Przepraszam ze tak długo ale nie miałam internetu :( ale jest już :) krótki co prawda i za tez przepraszam ale jakoś nie miałam za bardzo pomysłu.. Czy możecie w komentarzach napisać mi jak podobało wam sie gdy było z dwóch punktów widzenia? Było by miło bo nie wiem czy robić tak dalej. Życzę miłego czytania.
Kofam was <333
***&***
Obódziłam się w tym samym miejscu w którym zasnęłam. Korytarz. Na ręce miałam związany skrawek ubrania tak mocno że słabo czułam dopływ krwi. i dobrze bo tamowało krwotok. Obódziłam się tak samo jak zostałam pozostawiona. W kałuży krwi... tylko tym razem zaschniętej.
Przeklinałam los i byłam wkurzona.
Wstałam na nogi co było trudne i chaotyczne.
Przygotujcie się na zemstę!
Cóż mogę powiedzic? Taka natura człowieka...
Najpierw sprawia ból..
Potem żałuje...
Jednak wtedy jest juz za póżno...
Bo tylko Bóg wybacza do końca...
Człowiek nie zapomina i nie wybacza, bo wybaczyć można wtedy kiedy się zapomni a blizny zostają z nami do końca życia.
Moja mama mi mówiła:
Jeśli spalisz czyjesz zaufanie jak kartkę papieru a papier pod tym względem jest delikatny jak zaufanie, to nawet jeśli wyjmiesz jeszcze nie do końca spaloną to i tak jakaś częśc jest zniszczona lub choćby zasmolona, przebarwiona.
Nigdy nie odbudujesz zaufania do końca i nigdy nie wybaczysz do końca bo zostają zawsze ślady. Nawet jeśli odkręcisz błędy to wspomnienia zostaną z daną osobą.
Nie rozumiałam tego do końca co prawda ale teraz już wiedziałam o co chodzi...
Nie tyle co wiedziałam czy rozumiałam... Ja to czułam.
Ruszyłam sie a moje kolana odmawiały współpracy i chwały sie to w lewo to w prawo. Głowa tez nie pomagała w robocie bo po przez stratę dużej ilości krwi zaczęło mi sie bardzo kręcić w głowie. Stanęłam jak wierza lecz chwialam sie bardzo i nie byłam stabilna. Wszystko sie kręciło a ja nawet kiedy myślałam ze idę prosto to w prawdzie szlam jak pijana i nawet tak widziałam. Było mi niedobrze i myślałam ze zwymiotuje.
Odrzucilam splątane loki do tylu i ruszyłam do pokoju Dana. Wiele razy podpierając sie o ścianę której brąz wydawał mi sie teraz czerwienić.
Gwałtownie otworzyłam drzwi które z hukiem uderzyły szafę i wróciły do mojej ręki pod wpływem siły.
Tak... Siły której mnie brakło wiec zaczęłam osuwać sie na kolana. W ostatnim momencie powstrzymalam kończyny i stanęłam.
Pusto...
Pokój był wymarły i brakło mu ważnego elementu dla którego tu przyszłam.
Dana...
Miedzy miłością a nienawiścią jest bardzo cienka granica. Moja granica sie przetarła i nie da sie jej odnowić bo ja rzadko wybaczam.
Zaczęłam sobie uświadamiać ze to nie była miłość gdyż tak szybko przeszłam do etapu drugiego i tak szybko znienawidzilam jego osobe . To było głębokie zauroczenie.
Był to fakt bo moja podświadomość nie zaprzeczala mi.
Byłam zla ze mój plan sie nie powiódł i nie zastałam tego zdrajcy we własnym pokoju ale byłam zbyt zmęczona i postanowiłam wrócić do domku w którym prawdopodobnie czekała już czarno włosa dziewczyna która delektowala sie moim bólem i ruda, piegowata dziewczyna ktora zdawała sie być szczera koleżanka.
Przypomniały mi sie słowa Jane:
Jestem twoją opiekunką! Muszę cię pilnować! Albo coś w tym stylu.
O co jej chodziło ? Znaczy słyszałam ze są takie szkoły w których są opiekunowie nowych uczniów i powinni ich naprowadzić ale to na pewno nie to. To miało związek z tymi dziwnymi rzeczami wokół mnie.
Szczerze? Czułam sie jak pępek swiata. Ze cała uwaga jest na mnie ze wszystkie światła zwrócone są na mnie. Nie lubiłam być w centrum uwagi.
Kiedy kroczylam do pokoju świeciło słońce a ja zaczynałam sie zastanawiać czy to na przekór mnie ze jak dzieje mi sie krzywda to jest ładna pogoda a tak normalnie jest brzydko i zimno. A może to tez sprawka Dana? Kto wie?
Otoworzylam drzwi i nie próbowałam sie zachowywać cicho. Po co? Mam to gdzieś. Od razu poszłam do pokoju Jane i gruchnelam jej drzwiami. Jak mogłam sie spodziewać jej tez nie było w pokoju.
Do głowy przyszedł mi plan ze są w lesie. Przecież to chyba tez miało jakiś związek z tym co działo sie teraz.
Nie zamknęłam za sobą drzwi tylko od razu rzuciłam sie do pogodnego lasu który pięknie i radośnie prezentował sie w słońcu.
Kiedy znalazłam sie w miejscu znajomego mi drzwa usłyszałam szepty i zobaczyłam i ja i go.
Byli razem...
W lesie...
W tuleni w siebie...
Czy czułam smutek?
Nie. W ogóle.
Czy czułam złość ?
Nie. W ogóle.
To jak sie czułam? Co czułam ?
PUSTKĘ.
Cieszylam sie ze nic nie czuje do niego ze nie ogarnialy mnie złe uczucia. Ze ON nie mógł mieć satysfakcji z mojego bólu.
Bólu...
Jedyny ból który czułam to ten w plecach kiedy ktoś wbił w nie nóż. Wydałam z siebie jekniecie i upadlam cieżko na ziemie jeszcze nie martwa.
Czułam pod dloniami lepka ciecz na liściach i nie musiałam sie zastanawiać co to.
Dlaczego okaleczali mnie nożem ? Przecież są pistolety...
Bo nóż boli bardziej...
Bo nóż zabija powoli...
Bo nóż daje szanse popatrzeć na ból...
Bo nóż ma kontakt twój i nożownika...
Nie trzeba było przychodzić teraz.
Dobiegł mnie głos wilka w mojej głowie.
Ale pomogę ci. Nie umrzesz teraz.
Teraz nie umrę ale niedługo. Pomyślałam i wiedziałam ze to prawda. Jeśli mam żyć tak jak teraz wole nie żyć.
CZYTASZ
Łza-krew duszy
Mystery / ThrillerAlice zawsze myślała, że jest normalna... nie tylko ona. Problemy w starej szkole poprowadziły dziewczynę do odkrycia wielu sekretów na jej temat. Wilk, rada aniołów, krew, przeszłość, niepamięć, strach i pióra. Czy poznanie niektórych osób pomoże w...