Chapter 7

428 29 2
                                    

Sorry za literówki i ogólne błędy. Mam nadzieje ze nie pasują tej pracy. Mam tez nadzieje że wam sie spodoba. Komentujcie Proszę. I jeszcze raz sorry za błędy. Mozwspcie tez powiedzieć czy rozdział ok? Plisss

*********

Otwożyłam drzwi do lazienki. Nie chciało mi sie obchodzić budynku do okoła. Poczałam woń mydła waniliowego i wszendzie kłebiła sie para. Pewnie Adela lub Jane własnie bzięły prysznic. W sumie tez miałam na niego ochotę. Niestety nie miałam ze sobą recznika. zauwazyłam otwarte drzwi do kabiny. W środku lezało moje kokosowe mydło. Naszczescie zakrecone. Byłam przez to troche podnerwowana, gdyż ten kto zrzucił mydło, mógł je podnieść. No cóz trudno. Ustawiłam wszystkie moje rzeczy w rzędzie i opóściłam łazięnkę. Drzwi do mojego pokoju były uchylone, choć pamiętam, ze je zamykałam. Na palcach podeszłam do nich by przyłapać osobę, która właśnie coś sprawdzała w tym pomieszczeniu. Cicho stawialam każdy krok. Gdy już znajdowałam się przy drzwiach, mocno je pchnęłam. Ku mojemu zdziwieniu nikogo tam nie było. Tylko żółte firanki, tańczyły na wietrze. Otwarte okno czasami trzaskało. Byłam zła! KTO BYŁ W MOIM POKOJUI??!!

-Adela!!!- wrzasnełam a dziewczyna odrazu pojawiła się w moim pokoju. Jak ona to zrobiła? Czy to ona była?- Czy byłaś w tym pomieszczeniu? Czy to ty otworzyłaś okno?

-Tak- wydawała się zadowolona. Nawet dumna z siebie.- chciałam ci przewietrzyć. Lepiej bedzie się ci spało

No tak! Ta promieniujaca radością dziewczyna nie mogła mnie zdradzić! Jak ja mogłam wogule o coś ja podejrzewać? Czułam się okropnie. Głupia ja! Odrazu zaczęłam ją oskarżac w myślach. Ughh. Dobrze że nie wymowilam tego na głos, choć i tak ją z krzyczalam. A ona tylko chciała dobrze. Spalilam buraka. Zawstydzilam się.

-Dzięki i prze-Przepraszam- znów te głupie przeprosiny! Dlaczegi to musi mi przychodzić z taką trudnością?

-Nie ma za co! Nie zamartwiaj się! A tak w sumie to co zakładasz na dzisiejszą dysko...

Nie dalam jej dokończyć. Byłam w szoku. Kiedy się pakowałam nie brałam po uwagę ze będą dyskoteki, a co dopiero ze poznam chlopaka na ktorym będzie mi zależało.

-Co?! Jaka dyskoteka?! Ja... ja nie wiedziałam! Njc nie smakowałam- krzyczałam. Bardzo chciałam dobrze wyglądać. Chciałam zrobić wrażenie na Danie...

- Hah nie martw się. Zajrzymy do twojej szafy, a jak okaże sie ze naprawdę nic nie masz to ci cos pozycze- umiechnela się tak bardzo ze aż zamknęła oczy.- a w tym czasie pogadamy.

Naprawdę tego potrzebowałam. Z nikim tqk naprawdę nie rozmawiałam po przyjacielsku od wczoraj a dziś... ughh nie. Nie miałam za wielu przyjaciół w tej nowej szkole ale jak na razie podoba mi się... no może oprócz Kate. Zachowywała się jak dziwka. Może to okrutne ale prawdziwe. I jestem pewna ze nie tylko ja tak uważam.

Adela podbiegla do mojej szafy i wszystkie moje ubrania wywalila na podłogę. No kurde! A było tak czysto... no nic, przecież mi pomaga. Wyciągnęła moje wszystkie czarne dżinsy i wrzucila na łóżko. To chyba miało znaczyć że nie... później poleciały inne dżinsy, jasne, białe, ciemno i jasno niebieskie. Połowa zwykłych t-shirtow też wylądowała na łóżku. W ręce trzymała czerwona tunike i turkusowa sukienkę.

Nie brałam jej... mama! No cóż dzięki mamo! Kocham cię! Po raz kolejny mi pomagasz. Uch dzięki jej mogę zaimponować Dan'owi.

Sukienka była turkusowo-błękitna. Dekolt byl okrągły i głęboki. Dookoła niego była koronka a pod nią układaly sie w sopeliki świecące kamyczki. Była jasna, pastelowa. Od pepka w dół rozposcierala się dlugimi i szerokimi falami. Była piękna. Mama kupila mi ja w dzień wyjazdu, ale ja nie chciałam jej brać. Pewnie mi ja wcisnela. Lecz jak to możliwe. Jak wyjmowalam ubrania z waliki... jej nie było, nie zauważyłam jej.

-A ty mówisz ze nic nie masz! Nie zagladalas do walizki? - parsknela.- Przymierz ją. Chce Cię zobaczyć.

Poszłam do łazienki. Rozebralam się i wcisnelam w kiecke. Byla obcisla w tali i zwiewna na dole, tam gdzie rozpoczynały się fale. Moje wspiete w kucyk włosy wyglądały okropnie. Byla piękna. Nie miałam problemu z wcisnieciem się w sukienkę. Uważam ze mam szczupły brzuch i mam dobrą figurę. Zawsze byłam abnegatką. Teraz jednak mi się podobało jak wyglądałam. Potrzebowałam tylko lepszej fryzury, make-up'u oraz butów i biżuterii. Tylko...

Zapielam suwak. Miałam się przecież pokazać Adeli. Już zaczęłam ruszać ku drzwiom. Nagle klamka zaczęła się ruszać. O nie! Nikt nie mógł mnie zobaczyć. Wstydzilam się. Po za tym byla bosa, byłam nie uczesana i oprócz tej sukienki wyglądałam paskudnie. Drzwi sie uchyliły a do łazienki weszła... Jane? Oposcilam łazienkę i podgladalam ja przez dziurkę mod klucza. Wiem ze to nie grzeczne. Nie jestem jakimś zbokiem czy coś, tylko widziałam ze ktoś z nią wchodzi do łazienki. Chciałam wiedzieć kto.

Był to jakiś chłopak. Miał jasne włosy... Will! Obok stała jakąś blondynka i brunetka. Kate!!! Ta blondi to Kate! Brunetki nie znałam. O czymś rozmawiali. Przylozylam ucho. Nic nie słyszałam nic, aż... krzyk, a raczej żałosne pisniecie. To Jane. Znów spojrzalmw dziurkę. Kate zamykala jej buzię ręką. Może i nie znałam Jane, ani nie zrobiła na mnie pozytywnego wrazenia, ale nie pozwolę by w domku w którym mieszkam stało się coś komuś zlego. Tym bardziej mojej współlokatorce. Nie wybaczylam bym sobie.

Wstałam i zapomniałam o swojej niesmialosci i o swoim ubraniu i kompromitujacej fryzurze. Byłam zdeterminowana. Przekrecilam klamkę. Musiałam zrobić to szybko by nie zablokowali drzwi. Gdyby to zrobili, wszystko na marne. Nie mogła bym walić w drzwi jak wariatka.

Otworzyłam szybko, ale naturalnie. Krzyknęłam do Adeli że zaraz przyjdę by wyglądało to jakby nigdy nic. Gdy "mówiłam" do Adeli odkrecilam głowę do drzwi a teraz spojrzałam na grupke osób. Rozdziawilam buzię i wwiercilam w nich wzrok. Kqte przyciskala głowę i usta Jane do ściany obok lustra, a pozostali stali obok. Wydaje mi się że Will próbował ją powstrzymać, ale brunetka ją dopingowala.

-Co tu się dzieje?! Co wy robicie w NASZEJ łazience. Podeszłam do Kate. Moje stopy z zetknieciem z chłodnymi kafelkami, wydawały gluchy odglos. Odszarpnelelam reke blondynki od ust Jane. - Co ty znów robisz!?! Miałaś zamiar calowac Jane?! Nie uważasz ze to byłby krok za daleko!? Won z NASZEJ łazienki odwal się od nas. Nie wiem co masz do mnie lub Jane. Wiem jedno. Jesteś UPIERDLIWĄ, ZAROZUMIALOM, NIEZNOSNA zolza- krzyczałam ile sił w płucach. - Znamy sie tak krotko, ale już mam cię dość! A ty?!- podeszłam do brunetki.- nawet cie nie znam a ty smiesz nas nachodzić i dopingowac ją- wskazałam Kate- puki ona bije lokatiorke i tym czasową właścicielką tego domu, wlacznie ze mną i Adelą?! Wynos się z tad też! I to jak najszybciej! Nawet się cieszę że Cię nie poznałam!

Bolało mnie gardło. Chyba ochrypne na to disco. Nie bylo zimno ale kafelki zawsze są chłodne a ja bylam boso.

- Na tobie Will zawiodłam się najbardziej. I nie obchodzi mnie czy interesuje cię i ogólnie wasmoje zdanie, lecz ppóki jesteście tu w częściowo moim domku macie mnie wysłuchać.! Milo było Cię poznać, ale ulegles Kate... cóż myślałam ze to jedno razowka. Cóż widzę że nie i nie mów ze to tylko dwurazowka bo tak samo mozesz mowic ze to tysieczniiwka!

Odsapnelam i spijarzalam na moje nagie stopy. Schludnie obciete paznokcie nie byly pomalowane. Tak samo jak te na rękach.

-Wynoscie się! !! Teraz!!! - stali. Stali jak słupy- Co stoicie?! WON!

Łza-krew duszyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz