Chapter 12

304 23 1
                                    

Dziś taki krociótki. Przepraszam za błędy i dziękuję że czytacie te moje wypociny :) Nie, na prawdę Dziękuję.!

****&****

Kłamstwa...Kłamstwa i Kłamstwa... Czy na tym teraz polega moje życie?  Nie chcę tego... Oklamalam już wielokrotnie jedyne znane mi osoby w tej szkole.  Jednak najbardziej klamalam tym na którym mi najbardziej zależy. Dan, Adela... Nawet Philip. ..

Siedziałam tak na krześle i myślałam o moich postępach. 

Sama. .. Bez  nich. .. bez nikogo. ..

Scena się zmieniła:

-Czego się boisz?-zapytał ciągle nie odwracając wzroku od migoczoncych światełek na niebie. 

Myślałam.  Czego się boję?

-Nie wiem... Wielu rzeczy. .. długo by wymieniać. ..- odparłam na co on odpowiedział parsknieciem.

-Czy...

-Hmmm?

-Nie nic...

-No mów-naciskalam choć wiem że nie powinnam.

-To głupie...

-Napewno nie... jestem tego pewna a ty nie powinieneś być skrępowany przy mnie. .. Wiesz że możesz mi powiedzieć wszystko. ..

Cisza. .. ta okropna cisza znów zapanowała nad moimi emocjami.  Ta cisza nastawiala mnie na niepokój. .. Ta cisza budowała napięcie. ... Ta cisza budowała strach.

-A samotności się boisz? -w końcu powiedział.

-Nie...-odpowiedziałam szybko.

-Aha. .. dlaczego?

-Bo większość mojego życia byłam samotna. ..-mocniej wtulilam się w jego tors.

-Przykro mi. ..-objął mnie i razem w ciszy oglądaliśmy gwiazdy.

Coś przerwało i pojawił się inny obraz:

-Nie- krzyczałam mu w twarz.  Moje policzki tonęly we łzach.-Nie!  Proszę! Nie. ..

Stał przede mną i patrzył z obrzydzeniem.

-Nigdy cię nie oklamie!-udawał mój głos!-A JEDNAK! -krzyczał a moje serce z każdym jego gorzkim słowem rozpadło się bardziej... o ile to możliwe.

Odszedł....

Zostawił mnie...

Samą...

W mojej głowie powstało wspomnienie kiedy patrzylismy na gwiazdy.  Zapytał czy boję się samotności. .. powiedziałam że nie. .. mylilam się.  Nie mogłam odpowiedzieć mu czego się boję.  Nie wiedziałam.  Teraz byłam pewna...

Boję się zakochać...

Boję się kochać. ..

Boję się miłości. ..

Boję się że to wszystko stracę. ..

Dan...

Po moim policzku spłynela ciężka łza.  Dlaczego ja wszystko psuje?

***

Obudziłam się. Moje policzki były czerwone a oczy mokre tak jak i poduszka.

To byl sen... jakis inny... nie taki koszmar... ostatnio miewalam tylko je. ..

A może to był gorszy koszmar? Może to był horror który może się spełnić?

Od rzuciłam tę myśl daleko za siebie.  Jeśli zapomnę to nic takiego się nie stanie... prawda?

Nie o kłamie więcej osób. ..

Sięgnęłam po telefon. Pierwsza. Wiem że to późno ale nie mogłam zasnąć. .. a może to było wcześnie? Nieważne.

Ten sen przesiakl mój umysł i nie mogłam pozbyć się tych wszystkich obaw na jego temat.

Ten dzień który mnie dopadł był zły.

Adela była na innych zajęciach tak jak i Dan. Po południu dostałam gorączkę więc podreptalam do pokoju.  Temperatura nie podskoczyla mi jakoś wysoko bo 38 i 3, ale nauczycielka i tak kazała mi wracać do pokoju.

Adela nic o tym nie wiedziała więc nawet się o tym nie dowiedziała. Bo po co mówić? 

Jane posłała  tylko parę razy zabujcze spojrzenie...

A mnie ciągle kłębia sie pytania i dochodzą nowe.

Ślady... Pióra... Jane... i ...

Dan

Łza-krew duszyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz