Rozdział 65

170 13 0
                                    

Przez cały następny dzień nie wychodziłem z pokoju i nie otwierałem drzwi, gdy Paula chciała pogadać. Patrzyłem tylko przez okno jak krewni dziewczyny odjeżdżali. Gdy wreszcie wiedziałem już na pewno, że w hotelu zostało tylko rodzeństwo i ich rodzice, wymknąłem się po cichu na dwór. Wiedziałem, że opowiedzieli krewnym o tym czego się dowiedzieli, a ta myśl doprowadzała mnie do szału. Spacerowałem w ciemnościach i zastanawiałem się co zrobić, kiedy znowu zadzwonił mój telefon. Tata dobijał się do mnie od samego rana przez to, że wieczorem nie odebrałem i wyłączyłem komórkę. Nigdy tak nie robiłem. Mogłem ignorować wszystkich znajomych, ale od niego zawsze odbierałem. Musiał odchodzić od zmysłów.
W końcu wróciłem spowrotem do pokoju, ale tym razem zapomniałem zamknąć drzwi. Usłyszałem pukanie, a następnie do pokoju weszła pani Amanda. Poderwałem się z miejsca. To był taki nawyk. Gdy ktoś dorosły wchodził do pokoju podnosiłem się i stawałem niemal na baczność. Skutek mieszkania z moim tatą. Nie robiłem tak tylko wtedy gdy byłem na niego zły lub byłem zajęty.
- Lorenzo możemy pogadać? - spytała kobieta.
- O czym?
- Wiesz o czym.
Odwróciłem się.
- Nam też ciężko było w to uwierzyć - kontynuowała- i wiem, że to nie jest łatwe, ale jesteśmy rodziną i gdybyś tylko chciał się czegoś dowiedzieć...
- Nie jesteśmy rodziną- odparłem.
Oczami wyobraźni widziałem jak spuszcza wzrok zasmucona, odwraca się i wychodzi rzucając na mnie jeszcze jedno zatroskane spojrzenie.
Gdy drzwi się zamknęły poczułem się źle.
Już drugą noc nie spałem rozmyślając nad tym wszystkim i dopiero nad ranem na chwilę zmrużyłem oko. To wystarczyło, żebym nie czuł przytłaczającego zmęczenia. Około 10 zszedłem na dół i skierowałem się do mieszkania rodziny Palomo. Nie byłem pewien czy to co robię miało jakoś mi pomóc, ale nie mogłem dłużej ignorować tej rodziny. Wziąłem głęboki oddech i zapukałem. Otworzyła mi czarnowłosa.
- Lorenzo! - zaczęła- Tak cię przepraszam, ja...
- Wporządku- przerwałem jej - Mogę wejść?
Dziewczyna przepuściła mnie i chwilę później znalazłem się w kuchni, a reszta rodziny poderwała się z miejsca.
- Lorenzo? - zdziwił się Eloy.
Podszedłem do pani Amandy i uśmiechnąłem się niepewnie.
- Przepraszam za to co powiedziałem- wymamrotałem- Miała pani rację.
- Już dobrze. Cieszę się, że już z tobą dobrze.
- Chciałem się zapytać...
- Czy nie opowiedziałabym ci czegoś o Lili?
Skinąłem głową.
- Chodź ze mną.
Reszta rodziny nie ruszyła się z miejsca. Uśmiechnąłem się do nich przepraszająco, a gdy odpowiedzieli tym samym ruszyłem za...ciocią.

Wakacyjna przygoda Lorenzo [ ZAKOŃCZONE  ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz