*~~~~~~~~~~* 

Ciężko dyszac wbieglam do łazienki!  Z za drzwi dobiegaly przeraźliwie wycia wilka. Jakieś szepty. nie ufaj! Nie ufaj Alice! Zbierz pióra i nie pozwul by były czarne!  Nikt nie może ich zobaczyć.

  Balam się jak cholera. Z nerwów trzymałam zamek. Mój oddech był nie równy.  Serce walilo mi tak mocno ze słyszałam uderzenia. Mialam wrażenie ze zaraz wyskoczy.

  Szepty i wycia ucichly.  Podeszłam do umywalki i odkręcilam zimną wodę. Polalam nią twarz.  Od razu lepiej.  Uszczypnelam się by być pewna że nie śnie. Auć! Bolało.  Nie spalam. Moje ręce trzesly się tak mocno,  że nie mogłam chwycić szczoteczki. Darowalam sobie.

    Podeszłam do drzwi wewnętrznych.  Ughh! Zacięte.  Z zewnątrz nadal słychać było muzykę.  Napewno nikogo oprócz mnie nie ma w środku. Pchalam drzwi z całej siły ale nic.  Strasznie się bałam tego co spotka mnie na zewnątrz. Zdecydowałam się jednak na wyjście.  Muszę się z tad wydostać.

    Powoli zaczęłam wyjmowac łańcuszek z drzwi, kiedy znów dobiegły mnie odglosy. nie teraz. poczekaj.  niech odejdzie. Nie miałam z tym problemu. Wsadzilam spowrotem łańcuszek.  Sposcilam sie na dół i odparłam się o drzwi.  Chciałam by Dan znalazł się obok mnie.  Nie miłam telefonu by do niego zadzwonić,  a co gorsze nie miałam jego numeru.

    Minelo tak z pól godziny. Muzyka ucichla. Byłam pewna że Adela wróciła.  Znów znalazłam się pod drzwiami i zaczęłam krzyczeć i walic w nie pięściami. Nic.  Cisza.

    Wbieglam w drugie drzwi i wyjelam zasuwke.  Żadne szepty wilka mi nie towarzyszyły. Podejrzane.  W pewnym sensie się bardzo cieszyłam.

    Kiedy coś ciężkiego na mnie skoczyło. Mialam zamknięte oczy. Otworzyłam je i zobaczyłam białego wilka. Jego niebiesko-złote oczy przeszyly mnie na wylot.

  Nie idź w tą stronę.  Ono tam jest! Idź do lasu.  Tam jest bezpiecznie.  Nie ufaj żadnemu człowiekowi. Nie ufaj.  Szukaj drzewa.  Idź tam. Czekaj na mnie.

   Wilk miał gleboki i straszny głos,  lecz było w nim cos takiego co zmusiło mnie do iscia w las. Coś takiego co pozwalało mi myśleć ze mówi prawdę.

~~~~~~~

    Szlam przez las jak zachipnotyzowana. Wiedziałam o jaki drzewie mówił.  To ze snu.  Zadrapane. Czemu jednak musiał być taki tajemniczy. Dlaczego mowie o nim jak o człowieku? ! To zwierzę.

Drgnęłam kiedy stanęłam obok zadrapanego pnia.

-Dobrze...

Usłyszałam głos, ale nie widziałam jego właściciela. I tak wiedzałam kto lub co to było. ten bały drapieżnik prześladował mnie tej nocy. Coś mówiło, zebym się go panicznie bała, ale nie potrafiłam.

Jego dziwne oczy świeciły się w mroku.

-Czego ode mnie chcesz?! Czym jest "ono"?!- krzyczałam jak by to zwierzę coś mi robiło czego nigdy bym nie mogła wybaczyć.

Wilk pokiwał głową a ja się zdziwiłam. To typowo ludzkie zachowanie. W sumie mówienie to też typowo ludzkie zachowanie. Jednak on nie mówił... nie poruszał szczęką on porozumiewał się ze mną w moich myślach. Bałam się, że to sobie przyśniłam.

-Dowiesz się nie długo. Teraz tego nie rozumiesz.- zaczął odchodzić.

-Gdzie mam iść?! - zdałam sobie sprawę, że nie pamiętam gdzie mam iść i jak mam wrócić.

Swiat zaczął wirować a ja nie dostałam odpowiedzi od zwierzęcia. Ta cisza malowała ciarki na moich rękach i nogach a włoski stawały mi na karku.

Wtedy  już wiedziałam, że na pewno się zgubiłam. Pierwszy raz zemdlałam.

     

   

Łza-krew duszyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz