Chapter 16

314 26 6
                                    

Krótki ale dużo mówi :) Sorry za błędy.  Naprawdę na phonie się trudno pisze.  Dzięki że czytacie.  Komentujcie pliss to motywuje.  I lajkujcie. Dzięki.  kofam was!!

***&***

Dan P.O.V

Mam jej tylko pomóc dostać się do rady. .. ale najpierw musi znaleźć te cholerne pióra!  Szlak!  To nie bezpieczne bo jak będą  czarne. ..

Właśnie tak intensywnie myślałem w swoim pokoju kiedy do mojego pokoju wlazl Philip. 

-Hej! Z kim idziesz na bal?- zapytał.

-O czym ty gadasz?  Jaki bal? -byłem bardzo zaskoczony.  Może dlatego że zbytnio skupiłem się na moim celu.

-No jutro. .. Z kim idziesz?

- A ten. ..- udałem że rozumiem. Nie s kłamie bo Alice może odmówić.

Boże ta dziewczyna żyje w kłamstwie.  jakby tylko wiedziała. .

- Nikogo nie zaprosiłem. .. jeszcze- uśmiechnął się.

Alice P.O.V

Po godzinach męczących pytań Adeli na temat balu, ucichla. Na szczęście bo głowa zaczynała mnie boleć.

Dawno nie byłam u Jane. Wstalam i udałam się do jej pokoju.  Zdziwiło mnie kiedy po tym ja  zapukalam ona stanęła w drzwiach.

- Co chcesz? !- niemalże krzyczała.

Przepchnelam się obok niej ale ona zatrzymała mnie akurat kiedy moim oczom ukazała się różowa bluzka i blad włosy.

Czy to była ta Kate?  Nienawidzę jej.

Natychmiastowo odepchnelam rękę brunetki. Tak . Na parapecie siedziała Kate.

-Suka. - mruknelam.

Wyszlam z pokoju i udałam się do swojego.

Otworzyłan szafkę i ujrzałam cały stos srebrnych piór.  Ale jak? Ostatnio było ich tylko. ... 2.

Przelilczylam i było ich 17 .

Zmęczona dniem poszłam pod prysznic by potem ułożyć się do snu.

Wyszlam i mocno Pchnelam drzwi które o dziwo się otworzyły.  Jednak obok domku Dana zauważyłam dwie postaci. Jak naj ciszej podkradlan się do tego miejsca.  Usłyszałam głos mężczyzny:

- I co ? Kiedy będzie już na miejscu?  Kiedy będzie moja? - pytał.

- Nie wiem.  niedługo-czy-czy to Dan?!

- Kochasz ją? - znów ten nieznajomy.

- Nie. 

-Napewno?

- Tak.

-Przypomnij mi proszę jak się nazywa moja angelica.

- Carols.

-Nie pytam jak się nazywa teraz.

-Alice-czułam niepokój w jego głosie

Moje ciało przegrzalo się.  Nie rozumiem.  On.. on mnie nie kocha.

Podbieglam do łazienki nue zwracając uwagi na to czy mnie słyszą. W środku padlam ba kolana i płakałam.

- Weź się w garść! -szeptalam do siebie.

Weszłam pod prysznic.  Ze złości drapalam plecy zrywajac naskórek i pieczetujac je czerwonymi śladami.  Nagle z moich pleców wydarlam srebrne pióro. I kolejne i kolejne.  Wychodziły jak z poduszki.

Łza-krew duszyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz