Sprawdźcie czy przeczytaliście rozdział 22, ponieważ wrzucam je w małym odstępie czasowym!
- Och, bo mi się podobało i w tym problem. - odpowiedział Styles. - Za bardzo, kurwa, podobał mi się twój dotyk na mojej skórze. Za bardzo podobało mi się uczucie twoich ust na moich. Za bardzo podobało mi się nazywanie cię "Tatusiem". Za bardzo chciałem obudzić się w tą cholerną sobotę razem z tobą! - z każdym zdaniem coraz bardziej podnosił głos. - Za bardzo chciałbym to powtórzyć. - dopowiedział cicho, spuszczając wzrok. Louis nic nie rozumiał.
- Słownictwo, dzieciaku. - warknął. - Skoro tak bardzo chciałeś, to dlaczego uciekłeś? - powiedział nieco łagodniej, ale nadal wkurzonym tonem. - Dlaczego nie dałeś mi się obudzić jebanym "dzień dobry, kochanie"? Dlaczego nie dałeś mi przygotować dla ciebie śniadania do łóżka? - z każdym zdaniem robił krok do przodu, a brunet robił krok w tył. - Dlaczego nie pozwoliłeś mi na te wszystkie rzeczy?! - Tomlinson wybuchnął. - Może ty mnie się wstydzisz, co? - zapytał z przekąsem. Teraz stali pod ścianą tak, że kręconowłosy opierał się o nią plecami. Widząc zdziwioną minę Stylesa, dodał. - Bo po co ukrywać malinki, skoro one mają pokazywać przynależność? - uniósł brew i jednym ruchem ściągnął apaszkę z jego szyi. Zielonooki był zszokowany biegiem sytuacji. - A może mam ci je zrobić większe, żebyś nie mógł ich zakryć, hm? - uśmiechnął się chytrze oraz niespodziewanie szybko pochylił się nad młodszym i przyssał do jego szyi, zaczynając robić mu malinkę. Brunet jęknął zaskoczony. Mimowolnie odchylił głowę na bok, dając mu większy dostęp. - Skąd ci w ogóle ten pomysł przyszedł do głowy? Z tym uciekaniem? - zapytał tuż przy jego skórze, owiewając ją swoim oddechem.
- M-myślałem, że...-och-... u-uznasz to za b-błąd. - powiedział z trudem, gdyż przy Tomlinsonie jego mózg wyjeżdżał na wakacje.
- Jak mogłeś tak pomyśleć? - oderwał się na chwilę od niego, patrząc mu w oczy. - Nigdy bym ci czegoś takiego nie zrobił. Bo... - zatrzymał się, bowiem chciał powiedzieć odrobinę za dużo. Przygryzł wargę patrząc na kręconowłosego.
- Bo...? - Harry domagał się kontynuacji tego zdania. - O co chodzi?
- Ach, jebać. - powiedział w końcu szatyn. - Raz się żyje. Najwyżej zostanę wiecznie samotnym kawalerem-gejem z tysiąc-- nie dokończył, bowiem przerwał mu uczeń:
- O czym ty mówisz? - zadał pytanie kręconowłosy.
- Yh... Tydzień temu, ja wcale nie pocałowałem ciebie dla akceptacji. J-ja to zrobiłem ponieważ... - zagryzł wargę. - ... ponieważ... - zaciął się. - ...kurwa, kocham cię, kruszynko, okej? - powiedział w końcu. - Zakochałem się jak jakiś idiota. Mój smutek i żal po tym jak mnie zostawiłeś, był ogromny. - dopowiedział, po czym chciał pocałować, chociaż ten ostatni raz te miękkie i delikatne usta. Został jednak zatrzymany przez rękę zielonookiego. Szatyn trochę się zawiódł, naprawdę był pewny, że jak wróci do domu to zakopie się w kołdrze i schowa przed całym światem, ubolewając nad odrzuceniem.
- P-poczekaj. - powiedział drżącym głosem. - B-bo ja... ja też cię kocham... - powiedział niepewnie. - ...tatusiu.
Szatyn uśmiechnął się do niego szeroko, po czym gwałtownie wbił w jego usta. Od razu go zdominował, przejmując kontrolę nad pocałunkiem. Styles z przyjemnością się temu oddał. Tak bardzo mu tego brakowało. Ich pocałunek był namiętny. Przelali w niego ich wszystkie emocje. Agresję, zdenerwowanie, pożądanie, miłość. I nawet gdyby ktoś wtedy wszedł do sali, mieli by to gdzieś.
___
Liam od razu po zakończeniu edukacji seksualnej, udał się pod salę Nialla. Kiedy zobaczył blond czuprynę pośród tłumu, uśmiechnął się szeroko. Poszedł w tamtą stronę i otoczył Irlandczyka ramieniem w talii, całując go w skroń.
- Cześć, Ni. - przywitał się.
- Hej, Liam. - uśmiechnął się niebieskooki. Zaraz ustawił usta w dziubek, aby ten złożył na jego ustach pocałunek. Payne zaśmiał się miękko po czym złączył ich wargi w krótkim pocałunku.
- Idziemy? - zapytał ciemnooki.
- Idziemy. - potwierdził Horan i podążyli korytarzem w stronę wyjścia ze szkoły. Rozmawiali na luźne tematy, idąc po placu szkolnym. Kiedy ujrzeli znane im auto, podeszli do niego z uśmiechami. Mulat tradycyjnie opierający się o maskę, odbił się od niej, podchodząc do swoich chłopaków. Otoczył to jednego, to drugiego ramieniem, witając się z nimi krótkimi pocałunkami.
Potem wsiedli do auta i odjechali w stronę domu Malika.
Można powiedzieć, że związek Zayna, Liama i Nialla rozwija się. Są w tym nowi, ale próbują dostosować się i kosztować nowych rzeczy. Przyzwyczajają się do dzielenia się życiem nie tylko z jedną osobą, ale z dwoma. Martwienie się nie o jedną osobę, ale o dwie. Pamiętanie o dwóch osobach.
Jednak to nie ma znaczenia kim jesteś i co robisz. Nieważne jaki masz charakter, kolor skóry, czy jakiej jesteś orientacji. Ważne, że potrafisz kochać i gdyby zaistniała taka konieczność, oddałbyś życie za tych, na których ci zależy. Miłość czyni nas ludźmi.
Remember; Treat people with kindness.
696969
Hejo!Drugi na dziś!
Rozdział dedykowany 06Lili_ i wszystkim, którzy mieli dzisiaj chujowy dzień!
Your sincerely,
LARloveRY
CZYTASZ
White changes black || Larry
FanfictionGdzie Louis jest nowym nauczycielem edukacji seksualnej, a Harry nienawidzi tego przedmiotu. Paringi: Larry, Ziallam 19.12.2017r. - #202 w ff! 26.12.2017r. - #152 w ff! 26.12.2017r. - #135 w ff! 31.12.2017r. - #130 w ff! 10.01.2018r. - #116 w ff! __...