Rozdział 48

194 14 0
                                    

Znowu bałem się pójść spać. Całym sobą czułem, że tym razem to mi się przyśni, a nie chciałem przeżywać tego od nowa. Zastanawiałem się, czy może nie dramatyzuję. To wspomnienie nie było jakieś okropnie bolesne, ale nie mogłem też powiedzieć, że należało do przyjemnych.
Czemu zawsze muszę przeżywać wszystko tak mocno?
Około 2 nie dałem już rady dłużej ignorować zmęczenia, więc położyłem się i zamknąłem oczy...
Mam 14 lat.
Sylwia wybiega z kuchni, a ja siedzę tam w kąpletnym szoku. Nie dociera do mnie co się właśnie stało.
- Wiedziałam, że źle to przyjmie - słyszę z pokoju szept cioci.
- Proszę cię! To tylko głupi wyjazd.
- To przeprowadzka Diego, a oni nigdy nie rozstawali się na tak długo.
- Sylwia ma 20 lat. Pora, żeby zajęła się sobą. Mój syn jakoś to zniesie.
- Czasem mam wrażenie, że nie masz serca bracie - mówi.
Co się stało? - pytam samego siebie przypominając sobie całą rozmowę.
- Wyjeżdżam- powiedziała dziewczyna.
- Dokąd?
- Dostałam propozycję pracy we Włoszech.
- Jak to we Włoszech? - zrywam się z miejsca.
- Przeprowadzam się Lorenzo.
- Co?
- Hej, ale dalej będziemy się widywać i...
Opadam spowrotem na krzesło.
- ...Tylko rzadziej, ale będę pisać i...i...
- Skończ Sylwia - przerywam jej - Kiedy?
- Jutro rano.
Spuszcza wzrok.
- I dopiero teraz mi to mówisz?!
- Nie wiedziałam jak...
- Dość! Mam gdzieś, że jedziesz! Możesz nawet nigdy nie wracać! Ukrywałaś to przede mną przez tyle czasu - mam łzy w oczach - Jak mogłaś? Nie wybaczę ci tego.
- Ale Lo...
- Idź już sobie! - krzyczę.
Dziewczyna wybiega z płaczem. Chowam twarz w dłoniach.
- Możesz nie wracać - szepczę do siebie.
- Możesz nie wracać.
- Możesz nie wracać.
Nie wyjeżdżaj...
Jak zwykle obudziłem się cały zlany potem i z bolącym gardłem.
Czyżbym krzyczał?
Spojrzałem na zegarek. 5.30. Za oknem było już jasno. Pomodliłem się w duchu, by nie okazało się później, że ktoś mnie słyszał, przebrałem, włożyłem buty i wyszedłem z pokoju.
Cały hotel jeszcze spał. Było niemożliwe cicho. Wyszedłem z budynku i wziąłem piłkę, którą zostawiłem tam 2 dni temu, gdy grałem z Eloy'em.
Muszę bardziej pilnować swoich rzeczy.
Zacząłem grać i od razu zapomniałem o wszystkim. Dzieciak miał rację, to naprawdę pomagało.

Wakacyjna przygoda Lorenzo [ ZAKOŃCZONE  ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz