Rozdział 74

231 12 0
                                    

Westchnąłem pakując ostatnie rzeczy do walizki. Tydzień minął bardzo szybko i już za 3 dni miał zacząć się kolejny rok szkolny i kolejny sezon dla Jastrzębii. Byłem podekscytowany, ale żal mi było opuszczać ten hotel. Dowiedziałem się więcej o mamie niż kiedykolwiek marzyłem i była mi teraz o wiele bliższa niż wcześniej. Świadomość, że mam tak dużą rodzinę z jej strony, zarówno mnie przerażała, jak i bawiła i cieszyła. Usłyszałem dźwięk telefonu. Zamknąłem walizkę, jeszcze raz rozejrzałem się sprawdzając czy o niczym nie zapomniałem po czym odczytałem wiadomość od bruneta:
G: Jutro wracasz prawda?
L: Tak.
G: Nie szkoda ci?
L: Trochę, ale cieszę się, że wrócę do domu.
G: A twój tata?
L: Pewnie będzie udawał, że nic się nie stało.
G: Trochę to niedojrzałe.
Zaśmiałem się.
L: Tak wiem, ale tak właśnie jest w mojej rodzinie.
G: Przynajmniej trochę się powiększyła. Tylko szkoda, że są tak daleko, co nie?
Brata mam blisko.
L: Ta...
L: Dobra ja już kończę. Rodzina Palomo organizuje mi kolację pożegnalną.
G: Ooo
L: Ta...
G: To pa!
L: Narazie!
Włożyłem telefon do kieszeni, wyszedłem zamykając drzwi i ruszyłem na dół po schodach.

***
- Podaj! - krzyknął Eloy, a ja podałem mu piłkę na główkę.
- Chłopaki! Już ciemno, jak wy możecie dalej grać?
- W ciemnościach jest najzabawniej - odparłem.
- Dobra, kolacja gotowa, więc chodźcie!
Ruszyliśmy za czarnowłosą.
Była już 20. Pani Amanda, ciocia, zrobiła prawdziwą ucztę z moimi ulubionymi potrawami, a wujek po pochłonięciu swojej porcji chwycił gitarę i zaczął grać. Emilio, którego też zaprosiliśmy, porwał Paulę do tańca, mimo że dziewczyna naprawdę fatalnie tańczyła. Było się z czego pośmiać. Wieczór minął wesoło i naprawdę szkoda mi było wracać do pokoju. Umyłem się przebrałem i zasnąłem z jedną myślą:
Będzie mi tego brakować.

Wakacyjna przygoda Lorenzo [ ZAKOŃCZONE  ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz