Rozdział 5

360 18 0
                                    

Zbiegłem po schodach i ruszyłem w stronę stołówki. Paula roznosiła już tace z jedzeniem, ale miałem to gdzieś. Podbiegłem do niej i chwyciłem za rękę.
- Musimy pogadać- powiedziałem.
Dziewczyna rozejrzała się niepewnie po sali, ale skinęła głową na znak zgody.
Położyła tace na pustym stoliku i wyszła za mną na korytarz.
- Widziałem Eloya dzisiaj w nocy jak grał w piłkę - zacząłem od razu.
- Naprawdę?!
Dziewczyna się rozpromieniła.
- Wiedziałam, że z tym nie skończył. Nie mógłby.
Spojrzałem na nią pytająco.
- Eloy był najlepszy w miasteczku - zaczęła - ale coś się stało. Nie wiem do końca co, ale miało to związek z piłką.
Nagle przestał grać, wychodzić, a nawet gadać i zaczął zachować się jak dupek. Widziałeś z resztą.
- Ale co takiego mogło się stać?
- Tego nie wiem.
- Jest naprawdę dobry - stwierdziłem - za kilka lat mógłby ubiegać się o przyjęcie do IRS-u.
- Mówisz poważnie?
Skinąłem głową. Paula westchnęła.
- Szkoda, że już nie gra.
- O nie, ja tego tak nie zostawię!
- Co chcesz zrobić?
- Jeszcze nie wiem, ale jakoś to z niego wyciągnę.
- Uwierz, już próbowałam- spuściła wzrok.
Podszedłem do niej i zmusiłem, żeby na mnie spojrzała.
- Daje słowo, że zrobię co w mojej mocy, by go przekonać.
- Czemu myślisz, że ci się to uda?
Zawahałem się, ale tylko na chwilę.
- Eloy jest piłkarzem. Nie uważasz, że jestem jedyną osobą, która mogłaby go zrozumieć?
- Może...
- Dasz mi szansę?
- Zgoda.
Uśmiechnąłem się, a dziewczyna odwdzięczyła się tym samym.
- To jaki masz plan? - spytała.
Uśmiechnąłem się niepewnie.
- Plan? Ja...Coś wymyślę- obiecałem.
- Mam nadzieję.

                                ***

Paula, wróciła do roznoszenia jedzenia, a ja usiadłem i czekałem, aż obsłuży również mnie.
Posmarowałem 2 kromki dżemem i zabrałem się za jedzenie.
Wtedy właśnie do jadalni wszedł Eloy, ze wzrokiem wlepionym w telefon.
Szybko pochłonąłem swoją porcję i przysiadłem się do niego.
- Hej! - powiedziałem.
- Czego? - spytał nawet na mnie nie patrząc.
To może być trudniejsze niż myślałem- stwierdziłem.
- Widziałem cię w nocy jak grałeś.
Chłopak zamarł.
Przez chwilę myślałem, że już nic nie powie, ale w końcu się opanował.   
Odłożył telefon na stół i przyjrzał mi się uważnie.
- Nie widziałeś mnie, bo wcale mnie tam nie było - odparł.
Chciał zabrzmieć groźnie, albo z lekceważeniem, ale ani jedno, ani drugie mu nie wyszło.
- Słuchaj młody - zacząłem odrobinę podnosząc głos.
Sztuczka taty, by ktoś poczuł się niepewnie. Nareszcie mogłem jej użyć.
Eloy zaczął mnie wkurzać.
- Nie próbuj mi niczego wmówić, bo wszystko widziałem. Masz talent. Czemu nie grasz?
Chłopak wstał i podszedł do mnie tak blisko, że czułem jego oddech na twarzy.
- Nie twój zasrany interes - warknął i wyszedł.
Na pewno nie będzie łatwo - poprawiłem się.

 

Wakacyjna przygoda Lorenzo [ ZAKOŃCZONE  ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz