Chapter 11

326 27 3
                                    

Sorry za błędy!  Proszę nie zwracajcie na nie uwagi. :) Mam nadzieje że się podoba :)

****&****

Leżałam z zamkniętymi oczami. Pod dłoniami czułam wilgotny mech i korę.  Jeszcze nie ogarnieta, jak za normalnego ranka, przeciągnęłam się i leniwie otworzyłam oczy.  Nagle uderzyła mnie rzeczywistość. Przypomniałam sobie co się stało. .. no po części co się stało.  Szok.  To pierwsza rzecz, która rano mnie przywitała.  Strach.  Tego też nie zabrakło. 

Moje nogi, a raczej spodnie były przesiakniete wodą i brudem.

Nadal nie pamiętałam drogi. Nie chciałam żeby ktoś zorientował się że mnie nie ma.

Było bardzo wcześnie rano, ponieważ niebo było różowawo- żółte. Słońce jeszcze ospałe wychylalo nieśmiale promyczki.

Podniosłam się i na miękkich nogach  ruszyłam do domku.

Na szczęście okazało się że nie trudno znaleźć drogę bo w ziemi wydeptane były ślady po butach.  Nie miałam siły teraz o tym myśleć i pozostawiłam to na inną chwilę.

Chwiejnymii nogami cicho weszłam przez toaletę do domku numer 13. Chodzilam jak pijana i czułam się tak. Czułam się tak nie przytomnie.

W łazience zadjęłam buty by zachować się ciszej. Zzucilam także mokre i zablocone ubrania.  Zostałam w samej bieliźnie. 

W łazience nie było mojego ręcznika.  Co gorsza nie było żadnego ręcznika.  Miałam tylko nadzieje że nikt mnie nie przylapie na chodzeniu w prawie nago. 

Przed wyjściem brudne ubrania przeplukalam pod prysznicem i patrzyłam jak brązowa woda opuszcza odzież.

Kiedy już zaczęłam się prześlizgiwac  przeklinalam pod nosem to że łazienka jest tak daleko od mojego pokoju.

Doszłam do brązowych drzwi i cicho uchyliłam skrzypiace drzwi.

...Stanęłam jak słup.  Szok. W moim łóżku  był ktoś inny, w mojej szafie były inne ubrania. 

Zachowywałam się zbyt nie przytomnie i pomylilam numerki nr 13 z 16.

O nie!  Nr.16. 16... Dan, Jay, Philip. O ile dobrze pamiętam. Podeszłam jak naj ciszej do łóżka.  Te czarne włosy, zamknięte niebieskie oczy i te rysy. .. Dan'a.

W pewnym sensie cieszyłam się że to był on. Nie chciałam żeby był to jakiś nie znajomy.

Jednak nieznajomy mógł by mnie nie poznać. ..

Podeszłam do jego szafy by wyjąć ręcznik.  Jak mu potem to wyjaśnie i oddam ten ręcznik?

Nadepnelam na jakąś skrzypiaca deskę.  Dan odetchnąl głośno i zaczął się budzić.  Przestraszyłam się a ciarki pokryly moją skórę.

Zerknelam na zegarek 7:28. Mam dwie minuty. Dwie minuty zanim budzik zadzwoni i obudzi chłopaka.

Wyjelam prędko czerwony ręcznik.  Parę ubrań upadło. Nie miałam czasu ich podnosić.  7:29. MINUTA! Dosłownie wybieglam z pokoju.

Już nie przejmowałam się czy hałasuje. Przymknelan drzwi.

Podreptalam do łazienki.  Usłyszałam budzik. Pipipip. Jakiś chłopak wykrzyknal ze swojego pokoju:

-Do jasnej cholery!  Wyłącz ten budzik!  Człowieku jest noc!

Weszłam szybko do łazienki kiedy klamka jednego z pokoi się zaczęła obracać.  Zgarnelam mokre ubrania i czułam jak woda zcieka na moje nogi i podłogę.

Na szczęście drzwi nie były zacięte a na zewnątrz nie było żywej duszy.

Wilgotna ziemia pozostawiła na moich nogach błoto. W tym momencie przypomniało mi się że nie wzięłam butów.

Cholera!

Pozostawiłam tę myśl za sobą i otworzyłam drzwi. Tym razem do mojego domku. Mam chociaż taką nadzieję.

Pierwsze co zrobiłam to upewnilam się że w łazience jest mój ręcznik.  Był więc wskoczyłam pod prysznic.

Ciepła woda obmywala moje stopy z czerni ziemi.  Powodowała także zniknięcie gęsiej skórki.

Kiedy mylam włosy jasno brązowa woda je opuszczała. No tak... przecież spalam na ziemi.

Wymyślałam jakieś kłamstwa które mogłam powiedzieć Dan'owi. Jednak wszystkie były denne.

***

Dan zaczepil mnie przed stołówką. Odciagnal mnie na bok.

-W naszej łazience były twoje buty. .. Jak?

-Emmm... nie pamiętasz? Piłes coś? - zasmialam się ale kiedy widziałam że on się nie śmieje ucichlam.

-Nie. .. no .... do sedna-Chyba serio coś pił.

-Chciałeś ze mną porozmawiać i zadjęłam buty bo były nie wygodne. .. a potem ty... emm pożyczyles mi ręcznik bo... cie.... poprosiłam? -to ostatnie zabrzmiało jak pytanie.

Ugh kłamstwo dobre ale wypowiedź beznadziejna.

-Aha... to by wyjaśniało Dlaczego nie mogłem go znaleźć. .. a po co ci był?  Nie masz swojego. .. nie żebym ci go nie chciał pożyczać ale no... tylko pytam.

-Mój. .. upadł w błoto. ..

-Aha...

-Nie- nie martw się. Po śniadaniu ci go oddam.

-Nie martwię się-przytulil mnie i poszedł do środka.

Pozostawił mnie z tym okropnym poczuciem winy. .. Skłamalan...

***

Przypomniało mi się kiedy w autobusie powiedział że mi nie zaufa bo sklamalam. Wtedy mówiłam prawdę ale tym razem nie.

To uczucie zostało ze mną i nie pozwalało o sobie zapomnieć.

Zjadłam płatki. .. no tak sobie zjadłam.

Adela podbiegla do mojego pustego stolika.

-Heeej!- krzyknęła.

-Ciszej!

Zignorowala mój komentarz i przysiadla się.

-Dlaczego wczoraj tak szybko wyszłas z disco?

-...-cisza z mojej strony

-No mów!

-A czy to ważne?

-Tak-powiedziała stanowczo.

-Bylam już zmęczona- wyruszyłam ramionami.

-Kłamiesz!  Jak wróciłam cię nie było!

No tak bo poszłam sobie na spacerek! 

-Poszłam się przewietrzyc...

-Aha... a zmieniając temat... co dzieje się między tobą a Dan'em?

-Nic. jesteśmy tylko przyjaciółmi- sklamalam.

Łza-krew duszyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz