04.Taki sam poziom.

12.4K 836 1.1K
                                    

- Harry, zostań chwilę, proszę. - Tomlinson dopiero teraz uniósł wzrok na chłopaków.

Styles przełknął ślinę i spojrzał na Liama, dając mu znak, że może iść. Ten tylko spojrzał podejrzliwie na nauczyciela, ale ostatecznie wyszedł, przed wyjściem jeszcze mierzwiąc czuprynę kręconowłosego.

Zielonooki na drżących nogach podszedł na przód klasy i usiadł w ławce na przeciwko nauczyciela. Cały czas miał spuszczoną głowę, a loki zasłaniały jego twarz.

- Spójrz na mnie, Harry. - powiedział łagodnie Tomlinson. Kiedy brunet nie wykonał polecenia, ten powtórzył ostrzegawczo - Harry. - chłopak na ostrzejszy ton, powoli uniósł wzrok na nauczyciela, którego rysy twarzy złagoniały na widok zaszklonych oczu.
Nauczyciel wstał ze swojego miejsca, obszedł biurko i kucnął przy lewym boku Harry'ego, który odwrócił się przodem w stronę szatyna. Mężczyzna położył prawą rękę na barku Stylesa, któremu teraz ponownie płynęły łzy po policzkach.

- Hej, czemu płaczesz? - próbował nawiązać kontakt wzrokowy z uczniem. Na marne. Zapadła chwila ciszy.

- T-teraz już nic nie będzie t-takie samo. - wychlipiał, pociągając na końcu nosem. Tomlinson patrzył na niego z... troską? Możliwe.

- Masz rację. Teraz czas na to, abyś pokazał innym, że to nie jest twój słaby punkt, ale pewnego rodzaju wyróżnienie i coś, co jest częścią ciebie. Szkoda łez na takich debili pokroju Jonasa. - pychnął na końcu. Czy Styles się przesłyszał? Czy pan Tomlinson nazwał jednego z uczniów debilem? Wow... od tej strony go nie znał. Właściwie w ogóle go nie znał.

- W-właściwie dlaczego p-pan mówi mi te wszystkie rzeczy? C-czy nie powinien b-być pan teraz w domu, a nie p-przejmować się takimi cholernymi p-przegrywami jak ja? - otarł łzy i wreszcie spojrzał na nauczyciela. Tomlinsonowi nieco zmiękło serce na widok lekko przekrwionych oczu, spierzchniętych warg i rumianych policzków od płaczu.

- Po pierwsze: nie przeklinaj. - powiedział lekko zaostrzonym tonem, mając lekko zmarszczone brwi. Styles już nawet nie liczył ile razy przeklnął swoje fetysze. - Po drugie: nie jesteś przegrywem. Jesteś bardzo wartościową osobą, co mogę stwierdzić nawet ja, jako osoba, która dopiero co ciebie poznała. - powiedział już delikatniej. - A poza tym, wiem, co teraz czujesz. - rzekł miękko, dalej wpatrując się w hipnotyzująco zielone tęczówki Harry'ego. Teraz wokoło panowała kompletna cisza. Styles układał w głowie usłyszane słowa. Po chwili zrozumiał.

- Nie jest pan całkiem hetero. - powiedział jakby zaczynał coś jarzyć. - ale też nie homo. Jest pan bi. - stwierdził niczym filozof.

- Jak na to wpadłeś? - uniósł brew z małym uśmieszkiem na twarzy.

- Dobrze się pan ubiera, ale nie nosi pan obrączki. Poza tym, gdyby pan był gejem, to by nie uczył pan tego przedmiotu. Sam wiem, jakie to jest nurzące. - na ostatnie zdanie przewrócił oczyma. Kiedy wykonał ten gest, znowu spojrzał na nauczyciela, który patrzył na niego... karcąco? Nie, wydawało mu się...

- A co jeśli nie mam żony, ale  dziewczynę? - uśmiechnął się tajemniczo. - Na to też masz jakąś teorię?

- Z-znaczy... ja... nie wiedziałem. P-przepraszam. Nie powinienem wyciągać pochopnych wniosków. - zająknął się, a potem ponownie spuścił wzrok w dół.

Tomlinson zaśmiał się miękko i Harry mógłby powiedzieć, że był to bardzo przyjemny dla ucha dźwięk.

- Hej, mały. Nic się nie stało, szczególnie, że nie mam żadnej dziewczyny. - przy tych słowach, dwoma palcami uniósł podbródek zielonookiego. Styles zadrżał zarówno na dotyk, jak i na przezwisko. Pierdolone fetysze. - Ale ty za to masz rację. Przejrzałeś mnie, Sherlocku. - mężczyźnie uśmiech nie schodził z twarzy. Spojrzał na zegrek i skrzywił się. - Fajnie się rozmawia, ale ty pewnie już dawno miałeś być w domu. Oczywiście, jeszcze kiedyś wrócimy do tej rozmowy. - pod koniec spojrzał na niego uważnie.

- Oczywiście, proszę pana. Rozumiem. - odpowiedział Harry. Tomlinson uśmiechnął się i poklepał zielonookiego po policzku. Dosyć odważny gest, ale Styles nie mógł zaprzeczyć. Podobał mu się ten dotyk ciepłej dłoni na twarzy. Nauczyciel wstał z kucania, rozprostowywując nogi. Niestety nie przesunął się ani o krok od Harry'ego, przez co obaj mieli... ciekawe perspektywy na siebie nawzajem.

- No, zmykaj już. - pokazał wzrokiem na drzwi. W jego zachowaniu było coś prowokującego. To trochę niepokoiło bruneta, dlatego postanowił być ostrożny.

Harry wstał z krzesła, tym samym odrobinę górując wzrostem nad nauczycielem. Cały czas patrzyli sobie w oczy. I zielonooki już wiedział, gdzie był haczyk. Mianowicie Tomlinson stał akurat w przejściu pomiędzy dwoma ławkami. Z drugiej strony miał ścianę. Kiedy kręconowłosy zorientował się w tym fakcie, spojrzał znowu na nauczyciela, który patrzył na niego z wyzwaniem w oczach.

Brunet po chwili wpadł na pomysł. Po prostu przeszedł przez ławkę. Tomlinson patrzył za nim wzrokiem. Kiedy już był przy wyjściu, nauczyciel zadał mu pytanie:

- Ładnie to tak po ławkach chodzić? - rzekł tym lekko kpiącym tonem. Harry odwrócił się i pomyślał chwilę nad odpowiedzią.

- To jest na takim samym poziomie jak zastawianie ludziom drogi. - powiedział, po czym tak po prostu wyszedł.

Nie ukrywał, że tak szybko zamknął za sobą drzwi tylko po to, żeby nie usłyszeć kolejnej reprymendy tym typowo ojcowskim tonem. To za dużo dla jego perwersyjnego mózgu.

696969

Cześć wam!

Jak widać Harry nie jest taki grzeczny... 😈

Dziękuję wam za waszą aktywność! 💕

Your sincerely,
LARloveRY

White changes black || LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz