Stanąłem przed drzwiami niewielkiego hotelu. Tata, gdy dowiedział się gdzie jadę, chciał mi wynająć prawdziwy apartament, ale ten hotel, był tuż przy oceanie, a to na tym najbardziej mi zależało.
To były moje pierwsze wakacje bez niego. Odszedł z IRS-u i musiał rozejrzeć się za jakąś inną fuchą.
Nie powiedział dlaczego to zrobił, a ja nie pytałem.
Wszedłem do środka i rozejrzałem się.
Skromnie, ale przytulnie - stwierdziłem.
Przy recepcji stała starsza kobieta.
Była niska, a siwe włosy nosiła spięte w kok.
- W czym mogę służyć? - spytała.
- Chciałbym wynająć pokuj na 2 miesiące- odpowiedziałem.
- 2 miesiące? - zdziwiła się - To dużo czasu. Większość gości wynajmuję tydzień, może 2, a potem albo jedzie dalej, albo wraca do domu.
- Cóż, nie jestem większością - zażartowałem.
Kobieta uśmiechnęła się.
- W takim razie już wołam wnuczkę. Zaprowadzi cię do pokoju. Biedna. Dopiero przyjechała, a ja już zaganiam ją do roboty.
Kobieta zniknęła w drzwiach, a chwilę później zamiast niej pojawiła się dziewczyna, mniej więcej w moim wieku.
- Już pro...- urwała i uniosła brwi zaskoczona - Lorenzo?
- Część Paula - zaśmiałem się - Dziwny zbieg okoliczności co?
Dziewczyna skinęła głową i zaprowadziła mnie do pokoju z numerem 9.
Uśmiechnąłem się.
Mój numer koszulki.
Podziękowałem i wszedłem do środka. Ledwo przekroczyłem próg, a zadzwonił mój telefon.
Położyłem walizkę i odebrałem.
- Lorenzo, jesteś już na miejscu?
- Tak tato - odparłem.
- Jesteś pewien, że to tam chcesz się zatrzymać? Ten hotel, o którym ci mówiłem...
- Jestem pewien - przerwałem mu.
- A zdradzisz mi chociaż jego nazwę?
- Żebyś mógł go sprawdzić i w razie jak ci się coś nie spodoba, przenieść mnie siłą do innego? Mowy nie ma.
- Daj spokój Lorenzo. Nie zrobiłbym tak.
- A pamiętasz moje kolonie w 3 klasie?
- Znowu to wyciągasz?
- Tak. Zabrałeś mnie stamtąd, bo się okazało, że zabierają nam telefony i nie mógłbyś mnie kontrolować.
- To było dawno temu.
- I od tego czasu nie bardzo się zmieniłeś. Niedługo będę pełnoletni. Nie możesz ciągle mnie kontrolować.
- Dobra, jak chcesz, ale nie dzwoń do mnie jak ci zabraknie pieniędzy.
- Dałeś mi tyle, że na rok by mi starczyło. Jestem oszczędny, spokojnie. Kończę już, narazie.
- Część.
Rozpakowałem się, zamknąłem drzwi na klucz i wyszedłem z hotelu.
Była już 15, więc poszedłem rozejrzeć się za jakąś restauracją. W hotelu posiłki były wprawdzie w cenie, ale chciałem przy okazji obejrzeć sobie miasteczko.
Znalazłem w końcu, jak się okazało, jedyną restaurację tutaj i zamówiłem danie dnia.
Wracając do hotelu, zobaczyłem tutejsze dzieciaki grającące w piłkę i znowu przypomniał mi się nasz finał.
Musiałem chyba długo się na nich gapić, bo w końcu to oni zaczęli mi się przyglądać.
- Ej ty! - zawołał jeden - Co się tak gabisz?
- A nie mogę? - spytałem z nutą kpiny w głosie.
- Skądś cię kojarzę... Zaraz! Ty nie jesteś ten Lorenzo z JoacosSport?
Zaśmiałem się.
- Tak to ja - odparłem.
Dzieciaki otoczyły mnie i zaczęły wypytywać o Jastrzębie, o mecz finałowy, o IRS, o mój gol.
Nie nadążałem z odpowiedziami, ale na szczęście ocaliła mnie Paula.
- Lorenzo! - zawołała - wszędzie cię szukałam. Musisz natychmiast wracać.
Złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą, ignorując protesty dzieciaków.
Gdy oddaliliśmy się już na bezpieczną odległość, puściła mnie i zaczęła się śmiać.
- Dzięki - powiedziałem i również wybuchnąłem śmiechem.
- Musisz uważać na przyszłość. Jesteś tu sławny.
- Nie wiedziałem - oświadczyłem.
- Teraz już wiesz.
CZYTASZ
Wakacyjna przygoda Lorenzo [ ZAKOŃCZONE ]
FanfictionLorenzo wyjeżdża na wakacje do małego miasteczka w Hiszapani. Zatrzymuje się w przytulnym hotelu położonym tuż przy oceanie. Ma zamiar spędzić przyjemnie czas i odpocząć od zmartwień minionego semestru, ale równocześnie odkrywa tam pewną tajemnice. ...